Po otwarciu kolejnych drzwi przywitała was spiekota i żar lejący się z rozpalonej pustyni. W waszym kierunku posypał się tuman piasku, który drażnił gardła, zmuszał do kaszlu, wyciskał łzy z oczu.
Zaś z kuchni wyszedł iluzoryczny dziadek, który niósł kolejne porcje wypieków
-
Ależ zapraszam do stołu panowie. Potrzebujecie się posilić przed podróżą.