Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2020, 20:47   #70
Ronin2210
 
Ronin2210's Avatar
 
Reputacja: 1 Ronin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputację
- “Wpaść do środka i rozdupcyć” to trochę mało wysublimowane rozwiązanie. - powiedział do pozostałych “Rzeźnik” po chwili spoglądając na gospodarza. - Bez obrazy, Herr Bruno. Jestem bardzo wdzięczny za okazaną pomoc. - pokiwał głową weteran idąc śladem mężczyzny i szykując się do bitki. - Najprostszym rozwiązaniem byłoby poczekać przy chacie i dostać się do środka kiedy bandyci otworzą ją aby wyjść po zapasy. Nie trzeba będzie się włamywać i robić rabanu na całą wieś. Jak dzieciaki są trzymane w piwnicy to zbóje nie zdążą im zrobić krzywdy zanim staniemy w szranki.
- Dokładnie, zgadzam się z Rzeźnikiem - powiedział Cichy, zakładając buty. - Element zaskoczenia mamy po swojej stronie, więc tak, jak mówi Magnus, można zakraść się pod chatę i w gotowości poczekać, aż sami nam drzwi otworzą. Noc idzie, to i po żarcie pewnie niedługo się wybiorą, żeby jakąś wieczerzę zjeść. A skoro twierdzisz, gospodarzu, że trzeba od razu dzieci odbić, to nie widzę innego, lepszego rozwiązania. Co wy myślicie? - Spojrzał po pozostałych, którzy jeszcze nie zajęli stanowiska. Gdy skończył się ubierać, zajął się dokończeniem gulaszu.
- Też sądzę, że lepiej by było, gdyby nie trzeba było drzwi rozwalać - powiedział Gunnar. - Okna mają zawarte i okiennicami zakryte? Wartownicy jacyś pilnują przed chatą? Jest w wiosce ktoś, kto ze strachu pobiegnie i bandytom doniesie, żeśmy się w wiosce zjawili?
- Łokna odkryte majom, ale jak bymy przeszli bokim obok chat, to nawet, jakby który paczoł, to by nos nie zoboczył. Wartowników żodnych nie wystawiajom, łune pewne siebie som, nawet chyba drzwiów nie zamykają na skobel. Przedwczoraj baniak łokowity od starygo Heinza zarekwirowały zbóje, to może i popite som, albo co - powiedział Bruno. - Wioskowe nie doniosom, bo żodyn nie widzioł, jak jo żem wos przytargoł od struny stodoły do chałupy. Jeno Helga wi, żeśta tu som, ale łuna nigdzie nie polezie, młodygo wypatruje, że my uratujemy - przekonywał gospodarz.
- Ja myślę inaczej. - głos zabrał Czarny Strażnik. - To tylko kilku banitów, którzy starają się związać koniec z końcem. Fakt, że wybrali zły sposób, ale to wciąż zapewne kilku chłopów z spalonych wiosek albo w najgorszym razie dezerterzy. Można spróbować przemówić im do łbów. Jeśli weźmiemy ich z zaskoczenia i coś pójdzie nie tak, ktoś z nich się wycofa, to może zrobić krzywdę dzieciom. Możemy z nimi pogadać. Jak zobaczą nas w pełnym rynsztunku, na koniach i zobaczą skąd idziemy, to może zmądrzeją. Wątpię, że będą chcieli umierać za kilka porcji jedzenia.
- Ale co nas obchodzi, że to banici którzy chcą związać koniec z końcem? Porwali dzieci, sterroryzowali wioskę. Ogniem wojujesz, to od ognia giniesz - powiedział Volmar. - Jesteśmy żołnierzami i takie rzeczy trzeba załatwiać po żołniersku. Może jak jeden, czy drugi padnie, to się reszta opamięta, ale jestem za tym, żeby zaatakować chatę. I bez koni, skoro to tylko parę domów dalej. Poza tym, jak my się zwiążemy z nimi walką, Bruno może lecieć do tej piwnicy, gdzie dzieci są trzymane. Otto, decyduj.
- Nic nas to nie obchodzi. Zwracam tylko uwagę na ich sytuację i to kim są, a kim jesteśmy my. Być może nie trzeba się niepotrzebnie narażać i nie trzeba narażać dzieci. Ale zgadzam się, niech sierżant decyduje. - Odpowiedział Rupert.
- Jak chcesz im przemówić do rozumu? - zapytała Izabelle Czarnego Strażnika - Za to co zrobili czeka ich szubienica! - a następnie zwróciła się do reszty rozmówców - A ja sądzę, że najlepiej będzie czekać gdzieś po drodze i urządzić zasadzkę. To powinno osłabić ich siły przed naszym szturmem.
- Powiedzieć by się poddali i oddali dzieci. Liczę na to, że się nas przestraszą. Mi osobiście wisi ich los. Jeśli wolicie iść walczyć to pójdę z wami. Jednak gdyby udało nam się ich przekonać do oddania dzieci i odejścia, to straty będą zerowe. - powiedział zupełnie spokojnie Rupert.
- Dobrze będzie zaczekać gdzieś przy chacie aż wyjdą po jedzenie i wpaść do środka z przeważającą przewagą, obezwładnimy tych kilku, którzy pozostaną w chacie, a nasz gospodarz wpierw zejdzie do dzieciaków. - dodał od siebie Otto przysłuchując się pomysłom swojego oddziału.
- Do piwnicy jest jakieś boczne wejście, albo okno lub zsyp na ziemniaki? - sierżant zwrócił się do gospodarza.
- Klapa w podłodze je, a jak klape sie uniesie, to schody na dół idom - powiedział Bruno. - Klape można tylko od góry zamknońć na skobel, to do dziecioków szybko bedzie sie można dostać. Moge iść do piwnicy na ochotnika.
- Mogę iść z tobą - odrzekła Izabelle - taki schowek to idealne miejsce do użycia mojej sieci.
Bruno tylko skinął głową zwiadowczyni na znak, że się zgadza.
- Chwila oddechu i wychodzimy, zasadzimy się i poczekamy aż wyjdą po jedzenie, potem wpadniemy do chaty. - dodał Otto na koniec.
 
Ronin2210 jest offline