Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2020, 00:02   #65
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=5MOuYoHn78I[/MEDIA]

Winda była oświetlona. Zjeżdżali w milczeniu. Ich zbroje były pokryte kurzem. Między stalowymi gigantami stał zakapturzony mężczyzna w czerwonej szacie z kapturem. Kapłan Omnisjasza w bojowym oprzyrządowaniu. Ich wsparcie techniczne.

Winda dojechała i… światło w niej zgasło. Pancerze wspomagane bez problemu sforsowały przejście.

Weszli do ciasnego korytarza pogrążonego w ciemnościach. Mogli doświetlać pomieszczenie, ale Kadir uznał to za zły pomysł. Wytrawny łowca ruszał na polowanie. Wokół pełno mniejszych i większych kontenerów. Idealne miejsce na zasadzkę.

Kestyr zerkał w lewą dłoń. Trzymał tam detektor ustawiony na ruch. Nawet nie zorientował się, kiedy wszystko się zaczęło. W noktowizji zobaczył Cane’a machającego ręką. Puścił się szarżą za osłonę. Żelaznoręki przycisnął się do kontenera i rzucił okiem na detektor.

Granat rzucony przez dowódcę spadł mniej więcej w ⅔ długości tunelu. Przed potencjalnym wrogiem. Kestyr usłyszał w hełmie trzaski. To co padło, to granat zakłócający. Czyli wróg właśnie stracił swoje noktowizory. Detektor wskazywał tam białą plamę.
- Zbliżyć dystans bracia! Użyjcie granatów! - z głośników pancerza dotarł do wszystkich głos Kadira Cane’a.

Tyle, że detektor wskazał właśnie dwa cele za ich plecami. Tuż przy windzie, w której ukrywał się Techkapłan. Szybki rzut okiem w tamtym kierunku i nic. Ich przeciwnik miał kamuflaż optyczny. Żelaznoręki złapał granat, zerknął na detektor i rzucił go na wyczucie w kierunku, w którym wedle wskazań coś się poruszyło.

Ta sama dłoń, która rzucała granat wycelowała palec wskazujący w miejsce, gdzie znajdował się jeszcze jeden przeciwnik.

Janus odczytał intencje Kestyra bez pudła. Rzucił swój granat. Obydwa wybuchły niemal jednocześnie, a wokół rozległy się krzyki ukrytych Tau. Nie na długo, bo Apolin dobił jednego z nich. Drugi najwyraźniej nie przetrwał trafienia granatem. W szybkim rzucie noktowizyjnego wzroku Kestyr dojrzał jedynie kawałek jego nogi.

Gdzieś za nim wybuchł kolejny granat ciśnięty przez Vermera.

Kestyr jeszcze raz spojrzał na to co się dzieje.

Dookoła kręcił się szereg jakichś techników. W zasadzie chyba nie stanowili części zasadzki. Tak czy inaczej ich żywot szybko zakończył Kadir idealnie wymierzoną serią z Boltera.

Apolin zaś cudem ominął przelatujący granat. A może to przeciwnik nie trafił? Drugi raz nie popełnił tego błędu. Trafienie z karabinu plazmowego wprost w klatkę piersiową Apolina rozświetliło noktowizor techmarine. Jednak ich konsyliarzowi najwyraźniej nic się nie stało.

Kestyr miał dużo szczęścia. Detektor odwiesił tuż przy pasku. Sięgnął po swój święty miecz z Sacris. Trzymetrowe ostrze zdobione motywem zwiniętego węża wokół rękojeści. To ostrze miało zasmakować krwi!. Po to niósł je ze sobą od tylu dni. Ono miało zasmakować w ciele komandora Puretide. Ale komandor był zbyt daleko. Techmarine zaś zdecydował się wykorzystać wszystko to, czego nauczono go na szkoleniach na jego ojczystej planecie. Wykorzystać własny pancerz, jako broń.

