18-01-2020, 17:23
|
#238 |
Kowal-Rebeliant |
- Gwardzisto? - Dalacitus zaczepił wymienionego. - Może nie zrozumiałeś mojego wcześniejszego pytania. Komu służysz? Z czym się ideologicznie identyfikujesz?
- Nie jestem przesadnie wierzący, jeśli o to pytasz. - Vantrag przyglądał się łotrowi i kiwnął lekko głową. - Jeśli już musisz wiedzieć to chyba żywioły są mi bliższe.
Łotr skinął z zadowoleniem głową.
- Usiądź. Zobaczę co mogę zrobić z twoimi ranami. - wyjaśnił i jedną dłonią złapał amulety wiszące na szyi, drugą natomiast zaczął stawiać w powietrzu dziwaczne znaki. Towarzyszyło temu ciche, bulgoczące mamrotanie. Poczuł ciepło, najpierw w okolicy swojego serca, a potem jak spływa wzdłuż jego ramienia na pacjenta.
- Na razie musi tobie starczyć tyle. Nie prosiłem żywiołów o więcej leczniczej magii.
- Dziękuję. Teraz przynajmniej nie spadnę z cordlu w czasie jazdy. - Gwardzista uprzejmie skinął głową.
***
Po krótkiej wymianie zdań z Łotrem, Vantrag w nieco lepszym stanie ułożył się na jednym z wozów. Podróż na grzbiecie Cordlu, nie była czymś o czym teraz marzył, zwłaszcza w potwornej formie, z której nie zamierzał na razie rezygnować, przez co wyglądał dość komicznie, kiedy zabrał się za czytanie książki, którą otrzymał od Nataniela. Była to prawdziwe skarbnica wiedzy, a Gwardzista szybko odszukał kilka interesujących go informacji. Podróż od razu stała się przyjemniejsza.
***
Widok różowego kryształu nie wróżył znowu nic dobrego. Vantrag zszedł z wozu i rozejrzał się po okolicy. Na pierwszy rzut oka niby wszystko było w porządku, ale nie zamierzał ryzykować, że oberwie kolejnym wybuchem. Zrobił kilka kroków w prawo, z każdym zapadając się po trochę w piasku, tak że wystawała już niemal tylko głową.
Ostatnio edytowane przez shewa92 : 18-01-2020 o 19:17.
|
| |