13-01-2020, 17:43
|
#68 |
Wiedźmołap | Północ chyba jako jedyny był na tyle silny by ponieść w taką pogodę dwóch jeźdźców. Sam Rupert z całym ekwipunkiem ważył naprawdę sporo, do tego wszystkie rzeczy niezbędne na szlaku, a tu jeszcze jeden człek. Ale widać było, że na rumaku nie zrobiło to większego wrażenia. Ciężko było i tak, a poddawać się nie miał zamiaru.
Szkoda tylko, że pomimo wysiłku konia i Czarnego Strażnika Marcus i tak odszedł do Królestwa Morra. Zmarł spokojnie, we śnie. To była dobra śmierć. Dla wojownika lepsza byłaby w walce, jednak Marcusa wcale nie spotkała hańba. Śnieg szybko otulił jego ciało. Kopanie dołu w tej zmarzniętej na kamień ziemi, byłoby praktycznie niemożliwe. Nikt nie miał na to sił i ochoty. Stało się, jak się stało. ***
Podczas dalszej jazdy było czuć wyraźnie, że robi się źle. Bardzo. Ślady, za którymi jeszcze niedawno jechali tak pewnie, teraz zupełnie zniknęły. Rupert zachodził w głowę jak goblinom udawało się tak sprytnie i zwinnie jeździć podczas takich zamieci. Czy wszystko zawdzięczali magii szamana? Jakie były ich metody? Dla tego oddziału była to katorga. Ostatnia taka misja w życiu. Albo w ogóle ostatnia...
Cadaver ocknął się jako ostatni. Miał sen. Coś o dawnych czasach. Śniła mu się walka z nieumarłymi z Sylvani. Kiedy się obudził pamiętał tylko tyle. Nie mógł sobie przypomnieć z kim tam był, gdzie dokładnie, a tym bardziej co tam robili. Przypomniał sobie tylko, że obudził się, bo został ugodzony strzałą albo bełtem.
Czuł się lepiej. Słyszał swoich towarzyszy i gospodarza. Nie odzywał się, tylko pytał sam siebie. ~ Gdzie są moje rzeczy, gdzie Północ? ~ A odpowiedzi przychodziły same.
__________________ "Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków. |
| |