Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-01-2020, 22:59   #231
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Wcześniej...

(Gdy Dalacitus przemienił się w elfkę)
Kadir otaksował nagą elfkę dość lepkim spojrzeniem. Gwizdnął nawet wesoło i to pomimo trudu zmagania się z magią portalu.
Sięgnął pod szatę i wyciągnął niepozorną kostkę, która była poniekąd źródłem tego wszystkiego.
- Trzymaj. - zawołał i rzucił zabawkę w ręce Dalacitusa. Chciał zrobić jeszcze jakiś głupi żart, ale elfka spojrzała na niego tak przenikliwie...
- eh Em, wiesz... ja na prawdę chciałem ją ci oddać... i... no... przykro mi, że jej nie uratowałem... - Tu Kadir skinął głową w stronę wózka z ciałem siostry elfki - starałem się... - burknął. Wydawał się zły na siebie, choć nie wiadomo było, czy za to, iż przemówił jak do prawdziwej elfki, czy za to, że nie uratował tamtej, a może po prostu męczyły go zaklęcia.

- Potrzebuję czegoś więcej.... Muszę.... tak... to powinno zadziałać.- mamrotał czarodziej.
Kadir wyszedł z portalu i oddalił się w stronę swego pałacu. - Zaczekajcie na mnie, muszę... - Kadir zamilknął na chwilę. - Ach, za wiele by tłumaczyć. - machnął ręką.
Potem oddalił się wraz ze swoją świtą.
Ciężka brama opuściła się, pozwalając Kadirowi na wejście.
Jednak już po kilku krokach Kadir cmoknął niezadowolony. Potężna magia tutaj zgromadzona zakłócała by to co zamierzał.
Cofnął się zatem i ukląkł na piasku. Jego straż go otoczyła ochronnym kordonem.
Kadir zamknął oczy i rozpoczął zaśpiew.

Wiedział, że kluczem tutaj są emocje. I czuł się z tym źle. Uczucia były... były mu obce. Dawno wyblakły na przełomie wieków. A to teraz było problemem.
Kadir westchnął ciężko. Będzie musiał udawać. Tak. Będzie robił, to co zawsze. Uplecie tak doskonałe kłamstwo, iż oszuka sam siebie.
Bo czym wszak jest prawda? Tyko kłamstwem, w które wierzymy. Odbiciem w zwierciadle, które bierzemy za oryginał. Nie ma czegoś takiego jak prawda absolutna. Jest tylko interpretacja znanych nam, często nielicznych, faktów, zmieszanych z domysłami, przesłankami i dopełnione naszymi życzeniami.
Tak, uda mu się.

Najpierw Kadir poczuł słodki zapach Kiri. Świeży, młody, żywy i soczysty zapach. Nie potrafił go nazwać, lecz czuł go tak wyraźnie.
Zobaczył jej uśmiech. Tak. Pamiętał ten moment. Siedzieli na wierzy w fotelach i grai w planszową grę strategiczną.
W pewnym momencie Kiri wstała, przeciągnęła się rozkosznie niczym kotka i stanęła za Kadirem.
Starzec poczuł jej kojące dłonie na swych barkach. Masowała tak cudownie.
Kadir zamknął oczy, mógłby odpłynąć.
Jednak nagle dotyk zmalał, by zaniknąć zupełnie.
Kadir otworzył oczy. Widział jeszcze niewielkie wgniecenie w fotelu, gdzie Kiri jeszcze przed kilkoma chwilami siedziała.
Zapach, ten słodki cudowny zapach.... zanikał.
Kadir bał się obrócić za siebie. Wiedział, że Kiri już nie ma.
Próbował pochwycić się tego zapachu, przytulić go do siebie, Łapczywe i zachłannie zagarnąć go tylko dla siebie. Jednak zapach był nieuchwytny, wymykał się, zanikał, oddalał się.
Kadira ogarnął smutek. Zrobiło mu się zimno, mimo palącego słońca.
Nogi stały się ciężkie, jakby z lodu.
Powoli cały krajobraz zaczął się zmieniać. Słońce przygasło, nad ziemią pojawiła się szara mgła.
Gdzieś rozpłynął się jego pałac...
Kadir tęsknił tak bardzo. Za Kiri, jej uśmiechem, za słońcem... za ciepłem drugiego ciała...
Kadir rozejrzał się dookoła. Gdzieś we mgle, na skraju widoczności, dostrzegł kobiecą postać. Dziewczyna zatrzymała się, jakby wyczuła jego zrozpaczone spojrzenie. Lekko obróciła głowę, jakby spoglądała przez ramię. Kiri? Tak to musiała być ona.
Kadir uśmiechnął się, i lekkim krokiem ruszył w jej stronę.