Czuł jak duch maszyny ukryty w pancerzu niemal zawył ze szczęścia gdy rozpoczął osławioną szarżę gromu. Taktykę tak dobrze znaną wśród Strażników Burzy. Pancerz zmuszając hydrauliczne tłoki do niezwykłego wysiłku na moment spowił się drobnymi wyładowaniami elektrycznymi. Święta iskra. Chwała gromu. Nieodzowny znak otrzymanego błogosławieństwa. Choć w Imperium są i tacy, którzy powiedzieliby, że to niechybny znak przeciążenia układów sterowania.

Potężny i opancerzony techmarine biegł w kolejnych Wojowników Ognia Tau. Ich ciała zderzały się z hukiem, odbijając od sylwetki olbrzyma. Nie raniło ich to zbytnio, ale powalenie dość skutecznie wyłączało ich z walki na cenne sekundy. Sekundy, które jego towarzysze przekuwali w zwycięstwo.

Drugi z Wojowników Ognia odbił się z hukiem od rozpędzonej bestii jaka stał się Kestyr. Wizjer Techmarine na moment zatrzeszczał, gdy znajdował się w strefie działania granatu dymno-zakłócającego. Ale to nie miało znaczenia. Trzeci i ostatni ze straży przybocznej Puretide’a padł z głośnym plaśnięciem na plastalową posadzkę. To co zadziało się potem nie miało znamion walki. To było wykonanie wyroku. Ogromny dwuręczny miecz spadł na niego z siłą dziesiątek hydraulicznych mechanizmów pancerza i cybernetycznego ramienia Kestyra. Pancerz Wojownika rozrywał się jakby był z papieru. Ostrze z Sacris dostało krew po którą przybyło na tę zapomnianą przez wszystkich planetę.

Techmarine zapomniał na moment, że oto stoi o krok od Puretide’a w jego potężnym pancerzu wspomaganym. Już spodziewał się, że zostanie trafiony salwą z jakiejś potężnej broni gdy ciemność rozświetliły krakbolty wystrzeliwane z ciężkiego karabinu Janusa. Tego samego, który Kestyr z tak wielkim namaszczeniem niósł przez trzy dni i trzy noce. A teraz jego właściciel ściągał na siebie całą uwagę ich głównego przeciwnika.

Zwrotna salwa była przerażająca. Karabin plazmowy i wyrzutnie rakiet całą swoją siłę rażenia skupiły na Janusie. Wybuchy znów rozświetliły pomieszczenie.

I wtedy znów Kadir przejął inicjatywę. W obliczu zaistniałej sytuacji należało natychmiast przejść do zwarcia. Kosmiczny Wilk wykonał więc stosowne gesty. Nie krzyczeli do siebie. Nawet nie rozmawiali. Ten Killteam działał jak naoliwiona maszyna. Rozumieli się bez słów, choć była to ich pierwsza misja. Wydał rozkaz i zaraz po nim dopadł jednego z powalonych Tau. Zrobił to nożem. Było w tym coś z dobijania martwej zwierzyny. Jeden sprawny ruch i posadzkę zalała struga krwi.

Potem uderzył Vermer. Był szybki jak błyskawica Jego miecz łańcuchowy ciął to nisko, to znów wysoko. Komandor próbował parować swoim karabinem plazmowym, ale był zbyt wolny. Nie mógł walczyć karabinem w zwarciu.

Gdzieś na środku pomieszczenia jeszcze nie zdążył opaść dym i kurz po ataku rakietowym, jednak zdawać się mogło, że jeżeli Janus otrzymał jakieś obrażenia, to nie przejął się nimi zbytnio. Rozpędzony przeskoczył nad truchłem wojownika zarżniętego przez Kadira i atakował z wysoka nożem w klona Puretide’a. Nóż wprawdzie ślizgał się po pancerzu, ale Kestyr przez swój noktowizor widział też krew komandora. Wyszarpnął miecz z zamordowanego przez siebie przeciwnika i również ruszył do szarży. Atakował stojąc tuż przy Janusie. Przerzucił dłonie na uchwycie, tak, że prawa była teraz w połowie wysokości ostrza, na podkrzyżu, a lewa na rękojeści. Wyprowadzał krótkie ciosy. Śmiertelnie skuteczne w ciasnych pomieszczeniach.

