Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2007, 23:53   #27
Chrapek
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
- Nawet całkiem, całkiem - Kotecek obgryzał udo z Baby Ja... Tfu! Znaczy się - z Urbana. Chatka paliła się całkiem przyzwoicie, szczególnie po podprowadzeniu benzynki z pobliskiego CPNu i odcedzeniu kartofelków przez Chomika. Przy okazji wydało się gdzie zniknął drużynowy zapas spirytusu...
- Coś tu sadzą jedzie, chyba coś się jara; nie ma dymu bez ognia, mówiła mi stara... - Bartłomiej zanucił kołysankę z dzieciństwa.
Klex zaś siedział i gibał się to w przód, to w tył, puszczając mydlane bańki nosem i mrucząc "zdrowaś mario" wspak, które od czasu do czasu przekładał "Scyzorykiem" Liroya. Słowem, trwała sielanka i nikt nie przewidywał rzeczy które wkrótce miały się wydarzyć.

Zrazu polana na której siedzieli rozświetliła się trupim blaskiem, a na jej środku pojawił się portal. Portal był różowego koloru, i miał drewnianą ramkę na której wymalowane były czerwone maki i żółte pokemony, które wesoło uśmiechały się do Filonka. Wokoło zakwitły stokrotki, a resztki Urbana poczęły, podrygując poruszać się wokół ogniska.
- Mama! - ramię Urbana zidentyfikowało Żółwika jako kogoś wartego zainteresowania.
- A kysz, poszedł, maro nieczysta - Żółwik powstał na łapy i począł sie badawczo przyglądać portalowi.
Nagle portal zadymił, zasyfił i ze środka wyskoczyły trzy postacie. Pierwsza przypominała skrzyżowanie ziemniaka z Jerzym Urbanem, zaś dwie pozostałe... Były żywymi kopiami Żółwika i Kotecka - chociaż dość niedokładnymi.
- O ku[rna] - podsumował swoją obserwację Żółwik.
- Buuuuuurppp - potwierdził Bartłomiej - Co jest? - obrócił główkę - O kur[na]...
- PUMPALALA! - ryknął ziemniak i wywinął braeka na kaczym łbie - Jestem Ziemniak Mocy! Jam jest ziemniak mocy musicie więc mnie słuchać! - dodał widząc, że pan Klex korzystając z okazji, że nie ma go w scenariuszu poszedł na stronę odcedzić kartofelki. Widocznie mu się to jakoś jedno z drugim skojarzyło.
- Pumpa... Skąd masz to zioło, baranie?! - Żółwik rzucił się na Bartłomieja - Od Ruskich?!Zobacz! Zobacz tylko co to nam z łbami porobiło! - pokazał ręką na zaskoczonego ziemniaka i jego towarzyszy - No zobacz, jak ja wyglądam! Nie dość że sam z siebie wyszedłem, to wyglądam jak nienarodzony płód Curta Cobaina!
- Ernest jeeestem - zagadał Żółw towarzyszący Ziemniakowi, słusznie dedukując, że to o nim mowa.
- Ty zamknij mordę! - Filonek pogroził mu płetwą - Bo stracę cierpliwość!
- Czekaj, czekaj... - Kotecek podniósł się z pozycji leżącej, i zmienił wewnętrzny management zarządzania krwią, przekierowując jej większość do organu zwanego mózgiem. - Dlaczego ten kot jest płci żeńskiej?!
- Mmmmrrraaauuu... Chyba nie macie problemów ze wzwodem? - miauknęła Kotecka.
- O rany, nie wiem co to jest i skąd to jest, ale jest jeszcze bardziej po[kopane] od Ciebie - łza współczucia stoczyła się po Żółwikowym dziobie.
- Wiem - mruknął Bartłomiej - Kiedyś czytałem program telewizyjny, i tam był taki serial, i były takie akcje, że się przenosili między wymiarami i...
- ... I mówisz, że oni są jednymi z tych wszystkich możliwości jakie mieliśmy w życiu? Że na przykład, Księżna nie zaprowadziła mnie do logopedy, i gadałbym tak jak ten tutaj, albo że Kotecek zrobiłby sobie wreszcie operację zmiany płci, a Twoja matka wykonała na sobie skrobankę łyżką kuchenną i Cię nie ma na świecie?..
- W zasadzie to chodziło mi tylko o to, że ten serial był tanią podróbką i skasowali go po dwóch odcinkach, ale Twoja wersja jest równie piękna - mruknął Bartłomiej.
- Wiem, wiem! - z lasu wypadł Klex - To jest deja vu! Błąd w Martixie, rozumiecie?! Morfeusz po nas idzie, by wyzwolić nas spod jarzma maszyn... Au! - Bartłomiej sprzedał profesorowi kosę. Klex, potraktowany tym środkiem znieczulającym natychmiast się uspokoił. Żółwik zaś z wrażenia aż przysiadł na ogonie i począł się tępo wpatrywać w gości.

- No dobra, co z nimi robimy? - Kotecek znudził się trzygodzinną obserwacją własnych kopii.
- Bo ja wiem? Wyglądają jakby im się baterie skończyły. Jak te króliczki duracella, kapisz - Bartłomiej zaczął kiwać łapkami i wydawać bzyczące dźwięki udając króliczki duracella.
- No, nie mają po prostu pomysłu co zrobić - Filonek rzucił kamieniem w głowę swojego sobowtóra. Kamień uderzył wydając pusty dźwięk po czym upadł na ziemię i potoczył się kilka dobrych metrów - Sam widzisz. Pusto.
- Może im internet odcieli? - miauknął Kotecek.
- Raczej im jaja odcięli! - zarechotał parszywie Bartłomiej.
- Wypraszam sobie - powiedziała Kotecka i załadowała wibrator - Mówicie przy damie.
- Słodki Jezu, to nie na moje serce - Kotecek złapał się za klatkę piersiową - Toż to normalnie Sodoma i Gomora i jeszcze dobry kawałek Mokotowa...
- Nie dygaj, bra, zaraz będzie po bólu - Bartłomiej wyciągnął spod dresu swój ulubiony kij bejzbolowy, z podpisem samego Radka Majdana. Kij dzięki temu zyskał +10 do ataku z zaskoczenia, +20 do krytycznego uderzenia, a w dodatku przy użyciu na facetach powstawał efekt dody - rosły im cycki na strunach głosowych, i zanikała prostata. Niektórzy także przy okazji głuchli. Bartłomiej już przymierzał się do wykonania ciosu, gdy nagle błysnęło, huknęło i zajechało siarką.

Oto na śnieżnobiałym włochatym plemniku na polanę wjechała Księżna Almenino. Długie elfie uszy ciągnęły się z gracją za jej jestestwem. Plemnik wierzgnął, zarżał i zamachał witką brzęcząc przy tym swą szczerozłotą uprzężą. Almenino przedefilowała wokół "gości" mierząc ich wzrokiem, po czym zatrzymała się tuż przed ziemniakiem.
- Pyro! Tej! - jej głos był lodowaty - Każdy kto moje twory naraża na zbezczeszczenie, kto pomysłu innego się czepia, kto z istot cudzych korzysta dla osiągnięcia sławy i chwały, ten winien pozbawion być wolności osobistej do lat trzech, bez możliwości zwolnienia warunkowego. Albowiem chwalebne jest korzystanie z dobrych wzorców, zali po wcześniejszym złożeniu ofiary Zeusowi, panowi Olimpu i księżnej Dianie, jego oblubienicy. Ktoś zaś czyni inaczej, skazan jest na potępienie - plemnik parsknął tutaj paskudnie, spluwając flegmą (?) - Dobra, koniec smrodka dydaktycznego. Rozpier[dzielcie] ich. - rzekła do Filonka i jego przybocznych.

- Nyeee, nyeee, błagam, już nie będę - Ziemniak Mocy był żywcem krojony i nadziewany na patyki. Bartłomiejowi zachciało się frytek. W godzinę nie pozostało po nim nic, prócz wielkich uszu, które pan Klex zwinął za pazuchą i które wkrótce posłużyły do stworzenia przezeń Alojzego Bąbla... Ale to już inna historia. Kotecka została własnoręcznie zapakowana przez jej męską wersję i wysłana w paczce Servisco do chińskiej restauracji - gdzie z pewnością zyska wiele ciekawych wrażeń na tle seksualnym. W końcu, kto tam wie tych chińczyków? Może jedzenie ich pociąga? Zaś Żółwik... Żółwik wymyślił dla swojego sobowtóra coś specjalnego...

- Graj gno[mie] - Żółwik trzasnął przywiązanego do pala Ernesta po dziobie - Ustawiaj tą bierkę bo Cię znowu przypalę! Czy może drugą płetwę mam Ci odciąć i posypać solą?! - mijała już czterdziesta godzina ustawiania bierek.
- Wcale nie jesteście takimi dobrymi sobowtórami. Widzisz, ja jestem mistrzem grania w bierki, i w kibel. A ty? Szkoda gadać - Żółwik skrzywił się na samą myśl.
- Ja juużżż niee mogęęęe...
- Będziesz grał aż zdechniesz! Aż zdechniesz! Aż Ci flaki uszami wyjdą! - iskra szaleństwa pojawiła się w żółwikowych oczkach, a błyskawica przecięła nieboskłon pozostawiając u Czytelnika mroczne wrażenie...

- Bo kto powiela niepotrzebnie byty
Kto powtórzył pomysł, ba, kto zrobił harem
Na tego ja wykładam, lecz wiedzcie moi mili
Że nic go nie uchroni przed plagiatora mianem
- mruknęła księżna patrząc na scenę rzezi niewiniątek, po czym spięła plemnika, rzekła:
- Wio, Flafi! - i odjechała stępa w stronę zachodzącego Słońca.
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.

Ostatnio edytowane przez Chrapek : 01-09-2007 o 18:18.
Chrapek jest offline