Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2020, 10:02   #181
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Zanim rozpoczęła się wieczerza Malcolm zwiedził trochę zamek, starając się zapoznać trochę z gośćmi Niclasa. No cóż, Tormita podejrzewał, że większą reakcję by zyskał gdyby wyglądał jak zwykły śmierdzący gnojem parobek. Wtedy przynajmniej by zareagowali na jego obecność.
Nie wszystkie interakcje były jednak tak oziębłe. Jego uwagę przykuł… gnom. Pierwszy jakiego widział na tych ziemiach. Zapewne przybysz tak jak oni. No cóż… mylił się.
Malcolm delikatnie skłonił się w przeprosinach.
- Wybacz mą impertynencję panie. Ten świat jest mi obcy, a dominacja ludzi zmusiła mnie do mylnych wniosków.
- Drogi panie - odparł gnom unosząc w górę dłoń i wodząc nią wokół, wskazując kłębiącą się na dziedzińcu służbę i kolejnych gości, którzy przybywali na zamek - nie ma za co przepraszać. Skoro faktycznie przybywasz z innego planu, nic dziwnego że panujące tutaj zwyczaje są ci obce. Na tutejszych wyspach praktycznie nie uświadczysz nikogo poza ludźmi. Ponoć klimat tutaj niesprzyjający. Tak mówią. Na wyspach morza Boleści, jest kilka gnomich skupisk, ale też nie należymy do dominującej rasy.
- Ciekawe. Może moje podróże kiedyś mnie tam zawiodą… chociaż mam nadzieję, że nie zostanę w tej krainie tak długo. - przyznał Malcolm - Jeżeli mogę, muszę przyznać, że zwróciłeś moją uwagę panie… posiadasz dość specyficzną… aurę.
- Aurę? A cóż to takiego? - zapytał zaciekawiony chirmanata.
- Jakby to określić… posiadam specyficzne, magiczne usposobienie. Sprawia to, że jestem wyczulony na rzeczy, które… odbiegają od normy. Proszę pomyśleć o tym jak o zapachu, kolorze, czy dźwięku… aura to coś takiego, tylko że wykrywalne dla wyczulonych. W ten sposób niektórzy są w stanie wyczuć obecność istot, które zmieniły kształt.
- I jaka jest moja aura? Mówisz specyficzna, czyli że co… że cuchnie?
- Nie… ale ma specyficzną "woń". Przywodzi na myśl siarkę, lawę… takie odczucia. Jakbyś miewał kontakty z istotami z niższych planów… lub z planu ognia. - doprecyzował Tormita.
- Ja? Szanowny panie.. Fakt jestem podróżnikiem, ale inne plany. Do tego trzeba potężnej magii, kluczy, przejść i kto wie czego jeszcze. Czytałem kiedyś o tym. To bardzo skomplikowana sprawa i kto wie, czy to nie jest wymysł jakiś potężnych magów, żeby biednym ludziom i gnomom w głowach namieszać.
- Zależy… do tego, to nie ty musisz podróżować. Sprowadzenie istot do siebie, jest wiele łatwiejsze… chociaż, w tej krainie o wiele bardziej niebezpieczne mi się wydaje. Co do trudności… cóż istnieje specyficzne miejsce, do którego jest wiele przejść. Ale każde wymaga klucza tak jak wspomniałeś. Trzeba i tu zaznaczam, że zmyślam, ale całkiem możliwe, że jest i takie przejście, znaleźć odpowiednie dwa przecinające się drzewa, przejść pod nimi o specyficznej porze dnia, jednocześnie będą człowiekiem, śpiewającym krasnoludzką piosenkę, w języku elfów.

