Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2020, 10:56   #179
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


Szalona jazda i jeszcze więcej szalonej jazdy. Walka, ciągła walka z nieskończoną liczbą przeciwników, którzy ani myśleli ustąpić. Angie miała już tego serdecznie dość. Nie była osobą nadmiernie łagodnego usposobienia, jednak to co działo się na zewnątrz pędzącego batmobilu to była już lekka przesada. Nie było nawet czasu na to żeby myśleć. A jednak, umysł kobiety był wypełniony domysłami i spekulacjami. Nie miała pojęcia co tak na dobrą sprawę działo się w mieście, które powoli zaczęła uznawać za dom. Z chęcią także wróciłaby do tych chwil, gdy wszystko wydawało się być snem. Owa naiwna Angie zniknęła jednak, przepędzona przez osobę, która coraz głębiej pogrążała się w tym szaleństwie. Ostatnim gwoździem do trumny była niemożliwość kontaktu z jedyną osobą, na której w pełni polegała. To, że nie byłą także w stanie skontaktować się ze swoim głównym przeciwnikiem, nie poprawiało sytuacji.

Gdy w końcu, i tym razem najwyraźniej na dłuższą chwilę, pojazd się zatrzymał, wysiadła z niego z westchnieniem ulgi. To, że znaleźli się w niezłym gównie, wcale jej jakoś nie dotknęło. Otulona płaszczem obojętności, przyglądała się masie metalu, która nie mogła się doczekać by ich wszystkich przygnieść, pochłonąć i zetrzeć z powierzchni ziemi. Pojawienie się kolejnych postaci ze świata komiksów jakoś jej już nawet nie dziwiło. Najwyraźniej Batman miał całkiem sporo znajomych w okolicy...
- Superman ma wolne czy co? - mruknęła jedynie pod nosem.

Wiedziała że pozostali jak nic rzucą się od razu w wir walki. Bury - z oczywistych powodów. Adam - bo teraz mógł więc czemu by nie. Patricia… Z jej możliwościami byłoby poważnym grzechem gdyby po prostu stała i się przyglądała. Angie jednak… Cóż, była dobra w biegach. Niekiedy udawało się jej wymanewrować ze śliskiej sytuacji odpowiednio dobraną grupą słów, popartą solidną dawką arogancji zmieszanej z dobrze odegraną pewnością siebie. Teraz… Wątpiła by jakiekolwiek słowa zdołały jej pomóc. Teraz liczyła się sprawność i siła fizyczna. Liczyły się moce, a ona przecież nadal nie miała pojęcia na czym konkretnie polegała jej własna. Pewnie, była w stanie delikatnie poruszyć paletą i najwyraźniej przez przypadek zwalić sobie sufit na głowę, ale poza tym… Prawda była okrutna i nie dało się jej zignorować. Była bezużyteczna.

Chociaż chyba nie do końca. Nie należała w końcu do osób, które lubią marnować czas na narzekanie. Lubiła działać i o ile miała ku temu okazję, właśnie w ten sposób postępowała. Stanie i użalanie się nad sobą nie wchodziło w grę. Ostatnim razem gdy skorzystała ze swojej mocy, coś się stało. I nie chodziło jej o to, że ktoś był w stanie usłyszeć jej szept. Nie, chodziło o to że była w stanie, nie wydając z siebie żadnego dźwięku, poruszyć przedmiot stojący przed nią. Także tam, w korytarzu posiadłości Papy, nie krzyczała na głos. Nie, ów dźwięk zbierał się gdzieś w jej wnętrzu, narastał. Pamiętała że nie mogła przestać. Pamiętała także chwilę, tuż przed tym jak straciła przytomność. Ten ostatni wybuch, dzięki któremu wreszcie poczuła ulgę. Całkiem jakby ktoś przekuł ów balon i pozwolił zebranej energii w pełni się wyzwolić. Może od początku źle do tego podchodziła, może Patricia miała jednak rację.

Podczas więc gdy pozostali zaczęli szykować się na swój własny sposób do tego, by słono sprzedać swoje życie, a w najlepszym wypadku nawet je zachować na później, Angie poszukała sobie w miarę bezpiecznego miejsca by nieco zejść wrogowi z oczu. “W miarę bezpieczne” oznaczało w tym wypadku po prostu jedną ze stron batmobilu, a konkretnie tą, po której było mniej osób, które mogłaby przypadkiem zranić. Nie chodziło oczywiście o przeciwników. Było także ryzyko tego, że cokolwiek by nie zrobiła to i tak niewiele zdziała bo w końcu dziewczyna, którą Batman nazwał Forza, utrzymywała jakiegoś rodzaju spowalniającą barierę. Nie miała jej jednak utrzymywać wiecznie. Z tego też powodu Angie zdecydowała się na pójście za przykładem jednego z bliźniaków i wejścia na dach batmobliu. Biorąc pod uwagę całą sytuację to właśnie miejsce pasowało jej najlepiej.

Gdy tylko wspięła się na górę, zaczęłą gromadzić “dźwięk”, utrzymując go w krtanii. Nie było to takie znowu trudne. Gdyby tylko odrobinę poluzowała swoją samokontrolę to bez dwóch zdań i tak by zaczęła krzyczeć. Wszystkie wydarzenia z ostatnich godzin skłaniały ją właśnie ku temu i wszystkie je teraz przywołała chcąc nadać jak najwięcej energii swojej próbie. Nie bała się porażki bo nie miała nic do stracenia. Jeżeli się nie uda to po prostu nadal będzie tym najsłabszym ogniwem. Jeżeli się uda to może w końcu będzie miała jakiś stały grunt pod nogami w kwestii swoich nowych możliwości.

Z tym optymistycznym nastawieniem do beznadziejnej sytuacji, czekała na odpowiedni moment do “ataku”. Nie sądziła żeby musiała czekać długo bo roboty w miejscu nie stały, a chociaż spowolnione to jednak stale się do nich zbliżały. Jedyne co Angie musiała zrobić to wybrać sobie taką grupę, którą akurat nikt się nie zajmował.

 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline