Kopalnia. Pieprzona kopalnia, Pan Przeznaczenia doprawdy ma parszywe poczucie humoru, pomyślał szlachcic z pewnym rozgoryczeniem. Prawie zaśmiał się w głos gdy obwieś z psem zaczął ich straszyć. Śmiech szybko przeszedł w irytację, gdy okazało się, że osiłek, jak najpospolitszy bandzior, para się wymuszaniem haraczy. Gdy wszyscy ruszyli do pracy szlachcic starał się wziąć swoich towarzyszy na stronę nie wzbudzając przy tym zbytnich podejrzeń.
- Ufam tylko wam i o naszych planach proponuję dyskutować tylko w swoim towarzystwie. Wydaje mi się że tu każdy tutaj sprzeda się strażnikom za miskę strawy.
Machavellian dyskretnie sięgnął do cholewy buta, z którego wydobył sztylet a następnie wręczył go Horstowi.
- Tobie się przyda bardziej niż mi.