Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2007, 09:50   #46
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Staliscie ramie w ramie zwarci i gotowi do dalszej walki. Naprzeciw was chalastra pietnastu chlopa z obnazonymi szablami wyczekiwala odpowiedniej chwili aby zmiesc was z powierzchni ziemi. Tristan krwawil z rozciecia jakie zarobil na poczatku walki od jednego z piratow. Francisco wierzchem dloni ocieral krew obficie plynaca z rozcietej wargi. Rianee i Laureen byly chyba w najlepszym stanie, choc tancerke jak diabli glowa bolala. Wtedy wlasnie pod poklad zeszla pani bosman, a za nia.... pani bosman... No coz wygladalo na to ze albo wam sie w oczach dwoi albo tez pani bosman ma siostrzyczke.

- Co sie tu do stu diablow morskich dzieje?

Jej glos zabrzmial jak wystrzal w panujacej ciszy i wyczekiwaniu. Czesc z piratow ogladnela sie za siebie chcac zapewne wytlumaczyc jej zaistniala sytlacje gdy potezny huk wstrzasnal calym pokladem. Czesc ludzi przewrocila sie na deski inni jakos sie utrzymali. Pani bosman wlasnie znikala na schodkach. Wkrotce tez dobiegl was jej glos.

- Wszyscy na poklad! Gotowac dziala obiboki do diabla!!

Zaden z piratow nie zwracal juz na was uwagi... Na porachunki przyjdzie czas pozniej.. O ile oczywiscie przezyjecie.....

Rob.

Oparles sie o burte i z roztargnieniem spogladales na poklad rozmawiajac cicho ze swoim kruczym przyjacielem gdy gdzies nagle szarpniecie i huk zwalily cie z nog. Znikad pojawil sie blysk i nastepna kula uderzyla w poklad. Podnoszac sie ujzales statek w oddali. Musieli miec dobrych kanonieow skoro trafiali w was.


Valerie

Czekala spokojnie az kapitan przeczyta slowa, ktore do niego skierowane zostaly w pismie wreczonym mu przez Cecylie. Zmarszcza na jego czole coraz bardziej sie poglebiala. Wreszcie odlozyl pismo i spojzal na ciebie.

- Przykro mi z powodu twojego brata Valerie. Byl dobrym kapitanem i przyjacielem.

Wstal zza biorka i podszedl do kredensu. Z jeden z szuflad wyjal cos malego co jednak mignelo biekni w delikatnym swietle lamp oliwnych.

- Kiedys dal mi ten naszyjnik mowiac iz nalezal do twojej matki. Mialem ci go przekazac gdyby jemu cos sie stalo. Prosze.




Wyciagnal w jej strone dlon z ktorej zwisal delikatny lancuszek z otwieranym medalionem na koncu. Postapila krok w jego strone gdy nagle szarpniecie zwalilo ja z nog.

- Co do diabla?......

Odlozyl szybko blyskotke i nie baczac juz na ciebie wybiegl na z kajuty.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline