Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2020, 13:20   #30
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
12 Martius 816.M41, mostek Błysku

Wskaźnik seneszala znów się przemieścił w powietrzu, a dotknięta nim sekcja hologramu została podświetlona na fioletowo.

- Przeklęte Demesne - powiedział Barca - W Port Wander krążą na temat tego skupiska złowieszcze opowieści. To rozległy i bardzo kiepsko zmapowany obszar. Zabobonni marynarze przypisują mu wszystko, co najgorsze: wyjałowione puste układy planetarne z umierającymi słońcami w centrum, zaburzenia pływów Immaterium, plagi zbiorowego obłędu, wreszcie niebezpieczeństwa czyhające ze strony orków we wszystkich bez mała zakątkach Koronusa.

- Nie ma chyba miejsca we wszechświecie, które wolne byłoby od tych stworów - warknął Tytus Garlik zaciskając dłonie w pięści. Seneszal skinął na ów widok głową, kątem oka dostrzegając pełne aprobaty spojrzenie, które posłała Nadsternikowi Amelia de Vries.

- Zielonoskórzy nie są jedynymi obcymi, którzy kalają te zapomniane światy swymi plugawymi stopami - oznajmił Christo - Plaga ksenosów w Ekspansji daleka jest od ostatecznego wyeliminowania. Lecz do tematu obcych gatunków jeszcze nawiążę. Jeśli o Demesne idzie, tak naprawdę nie wiadomo, co się tam kryje. Bardzo niewiele okrętów tam dotarło, a sporo z nich również nie wróciło. Po tym jak Balastus Irem został stracony przez Inkwizycję za prawdopodobnie odkrycie czegoś, czego człowiek nie powinien był widzieć, mało kto ma odwagę przyznać, że penetrował tamte strony Ekspansji, ale istnieją uzasadnione spekulacje, że muszą tam istnieć planety zdolne do podtrzymania podstawowych form życia. Dowodem na to są migracje orków nadciągające z głębi Demesne. Myślę, że wiele mógłby nam na ten temat powiedzieć Wrath Umboldt, ale powszechnie wiadomo, że skrzętnie ukrywa on historię swojej wyprawy do tej gromady.

Winter przywołała w myślach wspomnienie szorstkiego, aczkolwiek względnie przyjaznego Kupca, który zaprosił ją wraz ze świtą kilka tygodni wcześniej na pokład swego krążownika w Stacji Przejścia.

- Umboldt faktycznie nie wspomniał ani słowem o eksploracji Demesne - oznajmiła dziedziczka próbując przypomnieć sobie treść odbytych z sędziwym Kupcem rozmów - Nie pamiętam też, żebym czytała coś na ten temat w otrzymanych od niego archiwach.

- Nie ma w nich żadnej wzmianki o tej gromadzie - potwierdził jej przypuszczenia seneszal - Plotki głoszą, że znalazł gdzieś tam miejsce, w którym dokonała żywota większość jego załogi, a on sam uznał się za przeklętego przez Imperatora. Myślę, że powiedziałem już dość wiele, by móc przejść do następnego gwiezdnego skupiska.

Mężczyzna wskazał znacznikiem kolejny zbiór świetlnych punktów, podświetlony przez techadepta Garimedesa na jasnoczerwono.

- Niepojęte Głębie. Gwiezdne skupisko na prawdopodobnym krańcu Koronusa i jednocześnie krańcu naszej galaktyki. Nie wiadomo o nim praktycznie nic albo wiedza ta jest skrzętnie ukrywana. Światło Astronomicanu podobno prawie tam nie dociera. W tawernach Port Wander szepcze się o całkowicie wymarłych planetach, niezdatnych do kolonizacji. Ale ostatnie wydarzenia dowiodły, że jednak tli się tam życie. Odrażające i wrogie nam życie.

W opanowanym spokojnym tonie seneszala pojawiła się czytelna nuta nienawistnych emocji.

- Żyją tam obcy, którzy nie wahają się atakować układów gwiezdnych poza Niepojętymi Głębiami. Rak’Gole, wstrętna i całkowicie nam obca forma rozumnego życia, krwiożercza i bezlitosna. Potrafią budować kosmiczne okręty i podróżować w Osnowie, niszczą nasze kolonie, atakują statki. Przypominają skrzyżowanie pajęczaków z humanoidami, aczkolwiek termin humanoid jest w tym przypadku naprawdę naciągany. Wiem to, ponieważ nie dalej jak wczoraj miałem sposobność ujrzeć Rak’Gola na własne oczy.

Przez mostek przebiegła fala pełnych niedowierzania pomruków, zduszonych przekleństw i błagań o boską protekcję. Jedynie Winter zachowała absolutnie stoicką minę, ale jej oczy przeszywały seneszala niczym włócznie wykute z syntetycznego lodu. Widząc jej minę Barca postanowił nie przedłużać chwili teatralnego milczenia.

