Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2020, 09:00   #54
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Nim zdołał wychwycić, że Aurora się budzi, oberwał mocnym podbródkowym. To był odruch, niemalże bezwarunkowy, a na pewno “bezwybudzeniowy”.
- Matko Noc, przepraszam! - księżniczka dopiero teraz obudziła się na tyle, by zorientować się kto jest obok.
Leith przełknął znajomy smak własnej krwi.
- Mrr… za mocno na pobudkę, za słabo na ogłuszenie - podsumował marudząc i przygotowując się do drzemki.
Aurora pogłaskała go po bolącym miejscu, po czym sama usiadła na łóżku z podkulonymi kolanami, ubrana w swoją zwyczajną zbroję.
Pewnych komend nigdy nie trzeba było Leithowi powtarzać, na przykład “jedz” czy “śpij” Mężczyzna jednak nie liczył na pobudkę, planował obudzić się w przeciągu pół godziny. Kiedy to zrobił, księżniczka siedziała w tej samej pozycji.
- Chcesz spać? - spytał Leith na “dzień dobry”.
- Nie muszę, ale ty możesz jeszcze pospać. Nawet nie ma południa.
- Później, większość tubylców ponoć śpi. Można trochę… pozwiedzać. Chętnie zobaczę ten “raj”...
- Dobry pomysł, no to chodźmy... tylko może się ubierz? - zaproponowała Aurora, nie kryjąc uśmiechu.
- Mhmm - wymruczał Leith człapiąc do dziury w ścianie, przez którą przecisnął swój goły tyłek by chwilę później stanąć przed szafą i wyciągnąć jakieś “miejscowe” ciuchy.
Aurora czekała na niego cierpliwie na korytarzu, przyglądając się ścianom i badając je dłońmi.
- Ciekawe czy na nas naskarży... pewnie tak. - Mruknęła, gdy Leith dołączył do niej. - Mogę nas ukryć, ale... królowa i tak nas przejrzy, jeśli będzie chciała.
Leith pokręcił głową.
- Wystarczyłoby gdybyś nie szczękała zbroją tylko założyła coś miejscowego - zaproponował.
Księżniczka w odpowiedzi tylko prychnęła, ale jej ubranie faktycznie zmieniło się. Zniknęła nieodołączna niemal zbroja, a na jej miejsce pojawiły się czarne, luźne spodnie (Leith zastanawiał się skąd kojarzy ich nazwę - alladynki) i krótka, pozbawiona rękawów bluzka.
- Czuję się naga - poskarżyła się skrzydlata, po czym zapytała - Ty chyba już trochę pozwiedzałeś. Dokąd więc idziemy?
- Może biblioteka? podobno są tam ciekawe książki. Zresztą, czy nie chcesz zobaczyć więcej tego miejsca gdzie poddani i ich panowie żyją razem w “harmonii”? - Leith mówił raczej ironicznie - może przyniesiesz kilka pomysłów ze stolicy na swoją prowincję, wasza przyszła wysokość… - Leith czmychnął do przodu by nie dostać po głowie…
Tym razem jedyne co usłyszał w odpowiedzi, to furgot stroszonych skrzydeł. Aurora po prostu zaczęła za nim lecieć, nawet nie machając skrzydłami, tylko lewitując w powietrzu.
Leith zerknął za siebie i tylko pokręcił głową. Cóż, księżniczka po prostu musiała zachowywać się jak księżniczka…
- No tak, nie krępuj się i nie rzucaj się w oczy.
- To że ty mnie widzisz, nie znaczy, że inni też będą mnie widzieli. Zresztą nałożyłam zaklęcie maskującę również na ciebie. Poza tym, jakby powiedziała twoja ulubiona znajoma, Milena, to że z kimś sypiam, nie znaczy, że muszę z nim dyskutować.
