Wszystko działo się nadzwyczaj szybko. Zdecydowanie za szybko. Skurcze bólu przenikały jak beskarowe ostrza przez głowę i brzuch Kelsana. Zwymiotował, ale cierpienie nie ustało. Pilot miał wrażenie, że przeczuwa coś strasznego, kogoś kto zawisł u góry nad szklaną kopułą. Było to wskroś realne odczucie. Mężczyzna chciał krzyknąć ostrzec towarzyszy, ale jego usta zamarły spięte w cierpieniu, pełne kwaśności po wymiotach.
Wtem podbiegła do niego Ansa, nachylając się.
-Wszystko w porządku Kelsan?- spytała z troską w głosie.
Mężczyzna spróbował coś powiedzieć, ale tylko skierował oczy w górę nad szklaną kopułę. Major odwróciła głowę i złapała się na tym, że szkło pęką, w deszczu małych migotliwych odłamków. Draug, który już zmierzał do klatki schodowej, spojrzał za siebie. Thido z przerażeniem cofnął się i oparł plecami o terminal. Chwilę po tym spadły trzy wirujące granaty dymne. Środek apartamentu zaczął wypełniać gaz koloru gęstego mleka. Ansa zobaczyła tylko jak przez nowo powstały otwór w dalszej kolei wślizgują się jak węże cztery liny, na których po chwili zaczęły zjeżdżać sylwetki w czarnych pancerzach szturmowców.
-Szturmowcy Śmierci Draug! Użyj swojej wizji i ich załatw, ja nic nie widzę!!!- krzyknęła na cały głos, po czym złapała Kelsana za ramię próbując pomóc mu wstać.
W tym samym momencie zielone wiązki plazmy z szybkostrzelnych, poręcznych blasterów, zaczęły seriami tworzyć ogień zaporowy, choć ich celność (może celowo) pozostawiała wiele do życzenia. Draug złapał mocno XS-7 i włączając termowizję przyszykował się do walki. Szybko jednak zrozumiał, że Szturmowcy Śmierci również posiadają takie usprawnienia. Badlack, który jakby wyrwał się z stuporu, spróbował pomóc Ansie, jednak stwierdził, że to nie pora na ucieczkę, zamiast tego proponując schować się za osłoną, do czasu pokonania szturmowców.