W momencie krótszym niż mrugnięcie okiem Apolin doskoczył do kolejnego z leżących Tau. Też ciął nożem. To już nie była walka. To była rzeź. Trzech Astartes okładało swoimi ostrzami potężnego klona zamkniętego w wielkiej zbroi.

Do uszu Kestyra doszło charczenie. Nie miał jak się odwrócić. Nie miał jak zobaczyć co się stało. Ale nie musiał. Wiedział, że brat Kadir właśnie położył kres żywotowi ostatniego z przybocznych komandora swoim nożem. Żaden z powalonych wojowników nawet nie przypuszczał w czasie gdy zderzał się z Kestyrem, że już nigdy nie wstanie.

Strażnik Burz miał jednak do zrobienia swoje. Wyprowadzał kolejny pełen furii atak swoją uświęconą bronią. Wyprowadzał go z nad głowy oburącz. Święte ostrze wykute w górskich kuźniach Sacris wbiło się przez czujniki kombinezonu w głąb jego korpusu zabijając pilota. Strumień krwi trysnął wysoko.

Hełm skrywał uśmiech jaki pojawił się na twarzy techmarine.
Na wielkim pancerzu pancerzu jedna pojedyncza kontrolka zmieniła kolor. Z zielonego nagle stała się czerwona. I to odnotował Żelaznoręki zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. Potem nastąpił wybuch. Szczątki komandora i jego pancerza leciały wszędzie. Sam ładunek był na tyle silny, że Żelaznoręki poczuł ukłucie w brzuchu. Nie nawykł, że coś mogło przebić jego pancerz. A jednak...

Ale ani odniesiona rana, ani fakt, że po uświęconym pancerzu spływała krew i wnętrzności komandora nie starły uśmiechu z ust techmarine.

***


Dixir Vran. Takie imię nosił techkapłan, jaki im towarzyszył. Ale to było bez znaczenia. Gdy tylko brat Apolin ich opatrzył ruszyli w głąb bazy. W centralnym punkcie znajdował się kogitator kontrolujący wszystkie skrzydła budynku.

- Bracia - zaczął Kestyr - odprawię teraz rytuał odzyskania. Jeżeli się powiedzie, to uzyskam dostep do wszystkich systemów bazy.
Rozkładał uświęcone narzędzia i oleje.
- Człowiek mi pomoże. A wy rozłóżcie ładunki. Zacząłbym od tamtego pomieszczenia. To komnata inkubująca klony według planu jaki uzyskałem z kogitatora.


[MEDIA]https://miro.medium.com/max/1000/1*Ld-RRXSb9cYI7pEtdtZB2A.jpeg[/MEDIA]

Rękawica z pancerza wspomaganego Żelaznorękiego otworzyła się odsłaniając nadgarstek. Z mięśni wyciągnął długie włókno, którego końcówka wiła się niczym robal. Gdy zbliżyła się do panelu w bazie Tau wgryzła się w niego. Z głośników pancerza dobiegł rytmiczny zaśpiew do Omnisjasza. Vran szybko zaintonował pieśń we wskazanym rytmie. Baza danych tajnego laboratorium właśnie była nagrywana na dataslate Kestyra. W tym czasie jego bracia demolowali to co udało im się znaleźć.

Potem postanowił zająć się systemem komunikacji. Baza była kluczowa dla bezpieczeństwa planety. Nie była sztabem dowodzenia, ale miała u siebie całą masę oficerów. To powinno wystarczyć. Korzystając z połączenia z siecią Tau wysłał dziesiątki sprzecznych rozkazów. Wojska artylerii dostawały współrzędne swoich własnych oddziałów jako cele ataków. Wojska kosmiczne dostawały informacje o niebywałym zagrożeniu ze strony wojsk imperium ukrytych pod kamuflażem wojsk Tau i konieczności natychmiastowego bombardowania. Inne oddziały z kolei dostawały informacje o tym, że należy chronić priorytetowy konwój z wyposażeniem dla placówki. Ich rozkazy kazały im iść do miejsc, w których wedle wiedzy Kestyra niczego nie było. Ot ruszali w podróż daleko od ważnych pozycji, gdzieś, gdzie ich siła nie zagrozi imperium.

