Kalen z opatrunkiem na dłoni, rozsiadł się na brązowym skórzanym, zapewne najwygodniejszym obrotowym fotelu pilota i przyglądał się jakimś tajemniczym dla Snow danym i wykresom. Potem obrócił się zgrabnym ruchem do swojej nowej towarzyszki. Odchrząknął, poprawił brązową grzywkę i zaczął próbować prowadzić spokojną rozmowę z dziewczyną, co w dużym stopniu przypominało wchodzenie po ścianie bez gecko-rękawic.
-W żadnym wypadku, Cię nie zostawię na jakiejś skale. O to się nie martw. Uratowałaś mi życie. Kronos zabrałby mnie, broń boże w karbonicie do najbardziej dzikich, slumsów Nar Shaddaa, gdzie pewna ZŁA OSOBA polała by mnie paliwem lotniczym i podpaliła wcześniej całkiem mocno bijąc.- Kalen Tuqick podrapał się po brodzie, smagniętej trymerem.
Można było powiedzieć, że jest świeższy i mniej zaniedbany, ale jego ciemne oczy wydawały się co najmniej zmęczone, w ostateczności przegrane i przestraszone. Dziewczyna pomyślała, że on też dużo ucieka (zdecydowanie dłużej od niej) i za pewne to może czynić, dawać jakiś grunt w tej chaotycznej, niespotykanej relacji.
-Taris to naprawde porządna planeta. Podobno w Starej Republice był to całkiem obudowany stalą, betonem i szkłem świat, ale jakiś Darth Powaleniec zniszczył ją z orbity. Na południowym-wschodzie zostały nie zniszczone konstrukcje, gdzie na stan obecny przesiaduje; z nieco już nadgryzionym przez czas wieżowcach, bogata klasa Imperialna. Są też Korpo których kariera wystrzeliła aż na taki obornik. Jednak- kontynuował widocznie dobrze znając Taris.- Jest druga strona globu. Szkielety dawno zniszczonego miasta, bagna, piaski, a nawet urocze raghule.
Snow zrobiła większe oczy.
-Spokojnie szczepionka istnieje. Jak taki Cię dziabnie to nic się nie stanie… poza raną. No, ale patrząc na Twoje możliwości bojowe możesz być moją ochroniarką.- zaśmiał się Kalen, usiadł na swoim krześle pilota i skorygował kilka pokręteł i jeden przełącznik.
-A o incydent na Aoetearo się nie martw. Kronos to mój kumpel, dawny oczywiście.... że też takiego palanta Yorbaal wysłał. Chodzi mi o to, że w życiu nie powie komuś, że został znokautowany jednym ciosem, czy czym to było… mocą. Na Twojej uroczej zielonej planecie nie było żadnego posterunku Imperialnego, właśnie to sprawdziłem. Jest w miarę bezpiecznie.
Odwrócił się na fotelu, szczerząc do Snow.
-Jeśli chcesz zostać na Taris zostań. Jeśli chcesz ciąć ludzi na pół i sprawiać, żeby latali witam na pokładzie!- powiedział wesoło i szczerze Kalen.
Tuqick to pseudonim, którzy nie bez powodu nadali mu jego rówieśnicy z bandy sierot, w Segmencie Eop na Nar Shaddaa.
-Zastanów się do jutra- wstał i delikatnie poprowadził za mostek do części sypialnianej.- wybierz jakieś łózko. Ja…- na chwilę się zmieszał.- Wolę spać w magazynie. Taka moja mała norka. Za 14h 3m 54m będziemy na orbicie Taris.
-Masz jakieś pytania, czy kończymy tą miłą konwersację i idziemy w kimę?