Gdy płonąca strzała sięgnęła nasączonej oliwą masy trupów ta zapłonęła nie gorzej niż imperialne stosy w stolicy. Twarz Mayera ze skupionej przed wypuszczeniem strzały przeobraziła się w ożywioną gdy ta trafiła cel. Jednak mgnienie oka później wypełzła na nią trwoga, kiedy dostrzegł trupy zaczynające wdzierać się na mur nieopodal, po jego lewej stronie. - Do broni! Przełażą tu! Niech kapłan święci wodę! Zalejemy kurwie. - Wykrzyknął odkładając pośpiesznie łuk i dobył toporka z puklerzem. W tej chwili najlepsza by była duża tarcza, ale nie było czasu na wymyślanki. Jeśli trupy wedrą się do wsi to nie będzie w stanie już bronić Saxy. Będzie po nich.
Nie czekając na posiłki zaszarżował na najbliższego truposza, wspierając przerażonych chłopów. Nie musiał go porąbać, a jedynie wytrącić z równowagi impetem i zepchnąć z muru. Z resztą się zobaczy, ale toporek w czaszce powinien uspokoić nawet i nieumarłego. Powinien.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |