Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2020, 10:53   #126
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kharrick ciągle miał czerwone uszy od słów Laury. Wolał jednak nie zadzierać z wiedźmą.
- To ten, skoro już wszyscy wiedzą zabiliśmy trola i powiem, że dziadostwa mają ciężką rękę. To może być nieprzyjemna walka.
Wyciągnął z plecaka pierścień i podał go Jaceowi.
- Nie wiem co to, jeszcze tego nie do końca ogarniam. Miał to jednak na sobie. Oczy chłopaka rozbłysły na moment błękitem gdy sprawdzał pierścień. Mienił się lekko niewidzialną dla nieuzbrojonego oka aurą powodującą delikatne swędzenie czubków palców w których chłopak trzymał przedmiot.
- To pierścień ochronny. - odpowiedział oddając go Kharrickowi.
- Mówicie, że każdy z nich miał podobną aurę? Czy każdy miał taki pierścień? - spytał zwiadowców.
- Miały pierścienie. A ta trolica to nawet miała jakąś szatę. Jak jakiś pokraczny przykład maga. Nie sprawdziłem ich co prawda… będę musiał pamiętać aby o tym nie zapominać.
Wzrok złodzieja spoczął na stercie papierów która otaczała miejsce, w którym siedział Jace. Zdziwił się, lecz postanowił zostawić pytania na później.
Jace spojrzał na przykrótki jaskrawy płaszcz Mikela nie komentując werbalnie spostrzeżenia łotrzyka.
- Miały takie aury, ale tak trollica która im przewodzi miała jeszcze więcej: aury wywołania, przemian, przywołania. Niby słabe, ale to znaczy że ma w rękawie kilka asów. - druid szczęśliwe zajrzał w aury trolli w forcie
- Trolle zorientują się że jednego brakuje, to pewne. Ruszą go poszukać. Najpierw atakujemy szukających czy tych którzy zostaną? -
- Tych co zostaną myślę. Pójdą pewnie z psami co nam utrudni się do nich podkraść zapewne - uznał złodziej.
- Jak już go znajdą i uznają że czas wracać biegiem do fortu, to będziemy mieć jakieś…. hmmmm... Hanskjald zaczął sobie rysować na ziemi pomoce żeby określić czas zanim trolle wbiegną im w plecy - Kilometr, może półtora. Obojętnie których zaatakujemy, walka powinna się skończyć. Czyli może nawet wyjdzie na nasze, bo się podzielą
- Może się mylę, ale jeśli zaatakujemy najpierw tych, co wyjdą to czas nie będzie nas ograniczał i małe szanse, żeby posiłki przybyły w trakcie starcia. - wtrącił się wojownik. -No i zawsze będziemy mogli odsapnąć pomiędzy.
- Tylko jeśli nie wypuszcza wszystkich na raz. - zgodził się Jace. - Ale zgadzam się, że ten występek może paradoksalnie wyjść nam na dobre. -
Kharrick zadumał się.
- Najlepiej by było po prostu sprawdzić jak wyjdzie i pójść zaciukać najpierw tam gdzie ich mniej. Bo ten, jakby nie patrzeć chyba do tego dążymy tak? Mieć ich jak najmniej i największą szansę zaskoczenia. - Zamilkł na moment - Dla mnie to ważniejszym jest już sama walka. Od razu obrzucamy ich ogniem? Sprawnie nam poszło z Mikelem, ale to był tylko jeden trol. Co wy z Laurą możecie zrobić aby nas tak nie pogruchotali? Hannskjald wspominał coś o swoich ogniowych czarach, a wy? Dobrze by było abyście byli poza zasięgiem, aby w razie czego miał kto nas ratować.
Jace zastanowił się chwilkę szukając czegoś wśród papierów. W końcu znalazł, usiadł i zaczął mówić dopisując jednocześnie notatki:
- Mogę odgrodzić ich od nas za pomocą iluzji, skierować ich przeciw sobie, ale to już znacie, pochwycić i spróbować powalić na ziemię… w skrócie zająć ich czymś, żebyście nie mierzyli się ze wszystkimi na raz. - odłożył kartkę z opisem trolla na kupkę kartek z opisem innych stworzeń.
Złodziej pokiwał głową znowu uważniej się przyglądając temu co robi Jace. Potem go oświeciło co zaakcentował głośnym plaśnięciem dłoni w twarz.
