Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2020, 12:41   #181
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Velvet Room i szukanie zaginionej dziewczyny. Ja stawiam drinki - odpowiedziała. - Potrzebuję ciebie, żebyś pilnował moich pleców, żeby ktoś na przykład nie wsypał mi jakiegoś świństwa do alkoholu.
- Ale po co ci jestem potrzebny do policyjnego śledztwa? Nie masz swoich ludzi? Poza tym udział cywila chyba nie jest zgodny z procedurami? - zapytał z podejrzliwością.
- Nie martw się o to, bo to śledztwo i tak nie ma jeszcze oficjalnego zgłoszenia - wyjaśniła jakby to miało rozwiać wszelkie wątpliwości.
- Pani inspektor coś kombinuje na boku? - zaczął się nabijać. - Opowiadaj - rozsiadł się na krześle.
- Dwie panny, bez wiedzy rodziców przyleciały na Lunę. Poszły imprezować w Velvet Room, tam pokłóciły się i ta co została w klubie nie dała już znaku życia. Ewidentnie kierownik sali coś konkretnego wie o zaginionej, ale nie mam jak go przymusić do mówienia. Pozostaje mi więc rozejrzenie się po klubie - w skrócie przybliżyła mu sytuację.
- A czemu jedna z nich nie złożyła oficjalnego zgłoszenia?
- Bo wojskowy to słaby materiał na ojca. Boi się go i nie chce żeby się dowiedział, co by się właśnie stało gdyby śledztwo stało się oficjalne - wyjaśniła. - No i jest jeszcze przy okazji córką VIPa.
- Czyli tatusiem jest wyżej postawiony Capitolski wojskowy - podsumował. - A co będzie jak się wkurzy, że nie został od razu poinformowany, o kłopotach córeczki?
- Jak się znajdzie przed wyznaczonym czasem to o niczym się pan major nie dowie. Ale jak nie to umoczony będzie jego podwładny, który wiedział od lat jakie eskapady sobie młoda urządza oraz sama córeczka. Mi natomiast z tego tytułu nic nie grozi.
- W sądzie rozjechałbym cię zarzutem nie wszczęcia oficjalnego śledztwa po jego zgłoszeniu. Zdanie i prośba tej dziewczyny nie miałaby znaczenia. Jakby jeszcze coś się tej zaginionej stało to byłabyś skończona. Niezależnie od tego jakie masz plecy - uśmiechnął się brzydko.
- Tak, ale tego zgłoszenia przecież nie było, a nie jest to temat, który ściga się z urzędu - wzruszyła ramionami.
- Jeśli zgłoszenia nie było to nie ma żadnych podstaw aby cokolwiek udowodnić jego podwładnemu. Dziewczyna przyszła na posterunek? To będzie na kamerach - Morgan najwidoczniej wszedł w rolę.
- To, że była na posterunku nie jest jednoznaczne ze złożeniem zgłoszenia. Zawsze może zmienić zdanie i po prostu wycofać podpisany wniosek - wzruszyła ramionami.
- Ktoś jeszcze o tym wie?
- Wiesz, że jesteś seksowny jak tak się nakręcasz w tych swoich prawniczych gadkach? - powiedziała z lubieżnym uśmiechem.
- Myślisz, że nie wiem, że odwracasz kota ogonem? - zapytał z udawaną naganą w głosie.
- I do tego jaki domyślny - roześmiała się. - To co? Mogę liczyć na ciebie? Założę obcisłą sukienkę, którą później będziesz mógł ze mnie zdjąć - dodała na zachętę.
- Jak będzie wystarczająco krótka to nie będzie trzeba jej ściągać - podchwycił temat. - Ale mimo to chce wiedzieć kto wie o całej tej sprawie,
- Dziewczyna, ten jeden wojskowy, mój przełożony i jeden z moich podwładnych. Nie ma żadnego raportu, wszystko tylko słownie omawiane - usłyszał w odpowiedzi.
- A co byś chciała dzisiaj osiągnąć? - popatrzył Iryi głęboko w oczy.
- Hymm, fajnie byłoby odkryć jakąś grubą sprawę jak handel ludźmi albo spisek przeciwko majorowi. Ale twoje towarzystwo osłodzi mi rozczarowanie, gdy okaże się to być tylko tym na co teraz wszystko wskazuje, ucieczką zbuntowanej dziewczyny - odpowiedziała szczerze.
- Chętnie zobaczę cię w akcji. No i stawiasz drinki. Nie ma co narzekać - wzruszył ramionami.
- Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć - ucieszyła się Irya i pochyliła się ku niemu całując go. - To ja idę się szykować do wyjścia, a ty złap kota i zamknij go z powrotem w gościnnym.
