Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2020, 13:54   #177
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Tylko tobie - powiedział wprost i zrobił pauzę jakby czekał na reakcję, ale najwidoczniej tylko się drażnił. - Do tej pory nie było u nas takiego okazu jak ty, ale okazało się, że są tego zalety. Jesteś przydatna. Nie unikam cię tylko daje ci wolną rękę. Nie mieszam się do twoich spraw, ale też nie uważam za konieczne mieszać cię do swoich. Masz z tym jakiś problem? - W jego głosie nie dało się wyczuć zaczepki.
- Owszem mam - odpowiedziała Irya bez cienia zawahania. - Jestem po panu druga najwyższa stopniem, więc siłą rzeczy jestem pana zastępcą. Chociażby dlatego, że oboje dobrze wiemy w tej dzielnicy nie trudno stracić życie czy choćby zdrowie, wolałabym być wtajemniczona we wszystkie sprawy.
- Martwisz się o mnie? - zapytał ewidentnie się nabijając. - Przeżyłem do tej pory i nie mam zamiaru zmieniać tego stanu rzeczy - uzupełnił nadal z rozbawieniem, ale nagle jego twarz przybrała poważny wyraz. - W tej chwili masz dosyć dużo swobody i zajmujesz się sprawami wyłącznie w obszarach jakie najbardziej do ciebie pasują. Jeśli jednak usilnie chcesz być wtajemniczona we wszystko to nie ma sprawy, ale ostrzegam, że wtedy będziesz miała dużo mniej wolnego czasu niż teraz.
- Usilnie chcę - stwierdziła w odpowiedzi jak jakiś pracoholik, który poza pracą nie ma niczego.

Sinclair rozparł się na krześle i wbił wzrok w podwładną nie starając się nawet ukryć zaskoczenia.
- No dobra. Jak tam chcesz. Żebyś potem nie narzekała. - Wzruszył ramionami. - Coś jeszcze?
Corday zastanowiła się nad tym pytaniem. Czy powinna mu przekazać, że rozmawiała z Mitchellem? Temat był delikatny i im mniej osób o tym wiedziało tym lepiej. Miała jeszcze zaginięcie Jones. Od niego mogła zacząć.
- Interesuje pana na czym teraz stoi sprawa z VIPem i jak dalej zamierzam to prowadzić? - zapytała go.
- Z tego co wiem to nasz VIP jest bezpieczny w hotelu, a ta druga dziewczyna gdzieś się szwęda. VIP ma dotrzeć na urodziny Foxa i planowo odlecieć na Marsa. Czy ta Jones sie odnajdzie w międzyczasie to kwestia poboczna. Zgadza się? - zapytał retorycznie. - Możesz mnie za to oświecić co już ustaliłaś.
- Na razie wygląda na to, że najpewniej młoda skorzystała z okazji i dała nogę. Młodzieńczy bunt - dodała dla wyjaśnienia tak nielogicznego zachowania. - Kierownik sali w Velvet Room ma mi załatwić nagrania, ale wątpię, że się odezwie, bo sam się przy okazji sprzedał, że nagabywał dziewczyny na seks. To było zresztą powodem dlaczego Fox uciekła stamtąd, zostawiając chętną Jones... Także dziś wieczorem wybiorę się tam i rozejrzę za zaginioną, kiedy impreza się rozkręci.
- No dobra. Skoro tak to odpuść jak nie wpadniesz na żaden trop. Nie uganiamy się za kimś kto nie chce być znaleziony. Szczególnie jak prawie nikomu na tym nie zależy.

- Wnioskuję, że nigdy nie miał pan córki - stwierdziła ironicznie Corday. - To, że uciekła nie znaczy, że teraz nie będzie chciała tego odkręcić. A takie akcje z młodzieńczym buntem to idealna okazja dla osób parających się handlem ludzi. Od wieków był i jest to intratny biznes. W każdym razie tego bym się spodziewała po właścicielu nie tylko Velvet Room.
- To źle wnioskujesz - poprawił dobitnie Sinclair. - Chciałbym ci przypomnieć, że właśnie zrezygnowałaś z czasu jaki mogłaś poświęcić na bieganie za cieniami. Zaginięcia nie zgłosił nikt z jej rodziny. Masz tylko dzisiejszy wieczór. Jeśli nie wpadniesz na żaden trop to dajesz spokój. Zrozumiano?
- Sprawę Evansa też chciał pan porzucić - przypomniała mu z uśmieszkiem satysfakcji. - Ta sprawa i tak ma krótki termin ważności więc góra dwa wieczory... A później może będzie oficjalne zgłoszenie - wzruszyła ramionami.
- Sprawy Evansa nie chciałem porzucić tylko zamieść pod dywan, a to różnica - zripostował niewzruszony. - Jeden wieczór - powtórzył. - Ale to nie moja sprawa co robisz w wolnym czasie - dodał ledwo zauważalnie łagodniejszym tonem.
- Jasne, przynajmniej będzie jakieś wyzwanie - odparła i przy okazji podjęła decyzję co do drugiego tematu. Wolała przemilczeć go, w końcu był on problemem przejętym przez wewnętrznych i jej przełożonego na tym posterunku, zgodnie z jego filozofią życiową, nie dotyczyła ta sprawa. - To teraz zechce mnie pan wprowadzić w pozostałe tematy będące w toku? - popatrzyła na Komendanta wyczekująco.
- Jasne. Ale to jutro - powiedział z bardzo brzydkim uśmiechem. - Będą rano czekały na twoim biurku.

- I odprawa? - ciągnęła dalej.
- Odprawa? - zmarszczył brwi. - Żeby było jasne. Nie przejmujesz tych spraw. One już są prowadzone. Ty się z nimi zaznajamiasz i wtedy możesz się wtrącać. Za to od jutra włączam cię w pełną procedurę.
Irya uniosła ręce w geście jakby ktoś celował w nią pistoletem a ona się poddawała.
- Spokojnie, nie zamierzam panu zabierać całej chwały - obiecała. - Jak będę miała pytania do akt to przyjdę z nimi do pana.
- Myślisz, że jestem aż tak zajebisty i prowadzę wszystko sam, a reszta osób w tym wydziale jest tutaj tylko bo ślicznie wygląda? - Sinclair wcale nie krył sarkazmu. - Gdyby tak było to zostawiłbym tylko Ramseya i może Lewis, bo robi dobrą kawę. Ty nie jesteś w moim typie.
Inspektor uśmiechnęła się.
- Ranią mnie pana słowa - odparła z rozbawieniem. - W każdym razie, ja się zbieram zająć zaginięciem Jones - wyprostowała się. - Gdyby ten cały Jackson do pana znowu wydzwaniał to proszę go do mnie przekierować - powiedziała i sięgnęła do klamki.
- Jeśli tylko on nie będzie miał żadnych obiekcji, to chętnie się go pozbędę - zapewnił.
Inspektor skinęła mu głową i wyszła z gabinetu.

Po powrocie do swojego biurka spojrzała na zegarek, kalkulując pozostały jej czas na makulaturę teczek z aktami. Przerzuciła trochę kartotek, niektóre zatwierdzając swoim podpisem, po czym wstała i wzięła swój płaszcz.
- Do zobaczenia jutro - powiedziała do Lewis i wyszła z biura.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline