Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2020, 13:33   #187
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Tłum lekko się rozstąpił. Ludzie zachowywali się w różny sposób. Jedni odsuwali się ostrożnie uznając, że to nie ich sprawa, inni ich po prostu ignorowali, a reszta obserwowała widowisko z uciechą.
Na to tylko czekała Irya. Ręką, w której trzymała paralizator zamachnęła się w Yamadę.
Heretyk skierował wzrok na błękitny błysk wyładowania elektrycznego, przestawił lewą nogę do tyłu i odwracając się bokiem zszedł z drogi urządzenia. Irya prawie nie poczuła jak jednocześnie pchnął ją wytrącając ją z równowagi.
Policjantka zrobiła obrót jak w tańcu i sięgnęła, by dla odzyskania równowagi, złapać się ręką ubrania Yamady na wysokości jego ramienia, i ponowiła próbę sięgnięcia go paralizatorem tym razem w dłoń ręki, którą ją pchnął. Azjata próbował uwolnić rękę i szarpnął ramieniem. Słychać było trzask rwącego się materiału koszuli. Irya co prawda nie trafiła w jego dłoń, ale nie puszczając chwytu uratowała się przed uderzeniem o parkiet. Stanęła w lekkim rozkroku na wypadek gdyby znów chciał się szarpać.
- Policja Capitolu! Jesteś oskarżony o porwanie obywatela Capitolu! - krzyknęła do Yamady.
Mężczyzna stanął jak wryty z powodu nagłego obrotu sprawy po czym wybuchnął śmiechem.
- Jaja sobie robisz? Atakujesz mnie bez ostrzeżenia, a teraz kłamiesz, że jesteś z korporacyjnej policji? - Rozbawienie nagle zniknęło z jego twarzy. Obecna scena wzbudziła zainteresowanie kompletnie wszystkich. Każdy chciał zobaczyć co się dzieje, więc prędko policjantkę i Heretyka otoczył ścisły krąg złożony z gapiów. Ktoś musiał dać znać DJowi, bo muzyka przycichła. Za to aura Charlesa oddaliła się tak bardzo, że Irya już go nie wyczuwała. Zdecydowanie ta dywersja wyszła jej lepiej niż się spodziewała. A do tego w takim tłumie były mniejsze szanse, że skośnooki będzie czarował ciemnością. Teraz najlepiej by było, gdyby zagadała go na śmierć.
- Skąd pomysł, że kłamię? Czyżby Rick zapomniał wspomnieć, co Yamada? - zapytała kpiącym tonem specjalnie wspominając jego nazwisko, żeby wiedział, że nie jest anonimowym typem z klubu. Tym razem postawiła na defensywę, bo chyba tylko wtedy będzie mogła zrobić użytek z tego pieprzonego paralizatora. - W torebce mam kajdanki - dodała z uśmiechem. Powinien umieć dodać dwa do dwóch by stwierdzić, że gdyby nie była z korporacyjnej policji to by sobie kulturalnie poczekała, aż wyjdzie z klubu i na wejściu go zastrzeliła. - Jest jeszcze czas i miejsce stwierdzić, że właśnie chciałeś oddać dziewczynę policji - zaproponowała mu linię obrony.
- W takim razie niech się pani najpierw wylegitymuje, bo w przeciwnym razie dostanie pani taki wpierdol, że nie gwarantuję kiedy pani odzyska przytomność. I czy w ogóle - ostrzegł.

Blondynka odsunęła się o pół kroku od niego i powoli sięgnęła do swojej torebki. Była niewielka, ale udawała, że znalezienie w niej czegoś graniczy z cudem.
- O tu jest - powiedziała po mocno przeciągniętej chwili. Wyciągnęła i pokazała odznakę inspektora capitolskiej policji, podsuwając ją Yamadzie prawie pod sam nos. - To jak będzie? Mężczyzna wyciągnął telefon i wpisał do niego dane z odznaki. Kilkukrotnie nacisnął ekran i przyłożył aparat do ucha.
- Zgłaszam bezpodstawną napaść przez nieumundurowanego funkcjonariusza. Chcę wnieść oskarżenie. Inspektor Irya Corday - powiedział mierząc wzrokiem blondynkę. - Yamada Akira. Przedmieścia. Klub Velvet Room - dodał po chwili.
Policjantka w tym czasie schowała swoją legitymację służbową. Jego zgłoszenie nie zrobiło na niej wrażenia, ale dało jej inspirację co do tego jakie czynności sama poczyni względem tego Heretyka. Powstrzymała się, żeby się nie uśmiechnąć.
- Coś jeszcze? - zapytała mężczyznę.
- Mój prawnik - wyjaśnił wybierając kolejny numer. - Za godzinę masz być na posterunku na Southside - wydał polecenie osobie po drugiej stronie i rozłączył się. - Z mojej strony tyle.
- Zapraszam, mamy bardzo dobrą kawę - odparła uprzejmym tonem. Po tych słowach skierowała się do wyjścia, czekając aż tłum się przed nią rozstąpi co było raczej pewne, bo wciąż trzymała w ręce paralizator. Yamada ruszył za nią. Corday spojrzała przez ramię i westchnęła. Wyciągnęła telefon i napisała wiadomość do Charlesa.

Cytat:
Napisał do Charles
Jedź do tej kliniki, o której kiedyś rozmawialiśmy. Ja wezmę taksówkę i wkrótce dołączę. Spotkamy się tam przy wejściu
I wysłała. Wiedziała, że Morgan będzie wiedział po tej wiadomości co się dzieje. Teraz już towarzystwo Yamady nie przeszkadzało jej i przestała spieszyć się do wyjścia. Do azjaty szybkim krokiem zbliżył się nieznany jej mężczyzna. Nachylił się i zamienił z nim kilka słów, omiatając przy tym salę wzrokiem. Gdy skończyli coś omawiać, Yamada skierował się do wyjścia przed budynek.

- Poradzę sobie z dotarciem na posterunek - powiedział pewny siebie, widząc jak inspektor próbuje złapać taksówkę.
- Nie wątpię - odparła z rozbawieniem Corday. - Mamy pana dane, więc gdyby jednak się panu nie udało dotrzeć, to pana znajdziemy.
Yamada zaczął wsiadać do swojego samochodu, a żółty pojazd z czarną szachownicą zatrzymał się przed Iryą. Bez oglądania się, wsiadła do pojazdu i podała adres dokąd ma ją zawieźć kierowca oraz poprosiła, żeby włączył ogrzewanie, bo w samej kiecce zrobiło się jej zimno. Adrenalina powoli zaczynała z niej schodzić i skuliła się również z powodu bólu w klatce piersiowej, bo teraz już nie musiała udawać, że nic jej nie jest.
Zadzwoniła do Sinclaira, kiedy tylko taksówka wyjechała na trasę.
- Co jest Corday? Mam nadzieję, że nie dzwonisz do mnie o tej porze prywatnie.
Irya chciała się zaśmiać, ale zabolało ją tylko w mostku, więc wyszedł z tego tylko zduszony cichy jęk.
- Mam dziewczynę - oznajmiła Inspektor, wyjątkowo nie siląc się na dodatkowe komentarze. - Jadę z nią do kliniki, bo jest naćpana jak stąd do Saturna.
- Sprawdź czy ma papiery, bo na nasz koszt nie będziesz jej fundować sanatorium - ostrzegł. - A i dobra robota! - dodał z ewidentnie fałszywym entuzjazmem. - Pewnie dzwoniąc do mnie o tej porze potrzebowałaś to usłyszeć - parsknął śmiechem.
- Nie do końca - Irya nie zaprzeczyła, ani nie potwierdziła. - Musiałam się nieco nagimnastykować i kogoś przy okazji obrazić, żeby obyło się bez strzelaniny. Także główny podejrzany z wielkim oburzeniem pojawi się za jakąś godzinę na naszym posterunku ze swoim prawnikiem - tym razem zaśmiała się ironicznie pomimo bólu, bo wspominając o strzelaninie miała tak naprawdę na myśli heretyckie sztuczki.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline