Wątek: Tacy jak ty 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2007, 12:17   #666
Chrapek
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Mechanizm zadziałał tak jak powinien. No, prawie tak jak powinien - bo przyznam szczerze, myślałem, że po rozwiązaniu zagadki golemy łaskawie zdechną. Cóż, dane było mi się więc rozczarować. Swoją drogą bardzo kiepsko zaplanowany mechanizm, moi mili, no bo jak to tak - za każdym razem żeby uruchomić mechanizm trzeba pokonać Golemy?! Chyba, że był na nie jakiś sposób którego po prostu nie znaliśmy. Gdybym chociaż wiedział jakie to czary powołały je do życia, mógłbym spróbować przemówić im do rozsądku, albo chociaż zezwać od serca...

Odwróciłem się w ostatniej chwili - miecz Golema opadł na moją tarczę. Przymknąłem oczy. "Idiota" - ofuknąłem siebie. Przecież byłem pod tarczą, i jego miecz nic nie mógł mi zrobić. Tarcza zachrobotała, zauważyłem, że spod wrażego oręża poszły całkiem dorodne iskry. Spojrzałem na bok, Avalanche był w niewiele lepszej sytuacji. Zacząłem panicznie przeszukiwać pamięć, w poszukiwaniu czaru który zepsułoby Golemom ich dobrą passę: kula ognia? No gdzie, ogniem w kamień? Mgła? Woda mogłaby na nie zadziałać deprymująco, gdyby były wapienne, ale te cholery wyglądały na coś znacznie solidniejszego. Poza tym rzucenie mgły w takim ciasnym pomieszczeniu równałoby się wypruciu nam flaków, na dodatek w dosyć nieestetyczny sposób. Więc co? Zagotowanie krwi? Tylko od kiedy Golem ma krew? Nie wspominając już, że mając na uwadze moje ostatnie pomyłki, pewno zagotowałbym rycerzyka, a w tej chwili był mi potrzebny kompletny i sprawny, nie zaś podobny do samowaru. Przywołanie szkieletu dla odwrócenia uwagi? No tak, tylko skąd go tutaj wziąć?..

Sytuacja wyglądała dosyć beznadziejnie. Ale najważniejsze było, że jeszcze nie wykonaliśmy naszej misji. Spojrzałem na obie dźwignie.
- Avalanche, za chwilę dobiegniemy do dźwigni, i na mój znak je uruchomimy -zobaczyłem kpiące spojrzenie Rycerza - O nich się nie martw, zajmę się nimi...
Taaak... O ile nie przeliczyłem swoich umiejętności. Rozpostarłem ręce i krzyknąłem:
- Resurgere osseus involucrum! - osłona z kości zajarzyła się wokół mnie trupim blaskiem; nie podziwiałem jednak tego niezwykłego zjawiska, tylko wyciągnąłem ręce w kierunku paladyna -Multum mox! - podobna do mojej osłona pojawiła się wokół rycerza. Obie jednak były nad wyraz słabe, i zdawałem sobie sprawę, że wytrzymają jedynie jedno, góra dwa uderzenia. Miałem jednak nadzieję, że da nam to akurat dosyć czasu, żeby zająć się dźwigniami i... Uciec. Tak moi mili, bo cóż, mielibyśmy tutaj zginąć? Ja, Vriess, zabity przez jakieś tfu, dzieła sztuki, tfu, w tunelu ściekowym... To przecież brzmi humorystycznie.

Podbiegłem do dźwigni która była najbliżej mnie, i wspiąłem się po drabince. Spojrzałem czy rycerz robi to samo. Z pewnością czuł się niezwykle doświadczając na sobie nekromanckiej magii... Ja też czułem się niezwykle, bo ten czar działał zwykle tylko na manuskryptach. A za użycie go na Paladynie Mistrzowie pewnie wyrwaliby mi nerkę i nakarmili nią wrony. Bez okoliczności łagodzących.

- Avalanche, na trzy! Raz... dwa...
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.

Ostatnio edytowane przez Chrapek : 08-08-2007 o 16:37.
Chrapek jest offline