Drzwi otwarte kopniakiem uderzyły w ścianę. W środku ujrzeli jednak nie wnętrze luksusowego apartamentu, ale coś na kształt gniazda “obcego”. Pod ścianami przy suficie wisiały kokony. Większość wyrośnięta, na tyle duża by zmieścił się tam człowiek. Ale i sporo mniejszych było. Na więcej obserwacji nie starczyło czasu.
- Przyszliście złożyć pokłon królowej Topaz? - spytała Raya, osobista strażniczka królowej.
Miłą odmiana było to, że nie miała broni palnej. Jedynie sztylet. John pamiętał, że Tong dał się temu zwieść.
- Jesteście silny - powiedziała Topaz wstając z wielkiego łoża.
- Dacie życie silnym wojowniczką. Przyczynicie się do rozkwitu królestwa.
Już nie była zagubiona dziewczyną. Czuć było od niej majestat i potęgę godną królowej. Wystarczyło oddać jej należną cześć, a całe to zamieszanie stanie się niepotrzebne. Odrzucić broń, opaść na kolana i czekać na jej przyzywający gest...
Czas na cut scenkę przed finałową walką
Macie po 3 chi, one mają ciut więcej niż zwykli przeciwnicy. Ciut :P
Rzucajcie jakieś kozackie teksty