Wtem nagle mgła dookoła zawirowała. Z pasm szarości uformowała się elfka, blada niczym upiór.
Rozwarła szeroko wargi, a z jej ust dobył się przerażający niemy krzyk.
Wicher dookoła wzmógł się, napędzany upiornym wyciem. Huragan szarpał szatami maga. Gęste tumany kurzu wzniosły się przyćmiewając niebo.
Kadir zupełnie stracił Kiri z oczu.

Jego pragnienie odzyskania swej własności... nie... nie wolno było mu tutaj tak myśleć. Potrzebował innej prawdy. Potrzebował emocji.
Lud powiadał, iż miłość była najpotężniejsza. Kadir postanowił to sprawdzić.
Poczuł ciepło. Tak, lepiej. Poczuł wiosenne promienie łechtające jego skórę. Poczuł zapach kwitnących kwiatów. Poczuł zapach młodej dziewczyny. Poczuł się młody i pełen wigoru. Jego serce zabiło szybciej, krew zagotowała się.
Tak, odczuł miłość. To było tak cudowne, tak odurzające uczucie.
Mrok rozświetliły świetliki pojawiające się dookoła niego. Nie nie świetliki. Motyle. Utkane z złotego blasku kolorowe motyle. Uniosły go w powietrze, z dala od upiornej elfki i tego strasznego huraganu.
Kadir zaczął mknąć przez przestworza, nie... zaczął gonić swą ukochaną! Czuł, jak z każdym uderzeniem serca zbliża się coraz bardziej.

Jednak inne uczucie poczęło się formować w przepastnej głębi szarości. Zazdrość. Tak stara i zimna jak morska głębia. Mgła zafalowała, wzrosła oplatając Kadira, chcąc go na wyłączność. Pasma szarości przekształciły się w twarde mury, zamykając i więżąc maga.

A jednak, miłość nie była aż tak potężna jak powiadano.

Kadir przywołał pychę. Tak potężną i tak wielką, iż zaczął rosnąć. Jego masa rozbiła mury z łatwością. Jednak Kadir nie skończył na tym. Teraz szarość była niczym więcej, jak małym robaczkiem u jego stup. Wystarczyło... Kadir uniósł nogę i opuścił ją, miażdżąc wszystko pod swymi podbitymi aksamitem butami. I jeszcze raz i jeszcze raz.

Jednak nagle jego stopa ugrzązła w czymś mokrym i lepkim. Kadir rozpoznał emocję. Melancholia. Ciągnęła go w dół. Zatapiał się w bagnie.

Kadir stawał się coraz lepszy w tej grze. Szybko się uczył. Przekonał sam siebie, iż odczuwa zazdrość. Lecz nie zimną, tylko gorącą. Dookoła niego buchnęły płomienie. Jego zazdrość buchała gorącem. pochłaniała wszystko na swej drodze. Bagno zaskwierczało i wyparowało w mgnieniu oka. Sama szara mgła zapłonęła, zwijając się i sycząc niczym nici pajęczyny, gdy przytknie się do niej otwarty płomień.

Jednak szarość nie dawała za wygraną. Pojawiła się bezgraniczna obojętność. Powietrze się cofnęło, płomienie się zadusiły. Kadir próbował zaczerpnąć tchu, lecz nie było czym oddychać.