W jednym z sektorów laboratorium Apolin znalazł eksperymentalne granaty, które przysłużyły się do szybszego niszczenia strefy naukowej w bazie. Były tam dziesiątki schematów pancerzy i broni.
- Plugastwo - powiedział Kestyr gdy strumień danych przepłyną w jego umyśle.
- Trzeba zniszczyć to wszystko.

- O najjaśniejszy - rzekł techkapłan - czyż nie będzie lepiej, jeżeli przekażemy owe schematy na Marsa?
- Zamilcz człowieku. Xsenotechnologia to plugastwo. Nie zaryzykuję splugawienia domu mych nauczyciel.

Zaraz po tych słowach Kestyr przeszedł do inicjalizacji procesu autodestrukcji.

***


Z pobranego schematu rzeczywiscie wyglądało na to, że z kompleksu prowadził tunel daleko za strefę walki. Ruszyli więc biegiem. I wtedy się zaczęło. Kestyr w głównym systemie Tau zostawił resztę swoich granatów w prowizorycznym ładunku wybuchowym. I choć w teorii skasował dane które wcześniej pobrał, to wolał jeszcze usunąć je w bardziej dobitny sposób. Do wysadzenia bazy mieli w teorii 45 minut. To powinno pozwolić im oddalić się na bezpieczną odległość od wybuchającego reaktora. Ale coś poszło nie tak. Wstrząsy zaczęły się po 11 minutach od opuszczenia bazy. Kadir skontaktował się z killteamem Josefa i już po chwili wiedział, że ktoś z orbity bombardował cały obszar.
Oberwała się część stropu. Nie czekając na dalsze informacje ruszyli biegiem przed siebie.

Przy kolejnejnym wstrząsie struktura budynku znów ucierpiała. Ale tym razem wielka szyna przebiła ciało Dixira.

- Był dobrym narzędziem w słabym ciele - powiedział beznamiętnie Kestyr pozostawiajać ciało sługi Omnisjasza wiszące na ogromnym stalowym pręcie przechodzącym mu przez środek klatki piersiowej.
- Powinni tworzyć ich silniejszych. Teraz już nic nie będzie nas spowalniać bracia.

***


Znów byli w górach. Ich pancerze pokrywała krew ich wrogów i bitewny pył. Zostało im tylko kilka granatów w całej drużynie. Amunicja też się kończyła. Znajdowali się w załomie między skałami na stoku jednej z gór. Mogli stąd oglądać faerie barw wywoływaną nieustannym bombardowaniem. Wstrząs wywołany wybuchem podziemnego kompleksu zdawał się rozłupać górę. W oddali nadal wzdłuż zbocza osuwały się coraz to nowe lawiny.

Kestyr stał wyprostowany. Swoje ogromne ostrze trzymał w prawej ręce. W lewej trzymał hełm i dataslate z cennymi danymi. Patrzył w dal, a wiatr rozwiewał jego włosy i targał kiltem owiniętym wokół osłony bioder pancerza wspomaganego.
- Bracia, dokonało się. Nasza misja została wypełniona.

***


Rzuty na Tech-Use w podziemnym laboratorium:
Bazowy INT:45
Modyfikatory:
  • bonusy z elektrografta (talent) +10
  • MIU (wszczep)+10
  • combitools (sprzęt) +10
  • Kapłan AdMech +20
rzuty na 95

1) rzut o pozyskanie i skopiowanie jak największej ilości danych z systemów Tau.
W tym rzucie palę Fate. Jeżeli się nie uda, to przerzucam rzutem 2. Jeżeli się uda, to za Fate dodaje stopnie sukcesu.

3) rzut o hakowanie systemu łączności i wydawanie sprzecznych komunikatów/wywołanie dezorientacji.
Znowu używam Fate Point. Albo przerzucam porażkę i używamy wynik rzutu 4, albo w razie sukcesu dodajemy poziom sukcesu.



Edit:
Hakowanie komputera i pobieranie danych 38/95 = 6 poziomów sukcesu +1 za FP

Hakowanie łączności i dezorganizacja wrogich wojsk 44/95 = 5 poziomów sukcesu +1 za FP
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 18-01-2020 o 00:54.
Mi Raaz jest offline