- A bo tu jakiś czarownik mieszkał był - powiedział Rusłan odbierając linę i przytraczając ją do biodra - Paskudne miejsce. Nie ma jak stepy.
- Bez urazy - dodał po chwili. Kto wie, może ten kolorowowłosy krasnolud tu mieszkał?
Nieco później poczęstowany przez Furgila łyknął z gąsiorka. - Ooooch, zaraza - stęknął, łapiąc powietrze - Aż głos odejmuje. Z czego to pędzone, ze skorpionów? - zapytał retorycznie.
- Za dużo tu tałatajstwa się namnożyło. Tylko czekać żyrytwy czy innej przerazy. Wtajemniczymy nowego w sprawę? - zapytał pozostałych.