12-01-2020, 17:38
|
#65 |
| Pościg za goblinami nie zapowiadał się źle z początku, lecz gdy kolejne dni przyniosły kolejne ochłodzenie i zamiecie, ślady zostały zatarte i cała drużyna znowu znalazła się w okowach zimy. Pierwszy nie wytrzymał nawałnicy koń Marcusa, a potem on sam. Na ile się dało pochowano towarzysza pod grubym śniegiem i ruszono w dalszą drogę. Otto dopisał drżącą z zimna ręką dobytek poległego Marcusa do pięćdziesięciu karli i miecza oficerskiego ze stanicy w tym samym dzienniku, który prowadził martwy sierżant. *** Dnia <kleks> zmarł z zimmna sstarszy szeeregowy Marcus Kirhmair, pop<kleks> dnia pasdł padł pod nim koń. Mja chba ssiedemmnasty dzń od wyruzenia z fortu w pogoń za goblinami. ***
"Umarłem?" Otto rozejrzał się po pokoju z pod na wpół otwartych powiek, zauważył swoich ludzi za wyjątkiem Marcusa. "A więc umarł, przez mój rozkaz"
- Krwa! - zdławionym głosem burknął sierżant, ręce, nogi i twarz paliła go żywym ogniem, znak że bliski był je odmrozić.
Otto starał się usiąść na łóżku w czasie gdy reszta rozmawiała z gospodarzem, przysłuchiwał się opisowi sytuacji i szczególnie interesowało go ilu jest bandytów. Nie zamierzał wchodzić reszcie w słowo. Podszedł chwiejnie do rozłożonego ekwipunku i podniósł pistolet. Odciągnął kurek, sprawdzając czy nie zamókł proch, po czym rzucił go w stronę Gunnara. - Mam nadzieje że wiesz jak się strzela? - po czym podał mu też zapas prochu i kul Marcusa.
- Powiedz - zwrócił się do gospodarza. - Ilu masz ludzi gotowych iść z nami? - spytał zapinając sprzączkę u pasa, mocując do niego pochwę z mieczem i wkładając za niego dwa naładowane pistolety.
- Jestem Otto Hindelberg, sierżant zwiadu trzeciej chorągwi lekkiej jazdy Ostlandu, a to mój oddział, z kim mam przyjemność? - wyciągnął rękę w stronę gospodarza. |
| |