Badlack tymczasem pomógł Ansie i Kelsanowi schować się za jednym z przewróconych stalowych stołów, podczas gdy gaz rozprzestrzeniał się coraz szybciej. Z kłębów z ogromną prędkością wylatywały zielone wiązki, uderzające w ściany i inne elementy otoczenia, jednak nie raniąc nikogo jak do tej pory. Krnąbrny robot zniknął gdzieś w obecnym chaosie, Will nie widział również ich kompana, łącznika i informatora, który przywlókł ich tutaj, by mogli skontaktować się z tym sprzedajnym skurwysynem Tkaczem Sieci. William miał nadzieję odpłacić mu jeszcze w przyszłości.
Tymczasem wyjął swój blaster i ostrożnie, przy czym bezlitośnie zaczął posyłać serie zaporowe w kierunku białego dymu i miejsc, z których wylatywały przeciwne wiązki, w nadziei na szczęśliwy strzał. Nie miał systemów mogących namierzać wrógów w gęstym dymie, który dotarł już do ich tymczasowej kryjówki, a zasłona dymna nie pozwalała już rozeznać się lepiej w sytuacji. Włączył radio i nadał do Drauga i SIDa:
- Kelsan nie oberwał, ale jest niezdolny do samodzielnego poruszania się. Stąd nic nie widzę, dajcie jakieś wskazówki na wyjście ewakuacyjne? Byle nie przez okno, skrzydeł jeszcze nie wyhodowałem.