- Leon Thibaut, jeden z pomniejszych sprzymierzeńców Calligosa Winterscale, zaprezentował wczoraj w Złotej Komnacie truchło Rak’Gola, zatopione jako trofeum w bloku żywicy. Widziałem je na własne oczy, dlatego wiem już, że w przerażających opowieściach o tych ksenosach kryje się wiele prawdy.

- Chciałbym zobaczyć tego stwora - oznajmił Tytus Garlik, a Amelia de Vries i kilku innych uczestniczących w spotkaniu załogantów poparło jego słowa okrzykami aprobaty.

- To niestety niemożliwe - odparł Christo - Arcydiakon Mefistofel poczuł się zbrukany obecnością tego trofeum na imperialnej ziemi. Zarekwirował truchło w celu natychmiastowego zniszczenia, a także zażądał stu tysięcy geltów zadośćuczynienia za obrazę uczuć religijnych. Thibaut nie miał wyjścia, musiał mu ulec.

- Zapłaci sto tysięcy odszkodowania dla Kościoła? - upewniła się Winter.

- Tak - potwierdził Christo zdając sobie sprawę jak wielkie wrażenie na wszystkich musiała wywrzeć ta kwota - Niemniej mój informator twierdzi, że będzie go na to stać. Jego zamożność rośnie z miesiąca na miesiąc, co samo w sobie jest dowodem na to jakie bogactwa muszą się kryć w głębi Ekspansji.

- Jak widać, są dobrze strzeżone - warknął Nadsternik - Zielonoskórzy i Rak’Gole. Na co jeszcze powinniśmy być przygotowani, seneszalu?

- Przede wszystkim na zakusy rywalizujących Wolnych Kupców. W Ekspansji trwa bezpardonowa walka o pozycję i wpływy. Jeśli wejdziemy komuś w drogę poza granicami Imperium, przestajemy być chronieni prawem Tronu. W tak mało zbadanej przestrzeni można nigdy nie odnaleźć zniszczonych kosmicznych wraków. Nie powinniśmy zapominać, że dokładnie tak wyglądała niegdyś eksploracja Ekspansji Calyxu. Ci, którzy wówczas zdecydowani byli na wszystko dla umocnienia swego statusu, położyli później fundamenty pod społeczne elity Sektora Calixis, założyli najpotężniejsze obecnie calixiańskie rody. Skromność nie pozwala mi zbyt długo nad tymrozmyślać, ale nawet ja, człowiek ogromnie pragmatyczny i zaprzysięgły realista, potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której przyszły Lord Gubernator Sektora Koronus będzie nosił nazwisko rodowe Corax.

Tym razem cisza objęła mostek w swe władanie na znacznie dłuższy czas.

- Plotki sugerują obecność kryminalistów żerujących na szlakach handlowych, również tych oddających cześć Mrocznym Bogom. Nie miejmy złudzeń, Chaos również próbuje zapuścić korzenie w Ekspansji, a może mieć ku temu mnóstwo sposobności. Nieskoordynowane poczynienia Missionarus Galaxia i brak solidnych struktur Imperium sprawiają, że heretycy mogą się czuć w Koronusie bezkarnie. I jakby usankcjonowana wojna przeciwko nim nie była sama w sobie wyzwaniem, każdy bogobojny obywatel Złotego Tronu musi mieć jeszcze baczenie na zdradzieckie poczynania eldarskich piratów. Na sam koniec zaś trzeba liczyć się z siłami zupełnie nieznanymi.

Wskaźnik Christo przesunął się na zewnętrzny kraniec projekcji, podświetlił na barwę jaskrawej czerwieni fragment stykający się bezpośrednio z pustką przestrzeni poza Mleczną Drogą.

- To Pękliny Hecatonu. Ostatni obszar naszej galaktyki przed niezbadaną pustką dzielącą nas od innych gwiezdnych Mlecznych Dróg. Nikt nie wie, co tam leży. Nikt stamtąd dotąd nie powrócił. Jak Demesne i Głębie uchodzą za prawie niezbadane, tak Pękliny są całkowitą zagadką. To systemy słoneczne tak niewyobrażalnie stare, że ich gwiazdy już umarły. Panuje tam całkowita ciemność, a fantastyczne opowieści snują dywagacje o prastarych uśpionych siłach, które tkwią w letargu czekając, aż ktoś je przebudzi ku swej własnej zgubie. Mówi się, że Osnowa jest tam bardzo niestabilna, ale jak już wspomniałem, brak jakichkolwiek wiarygodnych informacji o tej części Koronusa.

Praktycznie cała projekcja przybrała już kontrastujące ze sobą barwy zaznaczające obszary wskazanych do tej pory gwiezdnych skupisk. Tylko jeden fragment wciąż pozostawał zaciemniony i to ku niemu seneszal skierował wskaźnik, a wówczas zapalił się szmaragdową aurą.

A sam Christo zrobił coś, na co praktycznie nigdy sobie nie pozwalał i co niektórych zgromadzonych na mostku wprawiło w szczere osłupienie.

Uśmiechnął się.

Drodzy BG, to trzecia i przedostatnia część odprawy na mostku. Więcej szczegółów za chwilę w wątku technicznym.


 
Ketharian jest offline