- Ciekawe, do prawdy ciekawe. Ja jednak nie mam takich mocy. Nawet ich nie pragnę, bo szczerze mówiąc, to strachliwy ze mnie gnom. Gdybym nawet wiedział o jakieś bramie, miłl klucz, to wolałbym go sprzedać niż ryzykować przejście. Choć muszę ci panie zdradzić, że od jakiegoś czasu miewam naprawdę przedziwne sny. Skoro jesteś tak obyty z tymi wszystkimi magicznymi ustrojstwami, to może mi pomożesz. Sen się powtarza, choć zawsze w troszkę zmienionej konfiguracji. Przeważnie w nim uciekam, jakimiś wąskimi korytarzami o czerwonych ścianach. Grunt pod stopami zdaje mi się, ze jest gorący i lepki. Na domiar złęgo gonią mnie jakieś takiego dziwaczne osy o kobiecych twarzach. Aż mnie ciarki przechodzą na samo wspomnienie. I teraz uważaj drogi panie. Sen przeważnie kończy się albo upadkiem z wysokiej skały, albo porywa mnie jakiś stwór o błoniastych skrzydłach i czerwonej skórze i długim cienkim ogonie. Budzę się wtedy zlany potem i dziękuję, że to był tylko sen. Wiesz może co to oznacza? Może to stąd ta moja aura jest taka… jak to ująłeś specyficzna.
- Interesujące. - Malcolm pogładził się po brodzie myślać - Rozpoznaję istoty, które opisałeś. Nie rozumiem powodu twych snów, obcość tej krainy nie pozwala mi na dojście do takich wniosków.
- A co to za istoty? Zdają się bardzo groźne.
- Te "osy" noszą nazwę Advespa, a ta istota, która cię porywa, to Abishai. Diabły z Dziewięciu Piekieł. Odpowiadają za zbieranie i sortowanie dusz w celu… dalszego oczyszczania. Opis krajobrazu oraz abishai sugeruje, że widzisz pierwszy poziom Piekieł, Avernus.

Gnom pogładził się po brodzie. Spojrzał na Malcolma i długższą chwilę mu się przypatrywał.
- Wielka jest twa wiedza panie. I cieszę się, że cię spotkałem. Nie wiem, czy wierzysz w fatum, ale coś mi się zdaje, że nasze spotkanie nie jest przypadkowe. Nie znamy się, ale coś mi mówi, że mogę ci zaufać. Te sny, te okropne sny. Zaczęły się jakiś miesiąc temu. Wtedy to gościłem w zatoce Tuga spotkałem tam piękną kobietę. A mówiąc piękną mam na myśli naprawdę prześliczną niewiastę, jakiej świat nie widział. Cudne piwne oczy, długie blond włosy, zgrabna kibić i gładkie lico. Anioł nie kobieta. Mimo, że pokraczny ze mnie typ, to zagadałem do niej i zapytałem, czy nie chciałaby poznać swojej przyszłość. Jak wspomniałem jestem chiromantą i potrafię, co nie co w tej dziedzinie. Dziewczyna zgodziła się i przystąpiłem do badania, jak ja to nazywam. To, co zobaczyłem mocno mnie zdziwiło, a nawet przeraziło. Trudno mi też to było zinterpretować. Nigdy czegoś podobnego nie widziałem. Dziewczyna zdawała się mieć bardzo krótką linię życia, ale jednocześnie inne linie wskazywały na to, że będzie wielką osobistością, która zawojuje świat. Niby nie ma w tym nic sprzecznego, ale te linie krzyżowały się i przecinały wielokrotnie, jakby jej zycie robiło jakieś pętle, obroty. Nie wiem jak to nazwać. Teraz jak o tym myślę, to powiedziałbym, że wyglądało to tak, jakby miała żyć kilka razy. Krótko, ale bardzo intensywnie. Dodatkowo ułożenie innych linii wskazywało, że posiada ono rodzeństwo i że jest ona mocno z nim związana. Linie losu wskazywały, że to wszystko kłębi się w jakimś dziwacznym tańcu. Oczywiście nic z tego, co ujrzałem nie przekazałem dziewczynie. Opowiedziałem jej o szczęściu, miłości i bogactwie. To jednak nie koniec historii. Gdy wyłożyłem jej kłamliwą wróżbę, dziewczyna złapała mnie za przedramię, nachyliła się i szepnęła mi “Kłamiesz karle i otchłanie piekielne cię za to pochłoną” Po czym strzeliła mnie w twarz i odeszłą. Kto wie, może to ona rzuciła na mnie jakiś urok.

Tormita chwilę zastanowił się nad słowami gnoma. Robiło się naprawdę ciekawie.
- Szczerze, nie słyszałem, aby ktoś miał moc zesłać kogoś do na… wet górnych poziomów Baatoru. Może, byłbyś częścią spłaty jej długu… Zakładam, że dziewka się nie przedstawiła?
- Nie, niestety nie. A może i dobrze, bo po co mi to wiedzieć. Lepiej czymś takim nie zaprzątać sobie głowy. Powiedz mi tylko panie, czy to co mi się śni i ta moja aura… to czy to może być niebezpieczne?
- To co ci się śni jest dość niebezpieczne. Jeżeli byś się znalazł w Baatorze. Jeżeli cię faktycznie "przeklęła" to nie masz co się martwić do momentu śmierci. Nie wiem jednak, jak ci się widzi spędzenie reszty życia z koszmarami. Może jakaś znachorka ci jakieś ziółka przyrządzi na to? Co do aury… jeżeli jesteś przeklęty, to jesteś też pewnie naznaczony. Będziesz przykuwał uwagę demonów, diabłów i innych wyczulonych. Te pierwsze będą cię chciały zabić… bardziej niż zwykle, a dla tych drugich będziesz źródłem rozrywki. Jednak szanse na ich spotkanie są małe.
- Cholercia, nie brzmi to zbyt optymistycznie. A może… wybacz panie śmiałość. ty mógłbyś mi pomóc. Może gdybyś tak klyyy - gnom przeciągnąl wskazującym palcem po szyi - tą kobietę to uwolnibyś mnie od tego przekleństwa. To podziałą?
- Bardziej bym był w stanie ci pomóc… gdybym sam był wyzwolony. Chętnie ją odszukam… zastanawiam się, czy mam z nią coś wspólnego. Pogadam wtedy też o twojej sprawie… widzisz mój drogi… jestem swego rodzaju… osobą odpowiedzialną za umowy. Upewniam się, że ich przebieg jest legalny, że obie strony dopełniły swoich obowiązków. Poświęcanie innych niei jest wbrew zasadom paktów z Diabłami, ale kwestionuje "okłamałeś mnie, to pójdziesz do Piekieł". Daje mi to podstawy do… zerwania takiej umowy.

Na te słowa gnom cofnął się przrażony. Jego oczy zrobiły się wielkie, jak spodki. Chwilę patrzył na swego rozmówcę z otwartymi ustami.
- Czyli… czyli ty.. Mówiłem, że nasze spotkanie nie może być przypadkowe. Ale skoro ty jesteś od umów, to może mogę ci zapłacić. Będziesz mnie reprezentował.. wiesz, jak radca w sądzie. Powiesz, że to wszystko pomyłka, że nie ma tutaj żadnej podstawy prawnej i tak dalej. Da się to zrobić?
- Będę musiał zobaczyć jaką władzę nad tą sytuacją ma ta dziewczyna. W najlepszym wypadku, uda mi się cię wyzwolić.
Gnom splunął na dłoń i wyciągnął ją w stronę Malcolma.
- Umowa?
Malcolm spojrzał na rękę gnoma, po czym splunął na własną i zwieńczył uścisk.
- Stoi.
Na szczurzej twarzy gnoma zagościł szeroki uśmiech.
- Mówiłem, że nie spotkaliśmy się przypadkiem. Tak musiało być.
Malcolm również się uśmiechnął.
- Nie wierzę w przeznaczenie, ale nie wierzę też w przypadki.Teraz… powiedz mi ile możesz o tej dziewczynie. Wszystko co pomogłoby mi ją odnaleźć.
- Jak ją zobaczysz, to będziesz wiedział, że to ona. Piękniejszej niewiasty w życiu nie widziałem, a musisz wiedzieć, że widziałem wiele. Wysoka blondynka, zgrabna, o głębokich piwnych oczach. cudnej kibici i niezwykle gładkim licu. Ubierała się jak wytworna dama, choć okolica w jakiej ją spotkałem nie należała do zbyt arystokratycznych. To co rzuciło mi się w oczy, to srebrna róża wyhaftowana na sukni. Być może to znak rodu, albo jakieś gildii. Tyle wiem. Po tym jak uderzyła mnie w twarz uciekła, a ja już jej nie goniłem.
- No cóż, na pewno ją znajdę. Nie wiesz, czy jakaś arystokracja z tamtej wyspy jest na tym przyjęciu?
- Oczywiście - rzekł z wielkim entuzjazmem gnom - Wielu możnych tutaj będzie. Dlatego się tutaj zjawiłem. Szczerze mówiąc, to tak nie do końca zostałem zaproszony, ale podłączyłem się pod świtę lorda Urosza i już mam nawet milutką kwaterę. Takie miejsce, to doskonała okazja do zrobienia niejednego interesu.
- Zapewne. Nie wiesz, który ród, lub lord odpowiada za tą zatokę Tuga?
- O ile wiem, to lady Anastazia de Suza. Ponoć straszna jędza. Tak gadają. I ponoć tutejszy lord ma ją prosić o rękę. Tak słyszałem
- Upewnię się, żeby nie poznała tej opinii. No cóż, było to niezwykłe spotkanie. Mam nadzieję, że nastepnym razem jak się spotkamy, będę miał dla ciebie dobre nowiny.
- Też mam taką nadzieję. Do zobaczenia na balu.

