10-01-2020, 19:59
|
#100 |
| Peter, Bladin
Kapłan Sigmara podążał śladem kobiety, która zachowywała się jak zamroczona i nie zwracała na nic i na nikogo uwagi. Zatrzymała się dopiero przy ulicznych straganach, gdzie oferowano różne produkty spożywcze. Bez słowa koszyk został napełniony przez jednego z kupców jedzeniem, a blondynka wysupłała garść monet z kieszeni fartucha i wsypała je do złożonych rąk handlarza. Ten z chytrym uśmiechem dziękował wylewnie i Peter wiedział dlaczego. Nikt nie liczył monet, ale widać było przy przesypywaniu i złote błyski.
Wzdrygnął się gwałtownie, gdy ktoś złapał go za łokieć, ale był to powracający Gladenson. Klientka zaś, w dalszym ciągu nie wypowiadając słowa, odwróciła się i ruszyła w drogę powrotną. Zamknęła za sobą drzwi kamienicy i zniknęła w jej wnętrzu. Konrad, Snorri
Po wizycie u czarodzieja Falkenberg ruszył w obchód po karczmach i gospodach licząc na spotkanie kogoś znajomego. Jak się jednak okazało, przysłowia może i brzmią mądrze, ale rzadko sprawdzają się w życiu. Nuln był daleko od Altdorfu, który był daleko od Wolfenburga. Choć szlachcic nie uciął sobie z nikim przyjacielskiej pogawędki, to jednak dowiedział się słuchając innych, co kłopocze mieszkańców tego miasta. Co dziwne Snorri, choć w zupełnie innym miejscu, podsłuchał bardzo podobne rozmowy. - Mówię ci, to dziwne, tylu ludzi choruje, a zima dawno już odeszła!
- Wiem, też widziałem te tłumy przy hospicjach.
- Moja matula rzekła, że to przez tą sadzę w powietrzu, jak się ją wdycha, to aż w gardle drapie i na kaszel się zbiera.
- Głupoty stara baba opowiada, a gorączka?
- Jak tyś moją matkę nazwał? Wszyscy
Późnopopołudniowe spotkanie w „Dziku i przepiórce” było dobrą okazją do podzielenia się informacjami i ustalenia dalszych działań.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
| |