Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2020, 06:01   #209
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Goromadny. Wielkie pustkowie za Wysoką Przełęczą nijak pasowało do opisów, które zasłyszał. Chyba nic tu po nim. Niespokojna cisza wisiała nad taflą jadeitowego jeziorka zalegającego jak na dnie trawiastej misy u stóp okalających ją czterech górskich szczytów. Soczysta trawa, gęste stare drzewa i zaklęte jezioro. Śmierdziało to wszystko elfem... Tfu!

Rozsiadł się na grani i przyglądał dolinie pociągając bimber z gąsiorka.
I wtedy to zobaczył. Liczne pająki niebotycznych rozmiarów pokracznie i zwinnie zarazem spływały jak brudna, kosmata plama błota z łagodnego zbocza. Dosiadały ich gobliny. Mała armia zielonych skórwieli, ocenił krytycznym okiem. Nieopodal dostrzegł dziurę w ziemi. Bez wahania wcisnął się nogami do przodu za sobą pociągając plecak. Zjeżdżał w dół coraz szybciej przez pochyłą skalistą szczelinę, aż w końcu wypadł niczym wypluty z ziemi i przeleciał kilka metrów w powietrzu. Twardo wylądował na rzyci. Ledwie stęknął i westchnął, a oberwał w łeb własnym tobołem. Otrzepawszy się z pyłu stwierdził, że jest w korytarzu, którym zaraz będzie przebiegać stado rozpędzonych goblinów i troli. Lata włóczęgi i polowań nauczy go rozpoznawać po dźwiękach ścierwo od ścierwa. Blady snopek zakurzonego światła pokazywał północ skąd nadciągała zbrojna wataha chaosu i czarną ciszę korytarza południowego. W wąskim przejściu mógłby wielu położyć trupem, pomyślał przewracając oczami nad swoją pozycją. Głos z tyłu głowy mu mówił, że mógłby stanąć do walki. Tu i teraz. To byłoby zbyt łatwe, zganił się surowo. Nie takich czynów ślubował, żeby odwalić kitę w zapomnieniu wiecznym. Nikt o jego śmierci nawet się nie dowie, prócz przodków którzy z politowaniem westchnął, że durny Furgil spowolnił przemarsz armii o minutę…

Ruszył na południe z pochodnią. Sądząc po dźwiękach miał nad maszerującymi trolami tylko kilka minut przewagi. Wkrótce stanął u progu skalnej komnaty w kształcie odwróconego lejka do odsączania nastawu do nalewki. Na środku stała nieruchoma kałuża sadzawki, z tak podejrzanie samo zielonkawym kolorem jak tam na górze. Zaczął obchodzić wodę, ze środka której wystawała kolumna wysoka na ponad tuzin stóp. O jej szczyt rozbijały się z mokrym pluskiem spadające ze sklepienia krople. Z pochodnią w jednej, a dwuręcznym toporem w drugiej, obszedł po połowy grotę obserwując otoczenie. Z załomu ściany, po drugiej stronie oczka wodnego, dojrzał patrzącego wprost na niego krasnoluda.

Ostatnia osoba, której się Furgil spodziewał spotkać. Wielkie potwory, straszliwe mutanty, giganty i tfu, elfy… a tu proszę, nasi!
Lata obcowania z odszczepieńcami wyrabiały solidarną, choć pogardliwą przez nich samych, komitywę zażyłości między tymi, którzy dzielili ten sam przeklęty los szukania odkupienia. Po chwili zorientował się, że ma do czynienia z najprawdopodobniej kimś, kogo honor był na właściwym miejscu, więc ostygł nieco z entuzjazmu.

- Powitać. - odezwał się pierwszy zachrypłym, spokojnym głosem, jakby odwykłym od częstego używania.

Cztery i pół stopy krasnoluda ukłoniło się zgodnie z etykietą, której lekceważenie nie przystawało nawet takim jak on ze względu na pobratymcę, który na szacunek zasługiwał.

- Furgil. - niezręczne pomijanie byłego nazwiska rodowego miał już opanowane, choć za każdym razem w środku bolało tak samo.
- Z Karak Kadrin. - dodał po chwili niespiesznie.

Odkaszlnął i splunął.

- Zaraz tutaj będą. - stwierdził mniej ochrypłe i machnął pomarańczową szczotą na korytarz którym przyszedł.

Chrząstkę nosa i uszu miał przebite trolowymi kłami. Zapleciona w gruby warkocz broda koloru fryzury sięgała pasa, podobnie jak spięte stalowymi obrączkami kucyki wąsów. Pod skórzanym płaszczem widać było kolczugę, a zza pleców wystawał pękaty plecak.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 16-01-2020 o 06:10.
Campo Viejo jest offline