***

Rozpoczęcie wieczerzy dało Malcolmowi nadzieję na odrobinę spokoju, relaksu, dobrego jedzenia. Tormita zauważył jednak zmianę w Lordzie i nawet mu się podobała.
Nadzieje się szybko kończą i czekał go kolejny dramat. Książę najwyraźniej znowu chciał ich sprawdzić. Czemu? Malcolm nie miał pojęcia.. Pozwolił Halvarowi na pierwszą sugestię, cieszyło go, że paladyn nie poszedł sterotypową "Wybacz mu, bo to dobre i prawe" odpowiedzią. Wątpił jednak, aby sugestia Selunity zadowoli wszystkich, szczególnie sugestia łaski Spojrzał na więźnia, był to jeden z tych "zmienionych" ludzi. Nie znał zakresu ich inteligencji, ale fakt, że powstrzymuje się przed wydaniem swego zleceniodawcy, zakłada, że jest na tyle inteligentny aby kłamać. Więc, też na tyle inteligentny, aby posiadać wyższe uczucia.

- Jeżeli mogę lordzie Niclasie.- Tormita powstał swoją propozycję - Przyznam słuszność słowom mego towarzysza, jednak tak jak powiedział, stracisz sługę i tak i tak. Ułaskawiając go jednak dasz innym swym sługom wiadomość, że może im się też upiec, kiedy oni spróbują. - spojrzał na sługę - Okradł cię i należy go ukarać. Jednak krzywdzenie jego ciała jest również stratą dla ciebie, tak samo krzywdzenie jego umysłu. - Tormita zapauzował dla odrobiny dramaturgii.

- Skrzywdź jego sumienie. Znajdź osobę, na której mu zależy. Siostrę, brata, kochankę, ulubionego zwierzaka. Następnie zamknij ich w lochu, chleb, woda, typowe traktowanie więźnia. Niech Ulryk pracuje tak jak dotychczas, pod obserwacją oczywiście, nakaż mu codziennie odwiedzać i obserwować jak jego bliscy usychają przez jego czyn. Następnie powiedz mu, że ich dalsze cierpienie jest zależne od jego współpracy. W końcu wyda dla kogo cię okradł, w końcu zrozumie, że jego czyn nie koniecznie będzie konsekwencją tylko dla niego.

Podejrzewał, że jego towarzysze będą mieli uwagi co do sugestii jaką właśnie zarzucił. W przeciwieństwie do nich jednak, on wiedział jak ludzie typu Niclasa myślą. Całe to gadanie o "oporach przed wydaniem należytej kary" jest równie prawdziwe co cnota sukkuba. Sathara uciekła przed tą sytuacją, on miał zamiar wykorzystać ją jak najlepiej.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!

Ostatnio edytowane przez Seachmall : 31-01-2020 o 19:18.
Seachmall jest offline