Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2020, 01:29   #11
Balzamoon
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Statek, południe, na pokładzie.

Elf rozejrzał się po pokładzie, jego chwila zadumy i niespieszny krok kosztowały go możliwość dołączenia do którejś z grup które w błyskawiczny sposób zdawały się dobierać i znikać pod pokładem. Westchnął lekko i rozejrzał się za kimś z kim mógłby zamienić kilka słów. Jego wzrok przyciągnęła złotowłosa elfka w ciężkiej zbroi.

Podszedł do niej i skłonił się z lewą dłonią położoną na sercu a prawą wykonał znak przywitania. Następnie spoglądając nieco w bok od rozmówczyni zagaił.
- Witaj pani, los wyznaczył nas jako towarzyszy na tej wyprawie i prawdopodobnym jest że nasze kroki będą zmierzały w tym samym kierunku przez najbliższe dni, czy zechcesz zatem wyjawić mi swe imię?-
Kobieta spojrzała na niego z pewnym zdziwieniem po czym westchnęła.
- Lestrin - odpowiedziała, pochylając lekko głowę w geście powitania. - Tak, wychodzi na to, że nasze drogi faktycznie mogą prowadzić w tym samym kierunku chociaż nie jestem pewna czy czas także tym samym będzie - dodała.
Mag drgnął delikatnie na tą stosunkowo surową odpowiedź. Przedstawienie się wyłącznie za pomocą imienia było… no cóż niespotykane w jego kręgach. Problemem było tylko to że nie był już w swoich kręgach i zupełnie nie znał etykiety obowiązującej, o ile jakakolwiek istniała, pośród awanturników. Dlatego też postanowił nieco skrócić przygotowaną odpowiedź i wyrażać się w nieco mniej kwiecistym stylu.
- Me imię Athariel, pani, rad jestem z naszego spotkania. Zechcesz mi powiedzieć cóż masz na myśli mówiąc o różnicy w czasie? - zapytał.
Przez chwilę na twarzy elfki pojawił się grymas świadczący o rozdrażnieniu jednak zniknął wraz z westchnięciem.
- Jest nas tu ilu? Setka zapewne, może nieco mniej. Nie wszyscy oczywiście ruszą w głąb wyspy ale i tak… Połowa może, to poszukiwacze przygody. Jak sądzisz, bracie, ruszą oni wszyscy w jednej chwili? Nie - odpowiedziała na własne pytanie. - Zostaną podzieleni na grupy które będą wyruszać stopniowo. Tym bardziej że statek ten jest jednym z ostatnich zatem lądowisko i jego okolica z pewnością już zostały oczyszczone z przeciwników. To twój pierwszy raz? - zadała kolejne pytanie, jednak w przeciwieństwie do poprzedniego, tym razem najwyraźniej oczekiwała odpowiedzi.
- Jeżeli pytasz pani o to czy pierwszy raz wyruszyłem na szlak awanturniczego życia, to tak, jest to pierwszy raz w którym będę miał okazję przetestować wiedzę i umiejętności które dotąd nabyłem. Twoja odpowiedź sugeruje zaś że na miejscu zostaniemy podzieleni niczym wojsko na oddziały i wysłani z konkretnymi zadaniami, co może sugerować że przywykłaś do takiego właśnie trybu życia. Ja jednak widząc zadzierzgające się tutaj więzy przyjaźni czy chociaż sympatii pomiędzy poszczególnymi osobnikami skłonny raczej jestem sądzić że będziemy mieli przynajmniej pomniejszy wpływ na skład w jakim zechcemy ruszać na “podbój” wyspy. - dość ironicznie zaakcentował słowo “podbój”, zwłaszcza zważywszy jakie miało ono konotacje w historii elfów i ich pierwszego spotkania z Federacją.
Skinęła głową, zaraz jednak uściśliła.
- Będą wyznaczone grupy w skład których wchodzić będą wybrani członkowie ekspedycji. Do nich będzie się można dołączyć jeżeli nie otrzyma się przydziału. Biorąc pod uwagę ewidentnie szlacheckie korzenie, którymi możesz się poszczycić, zapewne zostaniesz przydzielony do którejś grupy. W końcu nie możemy ryzykować utratę zbyt wielu przedstawicieli wyższej klasy - dodała z maskowanym, acz nie do końca, niesmakiem.
- Rodziny się nie wybiera, tylko się w niej rodzi. Nie twierdzę że moje urodzenie nie dało mi przewagi wykształcenia czy dobrych manier, ale jestem teraz tutaj i jeżeli nie w smak mi będzie że ktoś mnie gdzieś przydziela to korzystając z tego że jestem przedstawicielem wyższej klasy sam sobie dobiorę towarzystwo czy może poproszę o przydzielenie mi konkretnych osób. Może nawet będę złośliwy i zdecyduję się na takie o ciętym języku i chodzącym w robionej na zamówienie zbroi. - szlachcic odpowiedział z lekkim uśmiechem wpatrując się przestrzeń oceanu za plecami elfki.
W odpowiedzi uniosła brew i przez dobrą chwilę przyglądała mu się jakby nie mogąc zdecydować co o nim sądzić.
- Wybacz ale mam ważniejsze sprawy na głowie niż niańczenie wysoko urodzonego młodzieńca - odpowiedziała w końcu. - Poza tym, żeby do nas dołączyć musiałbyś także uzyskać zgodę pozostałych członków zespołu - dodała, wzruszając ramionami. - Nie wątpię jednak, że bez problemu znajdziesz kogoś kto pokusi się na wpływy czy też złoto. Radziłabym jednak uważać. Skoro to twój pierwszy raz wśród awanturników i najemników, możesz trafić na takich którzy tylko wpakują cię w kłopoty. Jako że nie wypada brata w potrzebie zostawić mogę przedstawić cię paru osobom - zaproponowała.
- Zadziwiające jak w twoim mniemaniu, pani, szlachetne urodzenie musi iść w parze z całkowitą nieprzydatnością i brakiem jakichkolwiek uzdolnień. Cóż by się stało gdyby okazało się że jednak mógłbym być całkiem przydatnym członkiem zespołu? Czy zruinowałoby to całkowicie twój światopogląd? - westchnął ciężko -Ponieważ jest to pierwsza moja tego typu wyprawa to z wdzięcznością przyjmę pomoc w postaci wskazania osób których reputacja świadczy na ich korzyść, a nie odwrotnie. - skłonił się.
Grymas irytacji pojawił się na jej twarzy i zniknął, zastąpiony maską obojętności.
- Tu nie chodzi o twe urodzenie czy umiejętności - poinformowała go, przybierając ton, którym matki zwracały się do swych dzieci. - Moi towarzysze i ja mamy swoją misję, która tylko częściowo pokrywa się z tą, w której zapewne uważasz, że bierzesz udział. W związku z tym nie uważam byś się nadawał, bracie. I tak na przyszłość… Nie wyrzucaj swojego urodzenia jako motywacji dla cudzych decyzji. Ostrzegłam z dobrego serca - zmierzyła go chłodnym spojrzeniem błękitnych oczu. - Możesz porozmawiać z tamtą parą - wskazała na ludzi stojących przy zejściu na niższe poziomy. - Ewentualnie z nią - tym razem wskazała na przedstawicielkę rasy elin. - Co prawda mniej więcej ich drużyny są już ustalone to jednak istnieje szansa że zgodzą się na jedną więcej osobę. W najgorszym razie zawsze możesz zwrócić się do kupca Sejanusa. On zawsze wie co się dzieje, nawet jeżeli dopiero co się na pokładzie pojawi więc będzie mógł wskazać więcej ewentualnych kandydatur - dodała.
Młody elf zdawał się być odporny na chłód w głosie swojej rozmówczyni.
- Dziękuję za udzielone informacje i wezmę pod rozwagę twoje słowa pani. - skłonił się po raz kolejny i ruszył w stronę wskazanych mu osób.

~ Jeżeli tak będzie wyglądało zachowanie każdego poszukiwacza przygód to chyba nie znajdę zbyt wielu towarzyszy godnych nawet splunięcia w ich kierunku cóż dopiero podróży razem. Gdybyśmy spotkali się w stolicy jej zachowanie byłoby zupełnie odmienne. ~ pomyślał, po czym zatrzymał się wpół kroku i zastanowił się. ~ Czy naprawdę moja miłość własna i duma są tak wielkie że zwykła odmowa zraniła mnie do żywego? Chwilę mi zajmie zanim przywyknę że nikt nie wie jak wielkie wpływy ma moja rodzina. Przyzwyczaiłem się że osoby ze mną rozmawiające automatycznie wiedzą o tym i biorą to pod uwagę w tym jak mnie traktują i jak ze mną rozmawiają. Dla niej byłem tylko irytującym, niedoświadczonym szlachcicem, kimś o czyje wpływy nie musi się obawiać na tym krańcu świata, wręcz przeciwnie tutaj to jej znajomości i wpływy są większe niż moje. Cóż za odmienna wizja świata… do której będę musiał przywyknąć jeżeli chcę coś osiągnąć własnymi siłami. Czas zatem znaleźć jakąś grupę która zechce mnie przygarnąć.~ otrząsnąwszy się ruszył dalej starając się nawiązać kontakty i znaleźć wolne miejsce w którejś z grup.

Niestety, szczęście mu nie dopisywało. Ludzka para, co prawda uprzejma, ale nie powitała go z otwartymi ramionami. Ich grupa, jak się dowiedział, była już skompletowana. Mieli nawet na potwierdzenie tego faktu odpowiedni papier.

Gdy zaś podszedł do białowłosej elinki, ta przywitała go jakby nie była do końca pewna czy to aby na pewno do niej mówi.
- Rils - odpowiedziała, patrząc w górę.
- Me imię to Athariel, panienko, wskazano mi cię jako osobę której grupa może mieć wolny wakat. Jeżeli tak nie jest, to czy możesz mi wskazać gdzie mogę znaleźć kupca Sejanusa? - zapytał z uprzejmym uśmiechem.
- Miło mi poznać - tym razem pochyliła głowę i uniosła delikatnie boki sukienki by dygnąć. - Nie wiem kto przekazał paniczowi taką informację jednak potwierdzam, grupa do której należę nie jest jeszcze kompletna. By nie wprowadzić w błąd dodam, że grupa ta dopiero się tworzy. Jeżeli panicz będzie zainteresowany to będzie to moim zaszczytem przedstawić propozycję jego kandydatury - poinformowała, prostując się i ponownie unosząc głowę bowiem elf był znacznie od niej wyższy.
- Jeżeli nie będzie to problemem panienko Rils, to chętnie skorzystam z takiej okazji. O ile rozumiem to wszyscy już przyjęci członkowie grupy muszą się zgodzić, zatem o ile to możliwe prosiłbym o jak najszybsze spotkanie w celu przedstawienia propozycji mojego dołączenia do drużyny. Zakres moich umiejętności obejmuje manipulację żywiołami w celach bojowych. - elf skłonił się, ujmując dłoń elinki i składając na niej pocałunek.
Ogon elinki nieco nerwowo zamiótł podłogę. Zastrzygła uszami ale się uśmiechnęła miło.
- Oczywiście - zgodziła się na jego prośbę. - Czy mogę wiedzieć w której kajucie panicz przebywa? Abym mogła w późniejszym terminie dostarczyć odpowiedź - wyjaśniła.
- Kajuta Szmaragdowa, panienko Rils. Oczekuję odpowiedzi z niecierpliwością i pełen nadziei. - skłonił się raz jeszcze po czym skierował się pod pokład do swojej kajuty na kolację.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche

Ostatnio edytowane przez Balzamoon : 03-02-2020 o 18:26.
Balzamoon jest offline