- Brak dyskusji zawsze jest mile widziany… - przypomniał Leith. - chodziło mi o pewną przewidywalność, każdy spodziewa się, że ktoś twojego pokroju będzie używał potężnych, efektownych czarów do maskowania czy ochrony. Kto spodziewałby się natomiast, że przemkniesz zupełnie normalnie? przecież to jest zbyt szalone by ktoś poważnie wziął to pod uwagę.
- Zapominasz o jednym, mój drogi towarzyszu. Ktoś żywy może nas zobaczyć, lub nie. Przejrzeć magię, lub nie. A ten zamek... patrzy cały czas. On nie śpi, nie odwraca wzroku, nie męczy się. Prawdopodobnie więc jest świadomy twojej obecności z uwagi tylko na ciężar twojego cielska, które naciska na ten śliczny dywan przy każdym kroku. - Odfuknęła, kiedy tak przemieszczali się plątaniną podobnych do siebie korytarzy.
- Ja nigdy o niczym nie zapominam. Po prostu o wielu rzeczach nie wiem. Za to ty wiesz o wielu rzeczach, a że kto z kim przystaje… - Leith droczył się człapiąc przez dwór.
Tym razem magicznie wyczarowany but trafił prosto w czerep bękarta.
- Hmmm czy to nie tutaj chciałeś dotrzeć? - wskazała ogromne drzwi w przylegającym korytarzu. Oczywiście, mogło za nimi znajdować się wszystko, aczkolwiek przypominające lekko wygięte zwoje papirusu klamki dawały pewną nadzieję, że oto dotarli do biblioteki.
- Ej, wasza książęca mość, może cię to zdziwi, ale niektóre mieszańce nigdy nie widziały biblioteki… - powiedział bękart kierując się ku drzwiom.
- Przecież nie kwestionuję twojego wyboru - powiedziała, podlatując do wielkich drzwi i przyglądając się z uwagą ich zdobieniom.
- To jest ładne albo coś? - Leith spytał o opinię Aurorę, na dworze wiatru cały czas łapał się na tym, że coś było sztuką…
- Ładne jak ładne, ale jeśli dajmy na to, jakiś niemiły bibliotekarz założył pułapkę ogniową na zbyt żądnych wiedzy czytelników, którzy przyłażą tu w godzinach zamknięcia - chyba chcielibyśmy to wiedzieć, nie?
Leith westchnął, no ale co poradzić, tam gdzie sam nie mógł musiał zdać się na księżniczkę.
- Mhm… czy może wiesz czy jakiś niemiły bibliotekarz założył pułapkę ogniową na tych to drzwiach?
- Och, miło że pytasz... sprawdźmy to! - I jak gdyby nigdy nic nacisnęła obie klamki, otwierając na oścież drzwi.
Leith w uderzenie serca padł na ziemię i przykrył głowę łapami.
Aurora tymczasem po prostu przekroczyła próg i weszła do środka.
- Czysto!
Leith najpierw podniósł uszy, potem dłoń z twarzy a dopiero wtedy wzrok na Aurorę.
- Mhm… - wymruczał, poderwał się na nogi i poczłapał za kobietą rozglądając się ciekawie.
Pomieszczenie do którego trafił miało mnóstwo naw i odnóg, toteż nie dało się ogarnąć jego wielkości. Jedno było pewne - wszędzie znajdowały się książki. Setki, tysiące, dziesiątki tysięcy książek na każdym z niezliczonej ilości regałów.
[MEDIA]http://www.banktapet.pl/pictures/2012/0717/1/library-fantasy-art-books-artwork-4000x2500-wallpaper-566623.jpg[/MEDIA]
W centralnej części zaś, czyli tam, gdzie trafili, znajdowało się coś jeszcze - jakiś magiczny, wirujący ponad zdobioną podstawą okrąg, czy bardziej obręcz. A może kilka obręczy? Trudno było powiedzieć, bowiem cud ten cały czas iskrzył i ruszał się.
- Wygląda na to, że mają magicznego bibliotekarza na etacie. - Stwierdziła Aurora.
Leith założył ręce.
- Na to wygląda… - powiedział i zrobił pauzę po czym spytał - a co to takiego?
- To taki wujek Google.
- Możesz powiedzieć mu czego szukasz, a on podsunie ci książki, które najbliższe są twoim oczekiwaniom. - Wyjaśniła Aurora, po czym sama podeszła do wirującej strefy.
- Szukam czegoś o Dworze Wiatrów.
- Literatura piękna czy literatura faktu? - zapytał dziwny, jakby dochodzący z jakiegoś zamkniętego pomieszczenia kobiecy głos.
Leithowi aż włosy zjeżyły się na karku. To było tak… nienaturalne, głos bez osoby, nie w śnie lecz na jawie.
- Literatura faktu - zdecydowała Aurora.
- Fauna i flora, gospodarka, społeczeństwo, obyczaje...
- Społeczeństwo - księżniczka nie czekała do końca wyliczania.
- Aspekt historyczny, teraźniejszy czy domniemany przyszły?
- Domniemany przyszły.
- Znalazłam dwie pozycje, które spełniają pani oczekiwania, proszę chwileczkę zaczekać.
Sferyczny byt zawirował mocniej, a po chwili z jakichś odległych regałów dosłownie wyfrunęły dwie książki, które spoczęły teraz przed Aurorą na niewielkim stoliku.
- Życzę miłej lektury. - Rzekł uprzejmie magiczny bibliotekarz.
Leith przyglądał się ciekawie wychylając głowę zza pleców Aurory.
- Domniemany przyszły? przepowiednie znaczy?
- A bo ja wiem... zaraz się przekonamy. - To rzekłszy usiadła w głębokim fotelu z jedną z ksiąg.
- O nie, wierszowane... to będzie droga przez mękę. - skomentowała.
Leith popatrzył na nią nie bardzo rozumiejąc. Żartowała? to była jakaś przenośnia? Ostrożnie wziął w dłonie drugą pozycję i usiadł na fotelu obok. Otworzył, zajrzał do środka.
Niestety, języka, w jakim była napisana, nawet nie rozpoznawał.
Mężczyzna odetchnął, przynajmniej nie będzie musiał przechodzić męki, jak Aurora. Oczywiście jak na razie nie wyczuł cierpienia po zachowaniu czy oddechu kobiety więc może jednak żartowała… Leith ostrożnie zamknął książkę i położył ją delikatnie na stoliku koło fotela na którym siedziała księżniczka.
Zawsze trzeba od czegoś zacząć. Bękart podszedł do bibliotekarza.
- Szukam nauka czytania, kaligrafia, język współczesny, poziom podstawowy, wybierz jedną pozycję.
Obręcz, czy też obręcze znów zawirowały, tworząc wielki błysk, po czym gdzieś z lewej nawy przyleciała do Leitha duża formatowo, choć niezbyt gruba książka w brązowej okładce. Dzięki swojej dotychczasowej nauce Leith był w stanie odszyfrować tytuł “ELEMENTARZ”.
- Życzę przyjemnej lektury. - Rzekł magiczny bibliotekarz.
Leith uśmiechnął się z zadowoleniem, to był wyjątkowo szczwany uśmiech. Z tym samym pietyzmem co wcześniej mężczyzna usiadł koło Aurory i otworzył książkę… Jeśli spodziewał się, że księżniczka jakoś skomentuje jego wybór, to musiał się rozczarować. Skrzydlata siedziała w swoim fotelu z książką na kolanach i zwieszoną głową.
Leith początkowo nadstawiał uszu by upewnić się, czy Aurora jednak nie cierpi lecz szybko jego umysł został całkowicie zaabsorbowany lekturą…
W większości były to podstawy, które Leith posiadł w toku samodzielnego zgłębiania książek, jednak uporządkowane i powiązane ze sobą w logiczne zależności, dzięki czemu Leithowi łatwiej było pewne zabiegi zrozumieć. Wciągnęło go to tak bardzo, że nawet nie zauważył iż w przeciwieństwie do niego, jego towarzyszka nie przewraca stron, tylko siedzi wciąż w jednej, tej samej pozycji.
