|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
14-01-2020, 21:14 | #71 |
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 | Katja pozbyła się wierzchniego odzienia ku uciesze pilnujących ją piratów. Pod czujnym okiem dowódcy przeszukali kobietę, a gdy chcieli dotknąć ją tam gdzie nie powinni Katja złamała jednemu z nich nos. Boleśnie dostała za to batem, lecz dzięki temu odwróciła uwagę od sztyletu i wytrychów, gdyż piraci po takim ciosie uznali swoją robotę za zakończoną. *** Niezdolna do sprzeciwu masa ludzka została zaprowadzona kawałek w głąb lądu, gdzie w jednej ze skał znajdował się sporej wielkości otwór przykryty zbitą z desek bramą. Stojący przy nim piraci otworzyli bramę i bez sprzeciwu zaczęli wprowadzać grupę do środka. Wszystkiemu przyglądał się odziany w szaty jegomość. Sądząc po najbliższym otoczeniu i wyposażeniu jeńcy mieli zostać wykorzystani jako tania siła robocza do wydobywania ..no właśnie, czego? Nikt nie próbował uciekać, gdyż większość była jeszcze odurzona, a piraci skupieniu na poganianiu motłochu - cześć w tłumie, biła pałkami a cześć szła w pewnej odległości z kuszami gotowymi do strzału. Droga do kopalni prowadziła przez dość płaski teren, na którym mimo wszystko dałoby się schować, czy uniknąć bełtu podczas ucieczki - lecz na pewno nie w tej chwili, z taką obstawą. Brama wyglądała na solidną, a wnętrze jaskini było nawet przestronne. W sensie byłoby gdyby nie tłumek który zebrał się na powitanie nowych. Cześć z nich wyglądała na otępiałych - trzymali w rękach wiaderka wypełnione jakimiś świecącymi kamieniami - ci nie przejmowali się niczym tylko szli w stronę bramy gdzie kamienie wymieniali na jedzenie po czym beznamiętnie wracali i znikali we niewidocznej części groty. *** Kolejny dzień przyniósł ukojenie. Środek dodany do jedzenia przestał działać i poza bólem głowy nie nósł innych negatywnych skutków. Słońce przebijało się przez szpary w bramie, ludzie zaczęli wstawac i zabierać sie do pracy, każdy miał ze sobą wiaderko. Na środek wyszło trzech mężczyzn. Byli dobrze zbudowani i odżywieni, na ciele mieli blizny i tatuaże. - No to tak - odezwał się największy z nich - bierzecie wiaderko, idziecie tam - wskazał na dalszą część jaskini - zbieracie ten szajs, jak uzbieracie pełne wiadro to idziecie do mnie, oddajecie jeden kamień, później idziecie do bramy, wymieniacie na żarcie a później robicie co chcecie - wyrecytował na jednym tchu - A jak ktoś nie chce zbierać to dostaje w zęby, jak trzeba to kilka razy, jak nie oddaje nam części to tez dostaje w zęby. Rozumiecie? Nie? to trudno? Komu pierwszemu przetłumaczyć ręcznie? Większość jeńców ruszyła od razu, z trwoga patrzac na ciemny korytarz. Wszystkiemu przyglądał się sporych rozmiarów pies stojący u boku draba. Na zębach miał krew, a nikt nie jadł mięsa...
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) |
14-01-2020, 22:03 | #72 |
Reputacja: 1 | Alonso wybudził się ze snu w koszmar. Sen był... dziwny... koszmar... no cóż. Chwycił za wiaderko, bo burczało mu w brzuchu i ruszył do jaskini. Zadbał o to, aby przygotować sobie zapas pocisków do procy. Poza tym nasłuchiwał rozmów i przyglądał się jaskini, szukając wyjść bądź zakamarków - zwłaszcza takich miejsc, gdzie mógł się schować przed psem i w razie potrzeby razić go pociskami. Ostatnio edytowane przez Gladin : 15-01-2020 o 08:40. Powód: dodany końcowy fragment, od myślnika |
14-01-2020, 22:35 | #73 |
Reputacja: 1 | Kopalnia. Pieprzona kopalnia, Pan Przeznaczenia doprawdy ma parszywe poczucie humoru, pomyślał szlachcic z pewnym rozgoryczeniem. Prawie zaśmiał się w głos gdy obwieś z psem zaczął ich straszyć. Śmiech szybko przeszedł w irytację, gdy okazało się, że osiłek, jak najpospolitszy bandzior, para się wymuszaniem haraczy. Gdy wszyscy ruszyli do pracy szlachcic starał się wziąć swoich towarzyszy na stronę nie wzbudzając przy tym zbytnich podejrzeń. - Ufam tylko wam i o naszych planach proponuję dyskutować tylko w swoim towarzystwie. Wydaje mi się że tu każdy tutaj sprzeda się strażnikom za miskę strawy. Machavellian dyskretnie sięgnął do cholewy buta, z którego wydobył sztylet a następnie wręczył go Horstowi. - Tobie się przyda bardziej niż mi. |
15-01-2020, 01:20 | #74 |
Reputacja: 1 | - No dobra... - zaczął się zastanawiać Gustav - na początek warto wybadać organizację tutejszego życia. Kim jest reszta więżniów, kim są strażnicy, z kim współpracują i tak dalej.