- Ej, ale jak one niedługo zaczną szukać tego co ubiliśmy to nie przygotujecie czarów. Plus może być ciemno. O ile oczywiście, go poszukają… Chyba jednak lepiej ogarnąć ten nasz pierwszy pomysł - jęknął siadając obok psionika i niby przypadkiem oglądając co on tam robi.
Rufus po posiłku i wypiciu części zapasów alkoholu Mikela pozwolił sobie na małą drzemkę w międzyczasie, ale informacja że Kharrick i Mikel zabili jednego trolla bez większych problemów, wywołała w nich poruszenie. Zaczął jak najszybciej zakładać swoją zbroję.
- No to z tego co słyszę te bestie są twarde, ale nie dostatecznie twarde by nam sprostać. Dobrze że zabiliście tylko jednego i zostawiliście tyle dla nas. Powinniśmy działać szybko by nie dać im się ogarnąć, ruszajmy zgodnie z naszym planem wywabienia części z nich poza fort i nie czekajmy dłużej. Mój topór zapłonie ku ich zgubie. - Z ekscytacją, wzmocnioną przez krążący w żyłach alkohol, wyrzucał z siebie słowa.
- Spokojnie półbrzydalu. Jak widać, to nie poszło tak łatwo, jak Ci się wydaje. - Mikel mimo ran, brzmiał dosyć wesoło. - Z naszego poprzedniego planu raczej już nici. Powinniśmy spróbować złapać ekipę, którą wyślą na poszukiwanie tego zabitego. No chyba, że pójdą wszyscy, ale jakoś w to wątpię. Nawet oni nie są tak głupi, żeby zostawić fort bez ochrony.
-Ty też teraz wcale taki piękniś nie jesteś. - Rufus spojrzał groźnie na ludzkiego wojownika, choć dla osób znających pół-orka było oczywistym, że się jedynie przekomarza.
- No właśnie, jak się rozdzielą to będzie po naszej myśli. Myślicie że ta trollica co nosi szaty faktycznie jest jakąś czarodziejką, czy to tylko jakiś żart? Słyszałem kiedyś o ogrzych magach, ale nie o trollach czarodziejach.
- Zluzuj chlopie - złodziej ściągnął brwi. - Mikel to ledwo stoi, zaraz mamy noc, a i tak Hannskjald nie przygotuje teraz czarów. Trzeba nam odpocząć.
Poirytowany przetarł twarz. Nie zamierzał jednak pozostawiać pytań bez odpowiedzi.
- Wolę zakładać, że jest czarodziejką. Musimy ich rozdzielić, bo zrobią z nas marmoladę na obiad. A ja podziękuję, nie podoba mi się taka wizja.
-Myślałem, że może ruszyli za wami w pościg? W takim razie dobrze, poczekajmy, ale obserwujmy, czy żaden z nich nie opuszcza fortu, rozumiem, że zajmą się tym zwierzęta druida. - Rufus wziął głęboki oddech i rozczarowany przerwał nakładanie zbroi.
- Poproszę o to Leszego, rano opowie nam ile trolli opuściło fort a ile wróciło. - potwierdził krasnolud - A podczas ataku na fort mogę zapalić cały dziedziniec na parę chwil, ale będą mogli się skryć w budynku, a zwłaszcza ta trollica lubi tam siedzieć. Wtedy będzie miała czas się przygotować, więc pytanie czy podpalić go przed czy za nami? - Hannskjald wyłuszczył swoje pytanie.
- Jeżeli na poszukiwania wyruszą wszyscy, co jest raczej wątpliwe to będąc w budynku, mielibyśmy idealną zasadzkę. Jeśli zostanie tylko ta magiczka to też warto zacząć od niej, a na resztę zostawić ten czar. W innym wypadku powinniśmy zaatakować ich poza fortem, o ile wyruszą dopiero rankiem. - Mikel miał jak zawsze swoje przemyślenia.
Laura sprzątała przybory po oczyszczaniu ran Mikela. Nadal była wściekła na tą dwójkę przygłupów którzy postanowili się prawie zabić dla odrobiny bitki.
-Im prostszy plan tym lepszy, i tak wszystkiego nie damy radę przewidzieć. Popieram, żeby zaatakować grupę, która opuści fort. - wtrącił zniecierpliwiony już Rufus.
- A jak się rano okaże, że nie poszli szukać, to wywabiamy ich jakimś zwierzęciem czy co tam Hannksjald wymyśli i bierzemy na ruszt - dodał złodziej szukając aprobaty w oczach pozostałych.