Kadir przywołał toksyczną dumę. wzniosłą, uskrzydlającą.
Mag uniósł się w przestworzach na skrzydłach usłanych z żrących wyziewów, pozostawiając za sobą wijące się toksyczne opary Szara mgła skwierczała i topiła się tam, gdzie doszło do kontaktu.
Kadir miał nadzieję, że nie będzie mogła za nim podążyć przez opary. Mylił się.

Szarość obróciła jego dumę i ego przeciwko niemu samemu,
Kadir czuł się coraz potężniejszy, coraz potężniejszy, a co za tym szło coraz cięższy, z coraz większym trudem machał skrzydłami ,aż w końcu był zmuszony do lądowania, gdyż skrzydła nie były w stanie unieść już jego ego.

Kadir się wycofał z tego uczucia. W zamian skupił się na nieśmiałości. Na chęci zniknięcia. I rzeczywiście, jego ciało stało się niematerialne, był duchem bez ciała. Lekki niczym piórko. Jednak na tym nie skończył. Brnął dalej w to uczucie. Pojawiły się pęknięcia w rzeczywistości, z początku małe, jednak szybko się powiększyły. Dziury w rzeczywistości poczęły wsysać wszystko w nicość. Mgła kłębiła się, jakby chciała umknąć, była jednak bezsilna i była wsysana w bezdenną otchłań.
Kadir zaś śpieszył w stronę horyzontu, lekki, nieistniejący.

Szarość nie była jeszcze gotowa się poddać. Wywołała w Kairze smutek. Szloch sam wyrwał się z piersi maga. Oczy zapełniły się łzami, spływając strużkami po policzkach, mocząc jego wypielęgnowaną brodę.
Kadir stracił Kiri z oczu. Nie był w stanie niczego dostrzec poprzez łzy. Zawirowało mu przed oczyma, nie wiedział już, gdzie był dół a gdzie była góra.

Dość! Nie pozwoli na to. Kadir przywołał złość. Gniew. Iskry trzasnęły. A potem z jego oczu uderzyły pioruny. Łzy wyparowały natychmiast. Kadir otworzył usta i zawył wściekle. Z jego rąk, oczu i ust uderzały pioruny, biczując szarość swymi wściekłymi mackami.
Wreszcie cały przeistoczył się w grom i wystrzelił klucząc w kierunku Kiri.

Piorun uderzył prosto obok stojącej dziewczyny. Z kłębów dymu uformowała się postać Kadira.
Jednak... to nie była Kiri... nie ta, którą chciał odnaleźć. Obok niego stała elfka... i Kadir wiedział, że to właśnie ją miał odnaleźć.
Że to ją powinien sprowadzić z powrotem. Ale nie mógł tego dokonać samemu.


***


Kadir skierował swe myśli ku najpotężniejszej istocie, o jakiej wiedział, że przebywa w tej rzeczywistości. Przynajmniej powinna.
- Em, halo? Jeśli chcesz zamknąć te portale, to może pomożesz mi ją ściągnąć na pustynię?

- Halo? Hahna - zagrzmiał i zaszeptał głos pełen rozbawienia i smutku zarazem. - Ciekawe, że z ludźmi jakoś tak grzeczniej rozmawiasz Kairze. Chodź, pokażę ci coś.
- Ależ ja zawsze jestem bardzo grzeczny. - uśmiechnął się Kadir i momentalnie znalazł się gdzieś indziej. Stał przed czymś co było ledwo widoczne w szarości. Monument, tron o niepojętej wielkości, a na min kłębowisko emocji. One zaś wyglądały jak ich poczciwy, szalony, mrukliwy..? przewodnik.
- No cześć - powiedział z rozbawieniem pochylając się nad ludzikiem.

- Cześć, cóż za niespodzianka - Kadir ukłonił się dworsko. - Wreszcie zagadka rozwiązana, znam imię bezimiennego. - Kadir uśmiechnął się, choć oczywiście zdawał sobie sprawę, że imię modliszki zapewne nie jest prawdziwym i oryginalnym imieniem Bezimiennego.

- Powiedzmy - odpowiedział chór głosów. Jednym z nich był radosny głosik solnej istoty. - Mamy więc dwa portale i bardzo chcemy je zamknąć. Czy też już jeden zamknąć. Chcesz ściągnąć elfkę na pustynię, bo brak ci mocy. Zaspokój chwilę mojej bezbrzeżnej ciekawości, co sądzisz o mnie skoro już wiesz, że istnieje?

- Uważam, iż jesteś absolutnie cudowną istotą! - rzekł radośnie Kadir.
- I będę tym bardziej zachwycony, jeśli pomożesz sprowadzić elfkę, bo jak słusznie zauważyłeś, brak mi mocy, jestem wszak jedynie skromnym magiem, moja moc ledwo wznosi się ponad przeciętność. - Kadir ponownie się ukłonił.

- Podoba mi się!
- A mi nie.
- Lizus!
- Jego moc byłaby przydatna…
- Parszywy mag!
- Uniżony sługa Króla Czarownika!
- CISZA! - nagłą dysharmonię głosów przerwał, ten którego Kadir poznał jako Cha'klach'chę. Na moment emocje się uspokoiły.
- W zasadzie nie musisz mnie już przekonywać, bo zdecydowałem, że to zrobię. Nie mniej ciekawi mnie czy jeszcze coś. Jak wiele prawdziwego Kadira pozwolisz mi poznać? Bo pięknymi słowami możesz obłaskawiać swojego pana, mnie one są zbędne.

- Ależ znasz prawdziwego Kadira. Ja właśnie taki jestem, sympatyczny, przyjacielski, miód na ranę, troszczący się, skromny. Bywam czasem mądry, czasem głupi. Czasem odrobinę złośliwy, zwykle jednak wielkoduszny i hojny. Szczery, no, najczęściej. I skromny, Mówiłem już, że jestem też skromny? Pewnie znów zapomniałem.- Kadir uśmiechnął się szeroko.

- Zadufany na pewno - mruknął jeden z głosów znacznie cichszy od pozostałych.
- Uwielbienie do samego siebie się wręcz z niego wylewa.
- Zabawka cywilizacji.
- Jak śmiesz go obrażać?
- Hmmm… - zmęczony pomruk ponownie uciszył głosy. Modliszka pochylił się przeszywając spojrzeniem Kadira na wylot. Odbijał się w jego segmentowym oku.
- Gaduła - stwierdził. - Może by się Kalbasan przestał nudzić..?

- Owszem, to jedna z moich poważniejszych przywar. I niestety jedna z wielu. Podobno to dlatego, że matka porzuciła mnie na pustyni, gdy byłem mały i nie miałem z kim rozmawiać, i teraz nadrabiam. - Kadir zrobił wpierw zakłopotaną minę, by się natychmiast uśmiechnąć.

- Porzucony? Daleko zaszedłeś…
- Pewnie kłamie, ot co.
- Jak śmiesz!
- A co ty wiesz?
- Ależ wy nudni.
- A tak zmieniając temat, Kadirze, czy twój pan i władca tego malutkiego życia ma jakieś plany wobec nas? - zapytał jakiś kobiecy głos. W odbiciu oka pojawiła się kobieta o garbatym nosie, opalonej cerze i ciemnych falujących włosach. Była ubrana w nawet bogate szaty w kolorze fioletu ze złotymi zdobieniami. Jej ciemne oczy patrzyły z determinacją.

- Zapewne ma. Zapewne. - Kadir się uśmiechnął przepraszająco. - Zapytam go, gdy go spotkam następnym razem. O ile... będzie mi dane go ponownie spotkać.
 
Ehran jest offline  
Stary 15-01-2020, 18:10   #232
 
Klebern's Avatar
 
Reputacja: 1 Klebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputację
Nagle za waszymi plecami rozległ się wielki rumor. Zwierzęta ciągnące karawanę nagle oszalały próbując uciec w wielu kierunkach. Tylko ogromne poświecenie pomocników Cantha spowodowało, że nie zostaliście bez niczego. Co było przyczyną? Wielki pałac Kadira runął jak domek z kart.

Obyło się bez ofiar. Prawie. Kadir znikł zaś wszyscy pomocnicy jego leżeli trupem w tym miejscu, gdzie jeszcze niedawno był mag.

