Sadim czujnie obserwował swojego rozmówcę, z trudem powstrzymując westchnienie ulgi, gdy zauważył nieco wymuszony, a z pewnością lekko sarkastyczny ton podczas "sławienia" Zandalusa. Uśmiechnął się szeroko.
- Uff, a jednak udało nam się trafić na kogoś n... - przerwało mu szturchnięcie Kennicka, który niby przypadkiem wpadł na brata, dyskretnie zwracając jego uwagę na pozostałych pacjentów - naprawdę chwalącego Zandalusa! - kapłan dokończył prawie bez zająknięcia, mrugnąwszy porozumiewawczo - Doktor Elbourne, jak mniemam? -