Gharth nie był pewien, czy to jego poczynania, z kamieniem w roli głównej, przyczyniły się do zawalenie jaskini, więc nie miał zamiaru dzielić się z innymi paroma faktami... których też nie był pewien.
Czy zatem można było mówić o faktach?
Sięgnął do szyi i w tej chwili uzmysłowił sobie, że miał kamień w dłoniach... a dłonie miał puste.
Zaklinacz usiadł (co przypłacił bólem i zawrotem głowy), a potem rozejrzał się dokoła i, ku swemu zadowoleniu, zobaczył kamień na stoliku, wraz z innymi rzeczami należącymi do drużyny.
A zatem nikt go nie ukradł, co nie znaczyło, że zbytnie zainteresowanie medyków rzeczami drużyny odpowiadało zaklinaczowi.
Gdy wreszcie medycy się wynieśli, a z Halvara opadł zapał ściskania wszystkich, Gharth podszedł do stołu i zabrał swoje rzeczy.
- Sprawdźcie, czy jest wszystko - powiedział, po czym odpowiedział na pytanie Gerta. - Miałem wrażenie, że widzę na ścianach historię tej wyspy - przybycie wilków, ludzi... Ale to chyba były jakieś zwidy. No i też mi się wydawało, że ktoś się zbliża. Jakiś wysoki mężczyzna. A potem jaskinia się zawaliła. Nie jestem pewien, czyja to sprawka - dodał.