- Rufus potrafi ten swój topór podpalać, ja mam jeszcze… trzy butelki ognia alchemicznego, Jace swoich ma osiem..? No i Hannskjald może jeszcze ich podpalić swoimi czarami. Coś pominąłem?
- Chyba nie. Mi taki układ pasuje. Teraz lecę w kimę. Jeśli wymyślicie coś lepszego to wyjaśnicie mi rano. - wojownik zaczął się zbierać do snu -Dobrej nocy - rzucił jeszcze, a kilka sekund później było już słychać chrapanie.
- Zazdroszcze mu spokoju sumienia pozwalającego tak szybko zasnąć. - skomentował Jace, gdy jasnym było, że wojownik zasnął.
- W sumie wystarczy nam jeśli w zatrzymamy regenerację na nieptrzytomnym przeciwniku, ale lepiej zrobić to wcześniej. - dodał kilka wskazówek do planu. - Ważne, żeby nie powielać ataków ogniowych w te same trolle w tym samym czasie, na przykład, jeśli Rufus podpali przeciwnika, to ja nie będę atakować ogniem alchemicznym. To pozwoli nam dobrać najmocniejsze ataki, a nie tylko te, które wiemy, że nie zregenerują. Dodatkowo w przypadku czarów i przedmiotów jednorazowego użytku pozwoli ograniczyć ich zużycie jakbyśmy trafili na trolli później. Istotne jest to, żebyśmy obserwowali przeciwników i ponawiali ataki kwasem lub ogniem gdy tylko zaczną z powrotem się regenerować.

***

Po planowaniu Kharrick w końcu nie wytrzymał.
- To co to tam tak pozapisywałeś?
- To? A tak.. cóż… - Jace podrapał się po głowie. - To coś w rodzaju książki. Opis napadu na Phaendar, notatki taktyczne… tam są przeciwnicy - wskazał kupkę papierów po swojej prawej - trolle, hobgobliny, troglodyty… bazyliszek. Na co zwrócić uwagę, jak je pokonać, jak się bronić. Wiesz, to dobra okazja na usystematyzowanie wiedzy, znalezienia pewnych wzorców w taktyce Kłów, coś czego nie widać z bliska. - Jace spojrzał w dół na papiery. Jedynie ledwie słyszalny akcent na końcu zdania sugerował, jakby chciał coś dodać, ale w porę się powstrzymał.
- Z bliska..? Ciekawe, a co jeszcze chciałeś dodać? - złodziej z kolei był odrobinę zmartwiony lecz wolał wszystkiego się dowiedzieć nim cokolwiek więcej powie.
- Czasem na bieżąco trudno jest dostrzec coś, wzór... powtarzalność, którą widać dopiero z pewnej odległości, z perspektywy czasu. - odpowiedział wymijająco. Spojrzał na Kharricka, w jego oczach widać było ból, lekko zaczerwienione oczy gdy ponownie zaczął mówić. Mimowolnie palce spoczęły na sygnecie, który nieświadomie gładził. - Ja… brakuje mi… to znaczy… gdy rozmawialiśmy o Voxie, za pierwszym razem i potem za drugim… w bibliotece ojca były informacje pozwalające lepiej zrozumieć to kim on jest i… - pomimo suchego głosu wyrażającego autentyczne cierpienie wywołane przywołanymi wspomnieniami, Kharrick czuł, że psionik krąży wokół tematu, lub nie mówi całej prawdy. - Pomyślałem, że warto ją odbudować, bazując na tym co przeżyliśmy i tym czego się dowiedzieliśmy. Dodatkowo, jeśli uda nam się to przetrwać, będą to pierwsze i być może jedyne zapiski początku inwazji. Wiesz, napisane przez kogoś, kto tam był, widział i przeżył.
- Czemu pytasz? -
dodał po chwili.
Kharrick łagodnie się uśmiechał kiedy chłopak na niego spojrzał.
- A tak jakoś… Brakuje ci ojca, prawda? - zapytał retorycznie. Sam zaczął grzebać w swoim plecaku walcząc z własnymi myślami. W końcu się zdecydował.
- To ci może trochę pomóc… chociaż na pewno nie jest tak dokładne jak twoje. Nie miałem tyle czasu. - Mówiąc to wyciągnął nieco pomięte kartki zapisane nie tuszem a węglem, przez co pismo powoli stawało się nieczytelne.
- Też piszesz? - uśmiechnął się zdobywając się na drobny żart. - Będę mieć konkurencję! O ile oczywiście będziesz dbać o papier. - przyjrzał się pokrótce notatkom. - To zupełnie… coś innego. Fajne… - wertował kartki - Powinieneś napisać jakąś powieść, ten pamiętnik… masz lekką rękę do pisania takich rzeczy. U mnie to bardziej wyszukany bełkot zrozumiały przez uczonych, niż zwykłych zjadaczy chleba. -
- Wolę powiedzieć, że to ja mam konkurencję. Byłem pierwszy - złodziej się wyszczerzył na moment. - No ale mam wrażenie, że czegoś mi jeszcze nie mówisz. Dlaczego piszesz?
- Pierwszy? - obruszył się chłopak unikając odpowiedzi na pytanie. Nastał moment przeciągającej się ciszy. - Nie chce o tym gadać, ok?
- Kiedyś będziesz musiał. Patrz z ilu rzeczy ja się w końcu wygadałem. Trochę to lepiej na duszy się robi. Jak będziesz gotów to masz moje ucho. Może zaufasz mi z tym jak ja wam ostatecznie zaufałem.
Jace uśmiechnął się kręcąc głową. Dobre podejście, ale nie dał się. Nie dla takiej błahostki. - To nic poważnego, drobnostka. Nie ma o czym gadać. -
- Nie wyglądało jak błahostka. Ja tam ryczałem wielokrotnie jak mi się ojciec zgubił. Oczywiście było to znacznie mniej drastyczne. Żadnych inwazji, porwań, śmierci, wizji… - złodziej zawiesił głos ukradkiem patrząc czy w dobrą nutę uderzył. Skoro Jace uznał, że wcześniejsze wyznania były takie odważne pewnie sam potrzebował odpowiedniego pchnięcia.
- Pudło - uśmiechnął się. - Ale doceniam troskę. Jak będę mieć coś poważnego, będziesz pierwszy z którym pogadam. -
- Chodzi o to, że unikasz Laury od kilku dni? - złodziej zapytał bezczelnie. Dopiero zauważył, że siedzieli po zupełnie przeciwnej stronie od wiedźmy. Przypomniał sobie nawet jak Jace wspominał o tym, że "musieli" ze sobą pogadać przy okazji Voxa. To sprawiło, że westchnął bardzo ciężko.
Jace uśmiechnął się machnięciem ręki zbywając słowa mężczyzny. Nie było sensu tego komentować. - Coś jeszcze? - spytał.
- Ej, to dość ważne. Ja rozumiem, że wam się popsuło i źle ci z tym, ale no… nie będziesz jej unikał do końca świata prawda?
- Dopóki uznam to za konieczne.
~ Po prostu rozstaliśmy się… Laura mnie zostawiła. Przedwczoraj. Możesz dać mi czas na ułożenie się? ~
odpowiedział mentalnie. Nie wiedział kto może być zainteresowany ich rozmową, a miał tę przewagę że mógł sprawić by było to bardziej złożone.
- Mhm. Doobra. To ja mam pomysł, co ty na to, że razem uporządkujemy te nasze zapiski? W sumie nie ma co sobie robić konkurencji. Ty będziesz pamiętał coś, czego ja nie pamiętałem i na odwrót.
- Jasne. - psionik przyjął z ulgą zmianę tematu. -[/i] mogę spisywać szczegóły, sposoby walki taktyki, zostawiać Tobie opisanie wszystkich zdarzeń, opisów jeśli chcesz? Rysunków i planów? -[/i] spytał lekko niepewnie.
- Obawiam się, że w tej strefie jedyną osobą, która wiem, że to potrafi to ta, której imienia wymawiać póki co nie będę. - złodziej zaczął już przeglądać swoje kartki aby nie patrzeć na minę psionika. - Jak już kiedyś wspominałem nie mam talentu do tworzenia. No, ale tak, wolę opisać co się stało. Z opisami mogę pomóc. W sumie znam się nieco na anatomii.
Minęła chwila, którą poświęcili na ustalanie co, które chce zrobić względem ich “dzieła”. Dopiero wtedy Kharrick odważył się dalej podjąć mentalną rozmowę.
~ Myślę, że mogę dać ci nieco czasu, ale nie wiem czy do końca uszanuję twoją potrzebę izolowania się. ~ myśli zabrzmiały trochę jak Emi, a trochę jak Kharricka.
Jace uśmiechnął się. - Dzięki. - dodał wyciągając pióro i atrament. Zachęcającym gestem podał go Kharrickowi. - Proszę bardzo… partnerze.
 
Asderuki jest offline