- Po co? - zapytał zaskoczony. - Po to chciałaś kota, żeby go teraz nieludzko traktować? Zrobiłaś mu kuwetę?
Przewróciła oczami.
- No no, jaki miłośnik zwierząt z ciebie - sarknęła. - Na razie muszą mu wystarczyć kwiatki w doniczkach - skierowała wzrok na sierściucha. - Nawet nie wiem czy to on czy ona - westchnęła bo bez tego nie miała jak kotu wybrać imię.
- To czy użyje doniczek to już jego fanaberia. Ja bym ci na jego miejscu złośliwie zapaskudził co tylko by się dało - wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- Niech tylko spróbuje, a przerobię go na potrawkę - pogroziła palcem w kierunku fotela, na którym wylegiwał się kot. - W końcu to on się tu wprosił bez mojej zgody. Tak, zdecydowanie macie ze sobą coś wspólnego.
- Może i wprosił, ale to ty go teraz nie chcesz wypuścić - powiedział tak, że Irya nie była pewna o którym z nich mówi.
Spojrzała Morganowi w oczu.
- Ja tam nie widzę, żeby pod drzwiami ktoś płakał i drapał pragnąc się wydostać - odparła w podobnym do jego tonie i uśmiechnęła się zadziornie.
- Ale siłą zamknąć w gościnnym byś chciała - odparował.
- Bo mi taki jeden marudził, że sierść mu będzie przeszkadzać - wytknęła. - Ale skoro sam go wypuścił to teraz nie ma podstaw do narzekania - zaśmiała się.
- Ale ostrzegam - groźnie wyciągnął palec w jej kierunku. - Pojawi się u mnie, to będzie jego ostatni dzień życia.

Corday roześmiała się na całego.
- Nie pierwszy raz wypuszczasz kogoś kogo zamknęłam - stwierdziła kiedy się opanowała.
- Mamy konflikt interesów - westchnął ze smutkiem. - Może trzeba było poderwać prokuratora?
- Tylko jeśli ty byłbyś tym prokuratorem - mrugnęła do niego, nie tracąc na wesołości.
- Co to za frajda udowodnić komuś oczywistą winę? - zapytał retorycznie. - Wypuszczenie jakiegoś drania na wolność skutkuje o wiele większą ilością przyjaciół niż wrogów. Myślałaś kiedyś o tym w taki sposób?
- Na pewno są to wartościowe znajomości, które nie wyprą się ciebie jak coś się ostro spierdoli - skomentowała z ironią. - Lepiej już mieć wrogów niż takich przyjaciół. Zdecydowanie wolę patrzeć jak się wiją kiedy dosięga ich kara. Wspominałam może, że zamknęłam kilkoro z moich dawnych "przyjaciół", takich z czasów dzieciństwa?
- Nie chodzi o to czy się wyprą, ani o zażyłości - poprawił. - Jak prokurator posadzi kogoś to ryzykuje kulkę w ramach zemsty, a jak nie posadzi to kulkę za samą próbę. Adwokat za to ma szansę się wywinąć nawet jak przegrał, bo był przekonywujący i całość zemsty i tak pójdzie na prokuratora i oskarżyciela.
- Zdajesz sobie sprawę, że tym razem to nie ja zaczęłam temat prokuratury? Czyżby głodnemu chleb na myśli? - zwróciła mu uwagę rozbawionym tonem. - Zaczynasz brzmieć jakbyś nie mnie, a siebie przekonywał - poklepała go dłonią po kolanie i wstała z krzesła. Wzięła puste naczynia i zaniosła je do zlewu.
- Mylisz się - uśmiechnął się lekko. - To raczej ostrzeżenie dla ciebie. Twoja nieodparta chęć obserwowania jak wiją się twoi wrogowie kiedyś spowoduje, że trafisz na kogoś komu nie dasz rady. A dobrze wiesz, że masz tendencję do rzucania się na żywioł.
- Bez ryzyka nie ma zabawy - wróciła do niego i objęła go od tyłu. - Ale miło mi, że się o mnie martwisz.
- Chyba nikt poza mną tego nie robi - odpowiedział nie próbując w żaden sposób wyzwolić się z uścisku.
Irya przytuliła się do niego mocniej i pocałowała u szczytu jego głowy.
- Jesteś wyjątkową osobą, Charles - powiedziała i puściła go. Ruszyła w kierunku schodów. - Idę się przygotować do wyjścia. - Rzuciła przez ramię.
Prawnik nie odezwał się na słowa pochwały, ale też nie widziała reakcji na jego twarzy.
Odwrócił się za to w jej kierunku i z przyjemnością, bacznie obserwował jej ruchy.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline