I rozgorzałą walka.
Najpierw upadek z dachu. Dla Konrada bolesny, ale w dużej mierze zamortyzowany przez mechaniczne ciało robota. Lilka miała siłę niczym hydrauliczny podnośnik, nic więc dziwnego, że zrzucenie z siebie wysokiego, ale w gruncie rzeczy wątłego Konrada nie stanowiło dla niej żadnego problemu.
Para kołowała się niczym dwa wściekłe koty. Konrad wierzgał nogami i machał pięściami na oślep, żeby tylko uwolnić się z dosiadu w którym zakleszczyła go Lilka. Jej z pozoru słabe dłonie z uporem maniaka pragnęły się zacisnąć na szyi Konrada. Ten jednak umiejętnie tego unika i odpowiadał pojedynczymi ciosami, która zdawały się nie robić na robocie żadnego znaczenia.
Kątem oka Konrad spostrzegł, że za plecami Lilki skrada się Mikołaj.
Rychło w czas!
Dziewczyna zdawała się nie mieć świadomości zbliżającego się niebezpieczeństwa. Cały czas nie ustawała w wysiłkach, aby udusić Konrada.
Mikołaj uniósł w górę gaz-rurkę, którą jakimś cudem znalazła się w jego dłoni.
Lilka jednak wykazała się jakby szóstym zmysłem i w ostatniej chwili, gdyż metalowa knaga miała już jej rozbić głowę, uchyliła się i przeturlała w bok.
Konrad także musiał się uchylić, aby koniec rury nie złamał mu nosa.
Lilka podniosła się i hardo spojrzała na stojących na przeciw niej dwóch chłopaków.
- To twoja ostatnia szansa Konrad - warknęła - Zostaw tego zdrajcę i bądź porządnym obywatelem. Masz jeszcze możliwość odkupić swoje winy wobec socjalistycznej ojczyzny.
Mikołaj stojący w szerokim rozkroku i gaz-rurką w dłoni, obrócił głowę w stronę Konrada. W jego oczach malowała się niepewność i zwątpienie. Gdyby Konrad nie wiedział, że ma do czynienia z inteligentnym robotem prawie, by uwierzył w to co widzi.
- Liczę do trzech - rzuciła Lilka, nie doczekawszy się natychmiastowej odpowiedzi - Potem zabiję was obu. Raz, dwa...
__________________ >>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul! |