Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2020, 00:38   #14
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację

Stała jak widły w gnoju nie wiedząc do końca jak zareagować na całe zajście. Gdy jechała motorem to ktoś przelazł jej przez drogę. Reagował później na dźwięki i lazł dalej... Koniec końców jedyne, co znalazła to uklepane i uwite wymysły lokalnych guseł... Napięte nerwy, złość i uparta determinacja musiały przegryźć się parę chwil. Przez zboczenie zawodowe w jej głowie tak mocno wyryła się koncepcja, iż była to faktyczna żywa osoba, że nie brała pod uwagę żadnej innej opcji. Co prawda nawet nie mając propozycji, czemu ktoś mógł się tak zachowywać, nie podejmowała nawet prób zmiany myślenia. Choć nic się nie kleiło, to i tak tam ktoś był.

Ostentacyjnym krokiem zbliżyła się ułożonego totemu na parę metrów, i biorąc go za punkt wyjścia rozejrzała się po jego okolicy. Latarka telefonu nijak była dostosowana do przebijania się na odległości zastanej mrocznej łączki. Nic nie było widać. Irytacja sięgnęła zenitu i Murphy przykładając palce do ust gwizdnęła dając upust swoim emocjom.

- Do kurwy nędzy! - wykrzyczała w mniej określonym kierunku. - Ile jeszcze mam za tobą łazić?! Co to za popierdolony pomysł plątać się tu w środku nocy?! KURWA! - wydzierała się wymachując wolną ręką. - Pierdole to, nie mam sił na takie niańczenie! Próbowałam, kurwa! Twoja jebana odpowiedzialność! Nie moja wina! Żadna moja wina, kurwa! Zrobiłam jak trzeba było! Będziesz kolejnym na własne życzenie!

Parę oddechów później las nie podjął żadnego dialogu z intruzem. Był obojętny na starania i poświęcenia, choć były one nieco egoistycznie i wymuszone. Nie było nikogo, dla kogo można było się starać i poświęcać. Maddison była tu sama ze sobą. Wściekła i wydzierająca się. Typowo dla ostatniego okresu, gdzie jej własne towarzystwo jej niezbyt sprzyjało.

- Pierdole, wracam do domu! - rzuciła lekko łamiącym się głosem. - Nie mam na to sił, rozumiesz!? Nie mam sił! Nie mam sił... - jej nerwy w końcu znalazły ujście, a głos ucichł powtarzając jeszcze parę razy pod nosem tę samą kwestię. W końcu zapanowała cisza.

Maddison była roztrzęsiona i miała fatalne samopoczucie. Fizycznie wymęczona, a psychicznie wręcz już wycieńczona. Wszystkiego miała dość. Powietrze była gęstsze, a ciało cięższe. Opadła z sił, a gdyby nie dłoń przyłożona do skroni, rozkleiłaby się od nagromadzonych emocji. Po paru chwilach zgarnęła włosy z twarzy i spojrzała przybitym wzrokiem w kierunku kukły. Widoczny wkład, z jakim została stworzona, oddanie i pieczołowitość były na swój sposób uspakajające. Twórca spędził parę godzin między drzewami i spokojnie wszystko uwijał do zastanej formy. Musiał być zadowolony ze swojego tworu. Ona nie była zadowolona z własnego tworu.

Po paru chwilach jednym przesunięciem i kliknięciem palca zrobiła zdjęcie tego przejawu sztuki lokalnej. Skoro przykuł uwagę na tak długo, był wart zapamiętania. Spojrzała na nie po raz ostatni, i skierowała wzrok ku drodze powrotnej. Nie miała sił na powrót do motoru, ani nie miała sił na dojechanie do Sionn, gdyż to właśnie to miejsce miała na myśli mówiąc o domu. Niestety nie miała innego wyboru. Miała już gdzieś, czy był tu ktoś, czy były to jej przewidzenia, czy nadinterpretacja cieni podkręcona zmęczeniem. Było już jej wszystko jedno. Skierowała się, by przejść tę samą ścieżkę po raz drugi. Na tyle, by wrócić i na tyle, by nie wycisnąć z siebie ostatków sił...

 
Proxy jest offline