Portale jak na złość stały. Teraz już wiadomo, że ten od waszej strony bez Kadira się nie uda zamknąć. Elfki nie ma, maga, który jako jedyny mógł odczarować elfkę, też nie ma. Krótko mówiąc, wpadliście w sytuację bez wyjścia. Chyba najlepszym pomysłem zostaje, jak najszybciej oddalić się z tego miejsca, zanim coś z tych portali wylezie.

Jedynymi osobami, które zachowały w całej tej sytuacji stoicki spokój, tak jakby nic się nie wydarzyło, był genasi soli, Nataniel i smok, którzy jak gdyby nic byli w trakcie ożywionej konwersacji.
 
Klebern jest offline  
Stary 17-01-2020, 10:07   #233
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Canth przyglądał się destrukcji pałacu Kadira i śmierci jego sług ze zgrozą pomieszaną z odrobiną satysfakcji. Co to mogło oznaczać - mag stracił swoje zdolności, wypadł z łask króla, czy po prostu zginął? Dowódcy nie było żal tego knującego węża, ale brak wsparcia w postaci jego plugawych sług był sporą stratą dla karawany. Do tego portale wciąż były otwarte, więc Kadirowi wbrew swoim zapewnieniom nie udało się ich zamknąć. A to z kolei oznaczało, że nie powinni tu zostawać.
- Wymarsz! - Canth krzyknął donośnym głosem - Pozbierajcie z tego pobojowiska wszystko, co może się przydać, i ruszamy dalej! -

Po tych słowach sam zabrał się do roboty. Przechodząc koło Dalacitusa, zaczepił go
- Gdzie się podziewa twój brodaty przyjaciel? -
 
Sindarin jest offline  
Stary 17-01-2020, 11:13   #234
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Eupatryd sprawdził, że powstałe portale były jednostronne, to znaczy, że cokolwiek z nich wyszło, nie będzie w stanie przez nie wrócić. Albo przynajmniej oni nie byli w stanie jej przekroczyć.

Podszedł do zniszczonego pałacu na kółkach i przeszukał go pod kątem magicznych i psionicznych błyskotek. Sprawdził też, czy przypadkiem ukrywane w międzywymiarowej przestrzeni przedmioty nie wypadną przypadkiem na zewnątrz.



Spojrzał na smoka, starając się wykorzystać ostatnie chwile zanim karawana się zwinie.

- Nie możesz tu zostać. - Przestał się już trząść, przyzwyczaiwszy się do widoku bestii. - Jeśli nasi władcy się dowiedzą o twoim istnieniu... albo Borys... to nie jest bezpieczne miejsce dla ciebie smoku.
 
psionik jest offline  
Stary 17-01-2020, 11:51   #235
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
- Przyjaciel? - mruknął na pytanie Cantha - Ależ ja go nienawidzę. Całym swoim sercem. - wyznał szczerze - Nie wiem i nie będę po nim płakać. - to powiedziawszy obrócił się na pięcie. Nie próbował przeszukiwać pobojowiska, nie miał zwyczajnie po co. Ruszył za to do "władnego" zgromadzenia, dwójki przybyszów i smoka.
- Jeszcze jakiś pomysł jak to... - wskazał portal. Wymagało to całej jego siły woli, bo nie dość że smok był przerażający, to jeszcze ten cały Nataniel... - zamknąć? Nie jestem typem bohatera, ale nie chcę żeby mi srało jakimiś dziwnymi istotami do świata w którym żyję. - łotr postanowił poczekać na odpowiedź, a w razie jej braku... Cóż, może uda mu się uciec gdzieś na tyle daleko by nikt go nie znalazł.
 
