Noc 22 Brauzeit 2518 KI, mur Herrendorfu
Czwórka Remerczyków runęła wzdłuż muru z mieczami w dłoniach i z dźwięczącymi determinacją okrzykami na ustach. Ich widok wzbudził w wieśniakach pospołu nadzieję i trwogę, bo lśniący w ręce Olivii miecz przydawał jej wyglądu prawdziwej bohaterki z imperialnego eposu.
Grupa chłopów broniących muru na wysokości trzeciej trupiej rampy zdążyła się cofnąć od parapetu, pokrzykując panicznie, próbując odpędzić nieumarłych włóczniami i tyczkami.
-W imię Arforla, zniszczcie to plugastwo! - krzyknęła Olivia i wtedy ujrzała ożywieńców odpowiedzialnych za wybuch paniki wieśniaków.
Cztery, może pięć groteskowych kształtów, odrażających klekotem i zgrzytem kości utrzymywanych we właściwych miejscach jedynie dzięki mrocznej magii. Pożółkłe zęby szczerzące się w pozbawionych tkanki szczękach. Pasy połamanych żeber, odsłonięte kręgosłupy. Wypełnione zielonym blaskiem oczodoły czaszek. Zardzewiałe resztki starych mieczy i złomki zbutwiałych włóczni trzymane w paliczkach.
Jakiś wieśniak odzyskał werwę na widok odsieczy, natarł na szkielety z grubym drągiem wystawionym przed siebie na podobieństwo szarżującego do boju rycerza. Dzięki rosłej posturze zdołał wyrzucić za parapet dwóch ożywieńców, pierwszego wpychając na drugiego z dzikim wrzaskiem. Dwa inne szkielety wbiły w niego swe skorodowane klingi niemal w tej samej chwili, jedną w mostek, drugą w gardło.
Rosły Osterman spadł z muru niczym worek śmieci, z głuchym łoskotem lądując gdzieś w ciemnościach u podstawy wału.
Kolejne kościotrupy pojawiły się na parapecie muru odwracając swe gorzejące chorobliwą zielenią oczodoły w stronę Olivii i jej towarzyszy.