Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2020, 11:07   #23
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
12 Martius 816.M41, główna śluza tranzytowa Błysku


Czas na statku był umowny. Odnosił się, przynajmniej w teorii do czasu na świętej Terra. Każdorazowo po przy dokowaniu w różnych stacjach kosmicznych następowało synchronizowanie czasu do czasu lokalnego stacji. Z Port Wander było podobnie. Dlatego właśnie natężenie światła w korytarzach nieznacznie wzrastało. Kończył się czas nocnej zmiany. Przychodził poranek. Implant mózgowy Ramireza odebrał stosowne informacje i rozpoczął odłączanie ciała techkapłana. Szereg przewodów wiszących w jego kajucie odłączał się od jego ciała, a uprząż wypięła się. Bose stopy dotknęły plastalowej posadzki.

Trzy manipulacyjne serwoczaszki przyniosły eksploratorowi szaty. Przyodział się. Zweryfikował otrzymaną na kogitator wiadomość od świty Karrambola. Zaczynało się. Za 142 minuty miało nastąpić rozpoczęcie załadunku. I ceremonia powitalna.

Tym razem nie zakładał swojego pancerza, zamiast niego wdział zdobioną złotymi i srebrnymi elementami szatę kapłana Omnisjasza. Po niespełna trzydziestu minutach Techeminencja Ramirez kończył krótki briefing dla swych przybocznych. Kongregator Victrix olśniewała. Jak wielu AdMech powiązanych z genetorami czerpała pełnymi garściami z możliwości ulepszania swego ciała. Jej skóra była nienaturalnie wręcz gładka. proporcje idealne. Wiedziała o tym i ubierała się zdecydowanie wyzywajaco jak na standardy kapłanów Marsa. Całość komponowała się z plastichromowymi mechadendrytami i manipulatorami. Idealna wręcz symbioza ciała i maszyny. Uosobienie ideałów Omnisjasza. Do tego dochodziła jej niemal niezwykła więź z Duchami Maszyny. Ta druga znajdowała odbicie w aurze danych, które ją okalały. Zwłaszcza młodzi adepci patrzyli na nią z zazdrością i zachwytem. Napędmistrz Fortunus dla odmiany zdawał się zdenerwowany. Jego nusfera wskazywała, że zbiera dane w nieuporządkowany sposób. Ramirez położył dłoń na jego naramienniku i wysłał kilka wersów uspokajających tez. Wszystko w języku binarnym transmitowanym bezprzewodowo. W czasie całej narady nie padło ani jedno słowo. Natomiast setki kogitatorów uruchamiało różne algorytmy.

O godzinie 9:00 czasu pokładowego rozpoczęło się przybycie Karrambola. Najpierw na pokład weszli dwaj zbrojni z omnisjańskimi toporami energetycznymi o podłużnych uchwytach i zapasowych zasilaczach u podstawy. Ich nusfera prezentowała wysokie szarże skitarii oraz wskazywała na pochodzenie z Lathe. W ślad za nimi na pokład Błysku wszedł sam Karrambol. Techkaplan nadzorujący ekspedycję do Furibundusa miał na sobie bogato zdobione szaty w barwach czerwieni, złota i lazuru będącego kolorem preferowanym przez elektromantów. Elektryczne podskórne obwody na jego twarzy i szyi pulsowały delikatną niebieską poświatą, która w oczach niewtajemniczonych mogła uchodzić za egzotyczną ozdobę.

Ramirez wiedział, że obwody te jako ozdoby pełniły rolę absolutnie drugorzędną: aktywowane w walce, stawały się śmiercionośną bronią rażąc wrogów kultu morderczymi ładunkami prądu, zakłócając działanie urządzeń i tworząc wokół elektromanty odstraszającą przeciwników ochronną barierę. Kiedyś samemu myślał o takim kierunku rozwoju swej powłoki. Jednak wydarzenia ostatnich lat zweryfikowały tę perspektywę. Miesiące treningu z elektroaktywnymi tatuażami pozwalały mu ładować chronometr.

