WÄ…tek: Tacy jak ty 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2007, 21:57   #663
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Astaroth, w chwili gdy je zobaczył nie potrzebował komentarza nietoperka. Kto w tym towarzystwie jak kto, ale na ładunkach wybuchowych, bombach, eksplozjach i ich konsekwencjach to właśnie on się znał. Przecież, nawet w tak niedługim okresie towarzyszenia drużynie dzięki sile ładunków wybuchowych najpierw umożliwił wejście do jaszczurzych katakumb, a później po ciężkiej walce z nekromantą resztką sił wysadził grotę życia.


Tak, pora powiedzieć to otwarcie. To nie było przypadkowe tąpnięcie albo nagłe osunięcie gruntu. To był jego znak po śmierci, który zainicjował przyłożeniem szabli do ściany, gdzie ładunki były umieszczone. Co prawda główna część planu, czyli zawalenie groty życia uniemożliwiając tam dotarcie komukolwiek nie udała się, ale i tak narobił sporo bałaganu.


Teraz, stojąc naprzeciwko bomby miałdwie możliwości. Mógł obserować śmierć reszty drużyny w spokoju, wiedząc że i tak wróci w astralu, albo, druga możliwość, mógł...


Nagle zachichotał w duchu, będąc świadomy swojej perfidii. Tak, to była jego chwila. Teraz może pokazać tym nadętym bubkom kto tu jest prawdziwym rycerzem prawości, obrońcą dobra i sprawiedliwości. Tak, to on poświęci się dla towarzyszy, nie kto inny! On pokaże


Astaroth krzyknął do swoich towarzyszy ,,Biegnijcie naprzód" a następnie rzucił się w stronę bomby, porwał ją w objęcia i z obłąkańczym śmiechem rzucił się w drogę powrotną. Biegnąc w stronę bomby usłyszał jeszcze propozycję anielskiego: jakby już tego właśnie nie robił


- Muahuahuahuahuahuahuahua- jego obłąkańczo-demoniczny śmiech odbijał się od ścian korytarza, gdy oddalał się z ładunkiem wybuchowym w ramionach od drużyny. Tak, on po prostu kochał eksplozje a śmierć we fajerwerkach była tym, co po prostu kochał. Ciche, tykające dźwięki dobiegające ze środka szkatułki i odgłos jego kroków, niczym jakiś niesamowity metronom odmierzały jego czas, pozostały do eksplozji. Nikt, poza tak obłąkanym demonem jak on nigdy nie zaznał tej rozkoszy radosnego oczekiwania na śmierć, zastanawiając się, czy ta sekunda nie wywoła gwałtownego bólu, rozpadu ciała na cząstki, ognia przenikającego każdy kawałek twojej egzystencji. Znał to uczucie już wcześniej, gdy sięgał po swoją ostateczną broń

No i podobna śmierć, tylko w innych okolicznościach spotkała go w grocie życia. Tam również była eksplozja i było rozerwanie ciała na strzępy, choć to były raczej odrębne rzeczy. Także w metalicznym krakenie pokazał potęgę zbyt dużej ilości chaosu.

A jakie tym razem będzie uczucie?

Gdy usłyszał jak mechanizm zamiera, zatrzymał się (mimo, że minęło maksymalnie pół minuty odkąd porwał ładunek w ramiona, w takich sytacjach zdaje się, że czas płynie wolniej), uśmiechnął do siebie i ledwo zauważalnie westchnął
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Blacker : 07-08-2007 o 22:20.
Blacker jest offline