“Już czas Leith” - nagle odezwał się znajomy głos w jego głowie. Ten sam, który słyszał na przyjęciu i... ten sam, który słyszał w snach o wzburzonym morzu.
- Czas byś złożył ofiarę świątyni Matki Nocy i wypełnił przepowiednię. - Dopowiedziała już normalnym głosem, stojąca na jednym z balkoników Aya.
Leith zrobił wielkie oczy i uniósł uszy. Tak zaaferował się lekturą, że zupełnie nie zdawał sobie sprawy z czyjejś jeszcze poza Aurorą obecności.
- Eeee… ym… - mężczyzna spojrzał z pytaniem malującym się na twarzy, to na jedną, to na drugą skrzydlatą.
Księżniczka wciąż nie reagowała na nic, podczas gdy Królowa-dziewczynka zaczęła schodzić po schodach, idąc w jego kierunku. Jak zauważył mimochodem Leith, ubrana była raczej do snu w luźną, rozkloszowaną koszulę z gwiazdkami i księżycem, która sięgała jej do kolan.
Leith natychmiast poczuł niepokój.
- Aurora? dobrze się czujesz? - spytał machając jej dłonią przed oczami i nerwowo zerkając na zbliżającą się nastolatkę.
Księżniczka oddychała spokojnie, nie roztaczając wokół zapachu niepokoju czy bólu. To dlatego Lith nie zauważył wcześniej co się z nią dzieje, choć po prawdzie mógł zwrócić uwagę na wyjątkowo miarowy oddech.
- Śpi. Nic jej nie będzie. Obudzi się wypoczęta, kiedy do niej wrócisz. A teraz chodźmy, musimy zdążyć przed zachodem słońca. - Powiedziała z powagą rudowłosa, pyzata dziewczynka, stając obok bękarta. teraz gdy on siedział, a ona stała mieli wzrok na tej samej wysokości mniej więcej.
Stres i adrenalina sprawiały, że Leith myślał w obłędnym tempie. Ocenił swoje opcje.
- Zrobię co chcesz, wierzę, że nie chcesz zrobić nam krzywdy. Skoro ją… uśpiłaś, chyba mogę zabrać ją ze sobą? nie chcę jej tu zostawić, ktoś może jej poderżnąć gardło.
- Obawiam się, że tam, dokąd musisz iść, nikt nie może ci towarzyszyć, nawet ja. Mogę ci jednak obiecać, że księżniczka jest teraz pod moją protekcją i włos jej z głowy nie spadnie.
Leith poruszał nerwowo oczami, miotał się. Nie wiedział jak z tego wybrnąć. To nawet nie chodziło o to czy ufał królowej. Jego zimna, fatalistyczna logika podpowiadała mu, że przecież nie ma innej opcji. Jednak Leith po prostu nie ufał magii, szczególnie teraz, po zdarzeniu w strażnicy.
- Długo to potrwa…? - zapytał wreszcie. Mężczyzna darował sobie straszenie czy biadolenie o tym jaki będzie zrozpaczony, wściekły czy wkurwiony jak coś stanie się Aurorze. Co miał niby straszyć królową? niby jak? Znów skrzydlaci robili z nim co chcieli w imię swoich wybujałych idei... “Kurwa kurwa kurwa….” - tyle można było wyczytać teraz z jego głowy.
- To zależy od Ciebie. - Odparła Aya z psotnym uśmiechem.
- Mrr… w takim razie to nie potrwa długo… - westchnął coraz bardziej poirytowany całą sytuacją Leith.
Okno w bibliotece nagle otworzyło się na oścież, a za plecami dziewczyny pojawiły się skrzydła - białe i pierzaste, jak u Aurory. Tylko zamiast dwóch par...aż trzy pary.
- Leć za mną - poleciła, wzbijając się w powietrze i kierując do okna.
Leith spojrzał jeszcze tęsknie na Aurorę po czym bełkocząc pod nosem jakieś przekleństwa rzucił się w lot za królową nastolatek…
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline