Szlachcic przez moment wpatrywał się w swego rozmówcę.
- Rozumiem, że taka... przysługa... jest kosztowna - powiedział. - Na ile zatem ją wyceniasz?
- Cena zależy od tego jak bardzo tobie na tym zależy, panie. - Czarodziej nie tylko przypominał mieszczanina, ale i zachowywał się jak rasowy kupiec.
Konrad uśmiechnął się i pokręcił głową.
- Nie aż tak bardzo, bym miał rzucić na stół worek złota - odparł. - Ale mogę sprzedać. Pięćset sztuk złota - zaproponował.
- Panie Falkenberg, a czemu nie pięćdziesiąt? Albo pięć tysięcy? Sami nie wiecie, co macie w ręce, na jakiej więc podstawie podajecie cenę za ten przedmiot? Najpierw trzeba ustalić jego właściwości, a potem będziemy mogli negocjować, jeśli w ogóle będę zainteresowany zakupem.
- Ponieważ pięćdziesiąt sztuk złota to śmieszna cena za przedmiot magiczny, panie Huffenshoff, a pięciu tysięcy nikt w ciemno nie wyłoży - odparł Konrad.
- Oh, z pewnością ktoś wyłoży w ciemno pięćset koron, ale - uśmiech nie znikał z twarzy maga, jakby go tam przyklejono - z pewnością nie będę to ja. Panie Falkenberg, cena za rozpoznanie właściwości tej ozdóbki to pięćdziesiąt złotych koron. Ani mniej, ani więcej. Płatne z góry, rzecz jasna.
Może i targowanie coś by dało, ale Konrad nie był kupczykiem.
Wyłożył na stół wymaganą sumę. Mag schował monety do szuflady i kontynuował bez mrugnięcia okiem.
- To tak zwana perła komunikacji. Można nią przekazywać wiadomości na odległość.
- Czyli przydałaby się druga... Mówi się do niej, czy tylko wystarczy skupić myśli? - spytał Konrad. - Czy do podsłuchiwania też można ją wykorzystać?
- Tak, przydałaby się druga, gdyby ktoś chciał prowadzić rozmowę. - Po pytaniu szlachcica Huffenshoff zamyślił się głębiej. - Podsłuchiwanie… Ciekawy pomysł… Gdyby tak odwrócić bieguny… Zablokować kanał główny… Tak, to mogłoby zadziałać… Panie Falkenberg, wróćcie w dniu jutrzejszym. Nie, dla pewności, za dwa dni. Do tej pory powinienem mieć dokładniej rozpracowane mapowanie i… to znaczy właściwości. Będę mógł wtedy powiedzieć coś więcej.
- W takim razie zjawię się tutaj za dwa dni - zapewnił Konrad.
Po pożegnaniu maga Konrad udał się na poszukiwanie swoich kompanów.
Miał zamiar ich poinformować o magicznym szpiegu i o ewentualnych tego konsekwencjach.