Zaalaos jest offline  
Stary 17-01-2020, 14:19   #236
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Gwardzista wyjrzał spod ziemi, po tym jak pałac maga runął. Najwyraźniej wstrząs tym spowodowany, był odczuwalny nawet pod pokładami piasku, które służyło mu na osłonę. Na wcześniejsze pytanie Łotra nie odpowiedział. Może nie usłyszał nic pod ziemią, a może zwyczajnie go zignorował, tak jak robił to z jego poprzednimi zaczepkami.
-Co jest kurwa? - zapytał jak zawsze bezbarwnym głosem.
Na wymianę zdań między Dowódcą a Delacitusem, spoglądał z pewnym zaciekawieniem.
- Mogę spróbować go poszukać i zbadać miejsce, gdzie zniknął. - Spojrzał na Cantha, czekając na polecenia.
- Poszukaj go, ale nie trać za dużo czasu, wiele go nie mamy. - Padła szybka odpowiedź, po której Gwardzista znów zniknął pod piaskiem.



Gwardzista wychylił się nad ziemię niedaleko miejsca, gdzie ostatnio widziano Maga, a gdzie teraz były tylko jego martwe sługi. Obszedł obszar, pochylił się kilka razy nad czymś co, go zainteresowało i zanurkował znowu. Kilka chwil później wynurzył się znowu.

- Mag został wciągnięty pod ziemię. Tuż pod powierzchnią jest sporo krwi. Pachnie jak Kadir. Nie ma innych zapachów. Ślad ciągnie się w dół, ale niezbyt daleko. Krew pewnie przestała płynąć, a napastnik potrafi maskować swoją obecność. - krótko zrelacjonował - Nie chce wysuwać daleko idących wniosków, bo ze smokiem i Elfką okazało się, że najbardziej prawdopodobna wersja, czyli połknięcie, okazała się nie być prawdziwa, ale sądzę, że nie mamy już czego szukać. Śmierć jego sługusów i upadek zamku, sugerują, że zginął. Jest oczywiście szansa, że Mag o takiej mocy, był w jakiś sposób przygotowany, żeby wrócić zza grobu, ale tego się nie dowiemy, dopóki sam tego nie zechce.

Nie czekając zbytnio na reakcję pozostałych, zwrócił się do Łotra.

- Widzę, że twoje talenty są bardziej różnorodne niż myślałem. Jesteś w stanie zaradzić coś na moje rany? - zapytał.

 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 17-01-2020 o 16:06. Powód: Uzupełnione
shewa92 jest offline  
Stary 17-01-2020, 23:32   #237
 
Klebern's Avatar
 
Reputacja: 1 Klebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputację
Karawana ruszyła. Arystokrata bezowocnie przeszukał ruiny pałacu Kadira, lecz to sprawa na dłuższy postój. Ale był pewny, że tych ruin w takiej okolicy nic nie tknie. Arystokrata znalazł kilka pomniejszych rzeczy, które na pierwszy rzut oka wydały się magiczne. Na jego nieszczęście zupełnie nie wyczuwał magii i być może zbierał kompletnie nieprzydatne błyskotki. Diabli to wiedzą.

Po około 20 minutach Przewodnik zaczął was prowadzić. Po ostatnich wydarzeniach coraz mniej ufaliście Modliszce. Ona skrywała tajemnicę, chociaż coraz bardziej ją ujawniała.

Przyglądaliście co zrobią Smok, Nataniel. Genasi rozpłynął się w powietrzu. Smok podziękował za radę i przybrał formę kruczoczarnej kobiety. Widać było w jego oczach chochliki, gdy zrozumieliście, że mieliście do czynienia z samicą smoka. Zaś Nataniel ruszył z wami, był bardzo ciekawski. Poza tym chciał pomóc smokowi. Sam mógłby uciec z Athas w każdej chwili, ale nie mógł zabrać ze sobą smoka.

Po około dwóch godzinach marszu dotarliście do dość tajemniczego miejsca. Był to totem. Sam totem w sobie nie był tajemniczy. Przez wiele lat podróży, zwłaszcza Canth spotkał ich tysiące. Z jakiegoś dziwnego powodu Modliszka oznajmiła wam, że tu jest bezpiecznie i nic wam nie grozi. Ale po raz kolejny, tak jak czaszka, był on wykonany z różowego kryształu.
 
Klebern jest offline  
Stary 18-01-2020, 17:23   #238
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

- Gwardzisto? - Dalacitus zaczepił wymienionego. - Może nie zrozumiałeś mojego wcześniejszego pytania. Komu służysz? Z czym się ideologicznie identyfikujesz?
- Nie jestem przesadnie wierzący, jeśli o to pytasz. - Vantrag przyglądał się łotrowi i kiwnął lekko głową. - Jeśli już musisz wiedzieć to chyba żywioły są mi bliższe.
Łotr skinął z zadowoleniem głową.
- Usiądź. Zobaczę co mogę zrobić z twoimi ranami. - wyjaśnił i jedną dłonią złapał amulety wiszące na szyi, drugą natomiast zaczął stawiać w powietrzu dziwaczne znaki. Towarzyszyło temu ciche, bulgoczące mamrotanie. Poczuł ciepło, najpierw w okolicy swojego serca, a potem jak spływa wzdłuż jego ramienia na pacjenta.
- Na razie musi tobie starczyć tyle. Nie prosiłem żywiołów o więcej leczniczej magii.
- Dziękuję. Teraz przynajmniej nie spadnę z cordlu w czasie jazdy. - Gwardzista uprzejmie skinął głową.

***
Po krótkiej wymianie zdań z Łotrem, Vantrag w nieco lepszym stanie ułożył się na jednym z wozów. Podróż na grzbiecie Cordlu, nie była czymś o czym teraz marzył, zwłaszcza w potwornej formie, z której nie zamierzał na razie rezygnować, przez co wyglądał dość komicznie, kiedy zabrał się za czytanie książki, którą otrzymał od Nataniela. Była to prawdziwe skarbnica wiedzy, a Gwardzista szybko odszukał kilka interesujących go informacji. Podróż od razu stała się przyjemniejsza.

***

Widok różowego kryształu nie wróżył znowu nic dobrego. Vantrag zszedł z wozu i rozejrzał się po okolicy. Na pierwszy rzut oka niby wszystko było w porządku, ale nie zamierzał ryzykować, że oberwie kolejnym wybuchem. Zrobił kilka kroków w prawo, z każdym zapadając się po trochę w piasku, tak że wystawała już niemal tylko głową.

 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 18-01-2020 o 19:17.
shewa92 jest offline  
Stary 18-01-2020, 22:00   #239
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Eupatryd wrócił na swój wóz zrzucając przedmioty Kadira na tył. Ruszyli w dalszą podróż, jednak arystokrata był pogrążony w swoich myślach. Ponurych. Raz tylko zapytał Cantha co właściwie robią z nimi smok i ten cały Nathaniel? Teoretycznie nie mieli nad nimi władzy, nie mogli po prostu rozkazać im nie iść za nimi. Taką moc miał niestety tylko Cha'klach'cha, a ten jak na złość nie był chętny do rozmów.


Gdy dojechali na miejsce Eupatryd rozejrzał się po okolicy.

- Dalacitusie, nie podejdziesz zbadać co to za totem? - spytał lekko kpiącym głosem. Jak zwykle pozostawił innym podrzędne prace takie jak ustawienie karawany, straże itp. Samemu podszedł do totemu sprawdzając okolice i sam totem.
 
psionik jest offline  
Stary 18-01-2020, 22:21   #240
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Canth z powątpiewaniem rozejrzał się po okolicy. Nie ufał zapewnieniom thri-kreena, jak i obecnie praktycznie niczemu, co przewodnik mówił, ale tym razem coś mu mówiło, że jest szczery. A przy okazji, i on i jego ludzie desperacko potrzebowali odpoczynku.
- Zatrzymamy się tutaj, ale jeśli ktokolwiek zbliży się bez mojego pozwolenia na mniej niż pięć kroków do totemu, osobiście dopilnuję, żeby następnego kroku już nie zrobił! Eupatryd, ciebie to też dotyczy, nawet nie waż się tego dotykać bez mojej wiedzy! -
Nie miał zamiaru dopuścić, żeby masakra z początku wyprawy się powtórzyła. Nakazał swoim ludziom, by ustawili się w bezpiecznej odległości, a w przypadku zagrożenia najpierw rozpierzchli się, by nie dać atakującym okazji do pozabijania ich jednym czarem
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 19-01-2020 o 09:06.
Sindarin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172