06-01-2020, 01:41
|
#223 |
| Smok rozejrzał się po wszystkich.
- JA TYCH PORTALI NIE MOGĘ ZAMKNĄĆ. TO NIE MOJA MAGIA
- Hmp. Elfkę zjadłeś. Tam gadają, że ona zamknąć może. Oddaj elfkę. - zaskrzeczał kreen ciągle jeszcze lekko się trzęsąc w środku.
- NIE ZJADŁEM - wyjął z... właściwie nie wiadomo skąd smok wyjął tą figurkę przedstawiającą bursztynową elfkę - PROSZĘ. ONA JEST ZAMKNIĘTA.
Cha'klach'cha przekrzywił łeb na bok patrząc na to co podał mu smok i z bezradnością załamał wszystkie cztery ręce.
- No to jest elfka. Jak wyjąć?
Smok z taką samą bezradnością wzruszył skrzydłami.
- FIGURKA NIE MOJA. KIEDYŚ CHCIELI MNIE W TAKĄ ZAMKNĄĆ. TROSZKĘ IM SIĘ NIE UDAŁO - można przysiąc, ze smok zachichotał.
- Głupi co próbowali - odpowiedział kreen choć nie był zdolny do śmiechu.
- To ona sama się zamknęła?
- NIE. GDY UMIERASZ DUSZA ZAMIAST GDZIEŚ ODEJŚĆ DO KRAINY SWOJEGO WYZNANIA TRAFIA TU. NIE POTRZEBA WSKRZESZAĆ ALE ELFKA JEST KONAJĄCA.
Kreen ponownie załamał ręce.
- Może miękkie istoty będą wiedziały jak to naprawić...
Spojrzał za siebie widząc jak pozostali zajęli się solną istotą i samymi sobą zostawiając zaskakująco wielkiego smoka i jego "samych". Wszystkie cztery ręce opadły mu do ziemi.
- Twoja współpraca nie zostanie zapomniana. Jak mi posprzątają portale powiem o tronie jak obiecałem. Zbyt dawno ludziki oglądałem. Nie zadowalają mnie.
- A ILE LAT TRWA TWOJA WĘDRÓWKA?
Modliszka zaczęła liczyć. Przekładała ręce to w górę, to w dół, szpony rozstawiały się i zamykały.
- Dwieście czterdzieści trzy tysiące i dziewięćdziesiąt - odpowiedziała zaraz się reflektując - dni. To w latach tego świata... sześćset sześćdziesiąt sześć lat..? Hak. Głupia liczba.
Smok już nic nie odpowiedział, jednak wyraźnie oceniał Modliszkę.
Tri-kreen wziął figurkę w szpony i podreptał do pozostałych trzymając ją tak jakby była jajkiem.
- Mam elfkę, żyje i nie żyje. Kona, ale nie. Nie znam tego, magia mi obca. Smok przyniósł. Może wasze głowy się do czegoś jednak nadają. Posprzątać mi pustynie z portali albo nigdzie dalej nie prowadzę. |
| |