Częściowo uruchomione obwody Karrambola stanowiły prezentację potencjału obronnego magosa - ujęte w ramy protokołu żądanie okazania mu szacunku oraz zawoalowana przestroga przed wchodzeniem w konflikt. Jednoczesny ukłon w stronę kapitan Corax i prezbitera Ramireza równoważył groźne przesłanie dając dowód wyważonego respektu wobec gospodarzy.

Na pierwszą binarną prośbę o plan logistyki odpowiedziała Victrix. Dane przesyłała bezpośrednio do trzech asystentów Karrambola. Pojawili się zaraz za nim. Plany były bardzo szczegółowe. Uwzględniały nie tylko rozkład docelowy ładunku i trasy jakie mieli pokonać tragarze. Uwzględniały bardzo dokładnie jak mają się przemieszczać kapłani w trakcie ceremonii powitalnej. 32,6 sekundy później niewidoczny transfer danych w nusferze wymienił między obiema grupami techkapłanów wszelkie informacje na temat świty Karrambola i Ramireza. Pełnionych funkcji, doświadczeń, posiadanych wszczepów. W ciągu tych 32 sekund poboczni obserwatorzy odnotowali jedynie wymianę ukłonów między ubranymi na czerwono postaciami.

Plan spotkania przewidywał teraz blisko pięć minut, które Karrambol miał przeznaczyć na zwyczajową wymianę uprzejmości z Lady Kapitan. Ramirez stanął z rękami zaplecionymi za plecami, mając u boku zachowującego uprzejme milczenie seneszala. Świadomy tego jak funkcjonuje binaryczna komunikacja, a jednocześnie pozbawiony jakichkolwiek udostępniających Manifold wszczepów, Christo Barca zdecydował się jedynie obserwować przebieg powitania. Potencjalne pytania pozostawił na później, na czas ewentualnego spotkania z Ramirezem w cztery oczy.

Winter przybyła na spotkanie z dwójką obstawy. Młodym Nicosem Kovacsem oraz Julianem Brevetem. Obaj ochroniarze ubrani byli w swe standardowe czarne mundury z insygniami rodu. Obaj robili wrażenie choć różnili się jak noc i dzień. Nicos wysoki, szczupły z półdługimi włosami sięgającymi kwadratowej szczęki szedł po prawej stronie. Julian niższy o pół głowy od Kovacsa, z blond czupryną zaczesaną do tyłu i krótką brodą i ściągniętymi wiecznie brwiami robił wrażenie nieco bardziej ociężałego. Obaj jednak szli wyprostowani i bez cienia wahania prowadząc dziedziczkę rodu Corax. Ta dla odmiany, wyglądała delikatnie i mimo męskiego ubioru wciąż kobieco. Upięte i podwinięte włosy wydawały się skrócone do wysokości jej szczęki. Dyskretny i elegancki makijaż podkreślał oczy i wysokie kości policzkowe. Szczupłą postać otulały idealnie czarne dopasowane spodnie, czarna koszula z żabotem, krótki gorset wyszywany znakami rodu i krótka marynarka z wstawkami aksamitu tworzącymi fikuśne roślinne wzory. Mankiety koszuli sięgały połowy dłoni o długich palcach. Wzrostu Winter dodawały wysokie obcasy przez co sięgała Nicosowi niemal do ramienia, górując nad sporą ilością obsługi. U boku Winter wisiał reprezentacyjny miecz, na szyi zaś wisior z odziedziczonym monoklem.

Lady Corax wysforowała się o dwa kroki przed swą świtę, jakby zaznaczając, że są oni pod jej protekcją, należą do niej. Stanęła na przeciwko Karrambola wyprostowana dumnie z twarzą jak zwykle w przypadku publicznych wystąpień pozbawioną emocji. Zdawała się nie dostrzegać nikogo ze świty przybyłego techkapłana.

- Witam na pokładzie Błysku Cieni, szanowny logistycjuszu - zaczęła spokojnym i uprzejmym tonem - Jestem gotowa na załadunek i zakwaterowanie zgodnie z warunkami umowy. Kwatery przeznaczone dla ciebie magosie i twej świty zostały przygotowana z najwyższą troską. Jestem przekonana, że nie zabraknie w nich niczego. - kontynuowała z wprawą sygnalizując gościowi granice - Gdybyś potrzebował pomocy, kapłan Ramirez będzie w stanie jej udzielić. Będzie też pomagał przy zakwaterowaniu i załadunku. Seneszal Barca i jego zespół oprowadzi Cię po miejscach dostępnych dla zwiedzających i gości. Ja zaś liczę na spotkanie indywidualne już po wylocie. Pozwolisz magosie, że mój sekretarz skontaktuje się z tobą w celu ustalenia stosownego terminu. - Winter zakończyła i przyglądała się chłodno Karrambolowi.

- Dziękuję za powitanie na pokładzie, kapitan Corax -[/i] odpowiedział magos kłaniając się w nieco niezręczny sposób zdradzający niewielkie doświadczenie w kontaktach z zewnętrznym światem [i]- Zweryfikuję harmonogram procesów diagnostycznych zaplanowanych na czas tranzytu zgodnie z wartościami uśrednionymi dla skoków przez Gardziel. Potrzebuję prognozy nawigatorskiej, by uwzględnić margines błędu i wyznaczyć odpowiedni zasób czasu na spotkanie… ale tak. Pani propozycja zostanie zrealizowana.

Fuzjator umilkł z założonymi na piersi ramionami, jego optyczne implanty klikały cicho sygnalizując zmianę ustawienia soczewek.

- Wasza miłość, dziękuję za powitanie naszych czcigodnych gości na pokładzie - Christo Barca postąpił o krok do przodu, zrównał się z kapitan - Niestety, kolejne terminy naglą. Jestem pewien, że szacowny logistycjusz będzie niecierpliwie wypatrywał okazji do ponownego spotkania z panią Błysku.

Słysząc te słowa Winter odniosła wrażenie, że przesłanie ukryte w słowach seneszala było wystarczająco czytelne dla większości uczestników spotkania.

Lady Corax jest niezwykle zajęta. Doceń fakt, że w ogóle zechciała się z wami spotkać. Niestety, ma dużo ważniejsze sprawy na głowie, więc spotkanie właśnie dobiegło końca. Postara się znaleźć dla was więcej czasu, za co powinniście okazać stosowną wdzięczność. Nawet Ramirez ze swymi problemami z rozpoznawaniem ludzkich intencji nie miał problemu z domyśleniem się drugiego dna przekazu.

Trzy minuty i dwadzieścia jeden sekund. Tyle czasu trwała wymiana uprzejmości. Ramireza wyraźnie to ucieszyło. Wszystko biegło zgodnie z planem. Wskazał drogę Karrambolowi wykonując ruch dłonią. Jednocześnie wysłałe w nusferze wszystkie niezbędne dane logistyczne, wraz z korektą czasu wynikającą z przedwczesnego zakończenia. Trasa została wybrana pieczołowicie. Tak, żeby przypadkiem Karrambol i jego świta nie mieli okazji obejrzeć czegoś istotnego.

W końcu przedstawiciele Ad Mech dotarli do swoich kwater i wyznaczonych im magazynów. Ramirez zakomunikował Karambolowi, że osobiście przekaże kalkulacje nawigatorskie gdy tylko będą gotowe. Natomiast za wszelkie kontakty między pasażerami Ad Mech a resztą załogi odpowiadać będzie Asiaha Vyn. Przybędzie zaraz po ulokowaniu ładunku.

I tyle. Po chwili obydwaj mężczyźni skłonili się sobie w milczeniu.

Ramirez zaś wędrował wprost do komnat nawigatorskich.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline