Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2020, 12:21   #7
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Dziękujemy za przywitanie Vetnarze - Yutu schyliła głowę w zdawkowym ukłonie. - Poszukujemy kogoś, lecz w Kessen zatrzymujemy się tylko na czas postoju kapitana. Nie zamierzamy sprawiać kłopotów. Macie tutaj miejsce dla przyjezdnych mam nadzieję?
- Ależ jakie kłopoty! Każdy gość w Kassen jest mile widziany! W "Siedmiu Srebrnych" znajdzie się dla was miejsce, mogę posłać jednego z moich chłopaków, żeby zajął dla was kilka izb - mężczyzna, nie czekając na
odpowiedź, przywołał gestem jednego z dwóch dryblasów.
- Zbytek uprzejmości - kobieta ponownie delikatnie się ukłoniła. Wciąż nie czuła się komfortowo z tutejszą kulturą. Była bardzo odmienna od jej własnej.
- Warlen-san wspomniał o waszym tutejszym święcie..?
Colbin z lekceważeniem machnął ręką
- Żadne tam święto, tylko wymysły burmistrza. Zachciało mu się wydarzenia i rozrywek… dzieciaki bawią się w awanturników, zamiast zająć porządną pracą -
Hira nie zauważył wymuszonej grzeczności w głosie Vetnara lub postanowił przyjąć ją za dobrą monetę, za to z całą pewnością zwrócił uwagę na ostrożność Yutu bo na chwilę rzucił jej uważne spojrzenie.
Uważając by nie wpaść do wody Hira wyszedł na pomost, i trochę natchniony, a trochę wzorem kapitana przywitał uściskiem szefa drwali.
- Płyniemy do Tamran, Colbinie, a dokładniej popłyniemy z Walrenem i Ewem kiedy zakończą swoje sprawunki. Czyli za kilka dni, zgadza się? - upewnił się, zwracając się do krasnoluda, który kiwnął potwierdzająco głową.
- Co porządnego da się robić pomiędzy wydarzeniami? - odbił pytanie do Vetnara z szczerą ciekawością innego punktu widzenia niż ten przedstawiony wcześniej przez krasnoluda.
Mężczyzna z zaskoczeniem przyjął uścisk, ale widać było, że siła przybysza zrobiła na nim wrażenie.
- Ot, czymś normalnym się parać, zamiast włóczyć po świecie - rzucił, ale zaraz pojął swój błąd - Wybaczcie, nie chcę was urazić. Ale tu w Kassen dobry drwal czy rzemieślnik jest wart naprawdę wiele, a karmienie dzieciaków opowieściami o awanturnikach do niczego nie prowadzi. Poza młodymi opuszczającymi nas i nie wracającymi. - w głosie Colbina słychać było gorycz. Pokręcił głową - Ale nie zwracajcie panie uwagi na moje narzekanie. Mam nadzieję, że miło spędzicie te kilka dni - uśmiechnął się wymuszenie.
Qara również się uśmiechnął, ale szczerze.
Nie będziemy namawiać tutejszych dzieci, by szukały przygód w świecie. – rzekł, a uśmiech zniknął z jego twarzy – Ale wiem, że sama nasza obecność takie myśli może budzić. Diamentowa droga naucza jednak, że Kiedy przyjrzysz się dokładnie temu, co znajduje się na zewnątrz, zobaczysz samego siebie.
Lao w tym czasie przyglądała się wszystkiemu z zainteresowaniem. Długo nie wynurzała się z Lasu Duchów. W jednej dłoni trzymała rozglądającego się A'tuina, a w drugiej wodze.
- Jest może ktoś kto potrzebuje medyka? - Spytała jak to miała w zwyczaju, wędrując od wsi do wsi.
- Ee - Colbin zająknął się, nie wiedząc, co odpowiedzieć Qarze, ani Lao. Walren odwrócil się od niego, parsknąwszy cicho śmiechem - Nic mi o żadnych konkretnych chorych nie wiadomo, ale możecie zapytać w świątyni - ruchem głowy wskazał kamienny budynek - Miło was poznać, ale obowiązki wzywają. Jeśli będziecie szukać pracy albo chcieli coś załatwić, znajdziecie mnie w budynku cechowym. To ten przy rynku, tak oznaczony - wskazał wzór na swoim dublecie.
- To ten duży magazyn, obok dwupiętrowej tawerny, prawda? Walren, niesiemy tam coś? -
Hira podróżował lekko, czasami nawet zbyt lekko, ale wynikało to raczej z filozofii niż braku sił.
- Dao, idziemy! - zawołał na pomost półdzikiego psa z którym podróżował od opuszczenia Lasu Duchów.
- Kuzynie, proszę trzymaj go z dala ode mnie - Yutu pospiesznie ustąpiła z drogi wilkowi. Dla niej najważniejsza była teraz tawerna gdzie mogłaby odstawić konia. Od biedy dowiedzieć się czegoś o tym całym święcie - nie święcie.
Qara za dobrą monetę wziął brak odpowiedzi ze strony drwala. Gdy z pokładu zaczął zbiegać wilk, mnich również próbował ustąpić mu miejsca, ale trochę ospale i w przeciwnym kierunku niż Yutu. Gdy zaś zwierzę się zawahało nie widząc wolnej drogi zaczął się niezręczny taniec "kto kogo przepuści". W końcu olbrzymi hongal przeszedł na stronę pomostu na której stała Yutu niemal ją strącając do wody.
- Przepraszam… - powtarzał - przepraszam…
- Iiik! - niespodziewanie z sztywniackiej aasimarki wydał się bardzo dziewczęcy pisk. Zabalansowała na krawędzi w ostatnim momencie łapiąc równowagę. Zawstydzona spojrzała na Qarę z wyrzutem.
- Ostrożnie! - Hira rzucił się na pomoc, ale zanim wrócił się o te kilkanaście kroków było już po sprawie - Uff, jeszcze tym razem obeszło się bez kąpieli - rzucił, przesuwając wilczura nogą za siebie jakby chowając go za sobą.
- Uch, chooodźmy już zanim jeszcze bardziej się zbłaźnię… - jęknęła zawstydzona aasimarka.
 
Asderuki jest offline