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
15-01-2020, 08:25 | #75 |
Reputacja: 1 | To, co dosypali do żarcia w końcu go puściło, ale nie czuł się z tego powodu wcale lepiej. Z rana opróżnił żołądek, choć tak naprawdę niewiele z niego wyleciało, a potem został zagoniony do roboty. Czując się jak ścierwo ogarniał rzeczywistość na tyle, że domyślił się, że trafili do jakiejś kopalni, czy czegoś takiego i mają pracować na swoich "panów". Koło południa poczuł się lepiej, a zagadany przez Machavelliana, przyjął po kryjomu sztylet, chowając go w bucie i skinął mu głową. - Dzięki. Też ufam tylko wam i zgadzam się, powinniśmy gadać tylko w swoim gronie. Nikogo obcego nie wtajemniczać, jeszcze gotowi lecieć i nas sprzedać - wyszeptał. - Gustav ma rację, trza się przyjrzeć, jak to tu wygląda, a potem spróbować opracować jakiś plan. Nie jutro i nie pojutrze, ale w końcu stąd zwiejemy. |
15-01-2020, 10:04 | #76 |
Reputacja: 1 | Kolejny bat wart był tego złamanego nosa, no i przy okazji nie znaleźli sztyletu i wytrychów, co było największym plusem tej całej sytuacji. Złodziejka ubrała się w końcu, sycząc pod nosem, gdy skóra zapiekła przy poruszaniu i dołączyła do pozostałych. Okazało się, że zaprowadzili ich do czegoś, co wyglądało jak kopalnia, zatem mieli tu pracować jako fizyczni. Katji nie za bardzo się to uśmiechało, bo nigdy za pracą fizyczną nie przepadała, ale i tak żadnego wyjścia nie miała. Przynajmniej tymczasowo. Następnego dnia poczłapała za pozostałymi do pracy. Pies z zakrwawionym pyskiem nie zrobił na niej wrażenia, ale pewnie miał podziałać na pozostałych, wystraszonych jeńców. Zaczęła zbierać do wiaderka znalezione kamienie, jednocześnie zbliżywszy się do Machavelliana, Horsta i pozostałych. Słyszała ich rozmowę, więc dorzuciła swoje trzy pensy. - Nie znaleźli mojego sztyletu i wytrychów - powiedziała cicho. - Jestem z wami, jakby co. Rozglądajcie się i zapamiętujcie szczegóły, wieczorem porozmawiamy o tym, co udało się ustalić. Po tych słowach oddaliła się od mężczyzn, zajmując robotą. Nie chciała, żeby któryś z nadzorców zorientował się, że coś kombinują. Jednocześnie rozglądała się, by ustalić, jakie prawa rządzą tym miejscem. |
17-01-2020, 02:18 | #77 |
Reputacja: 1 | Najpierw go porwano, później naćpano a na koniec okradziono i wrzucono do pieprzonej kopalni... to nie były jego najszczęśliwsze dni. stojąc obok ludzi których chociaż kojarzył rzucił: - lejemy ich od razu po mordach żeby wiedzieli, że już tu nie rządzą? Czy bawimy się w bycie chłopcami na posyłki i do bicia? |
17-01-2020, 13:24 | #78 |
Reputacja: 1 | - Mnie też mierzi, że taki prostak urządził sobie tu swój prywatny folwark. Na razie jednak wolę nie zwracać uwagi strażników i tak jak Gustaw rozejrzeć się, poznać panujące tu zwyczaje oraz hierarchię. A hyclem i jego kompanionami zajmiemy się po cichu w nocy – zaproponował szlachcic po czym wskazał reszcie na niziołka taszczącego kamienie – Ktoś kojarzy tego karzełka? Nie było go z nami w ładowni, ale widziałem go na statku piratów. Może to jakiś podstawiony szpicel? |
17-01-2020, 13:33 | #79 |
Reputacja: 1 | - Nie sądzę, żeby był podstawiony - odparła Katja. - Gdy znalazłam się na pokładzie, widziałam, że poradził sobie z jednym z piratów. Wygląda na to, że on też został pojmany i jest w tym samym położeniu, co my. Ale ostrożnym można być. |
17-01-2020, 14:05 | #80 |
Reputacja: 1 | Machavellian podrapał się po brodzie, zamyślił nad tym co powiedziała Katja. - Nie wydaje mi się, żeby ci durnie byli na tyle sprytni by w taki wyrafinowany sposób umieścić tu swojego kreta. Ostatecznie mógłby się nam przydać – stwierdził – W takich jaskiniach jest pełno ciasnych szczelin, zakamarków, przez które dorosły człowiek się nie przeciśnie, a już na pewno nie Horst, Gustaw, czy Karl. Być może gdzieś tam – szlachcic wskazał na ciemną pieczarę - znajduje się jakieś wyjście a niziołek pomoże mam je znaleźć. Jestem skłonny zaryzykować i wtajemniczyć karzełka w nasze sprawy, jeśli wy nie macie nic przeciwko. Ostatnio edytowane przez Arthur Fleck : 17-01-2020 o 14:11. |