Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2020, 13:22   #441
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację



- Nie jesteś jaka? - zapytał Thomas.
Arthur położył dłonie na materacu, nachylając się do przodu. Uderzał lędźwiami w łono Abigail. Czuł wielką przyjemność i nawet nie słuchał, o czym tamta dwójka rozmawiała. To, że słyszał ich głosy okazało się dla niego nawet fetyszem. Naparł do przodu, wchodząc w nią aż do końca. Thomas poczuł, jak pośladki Abby napierały na niego. Jego erekcja już dawno temu skurczyła się. W umyśle czuł podniecenie, jednak jego ciało było przygniecione stałym ciężarem, a zarazem nic go nie stymulowało. Wiedział jednak, że wystarczyło kilka sekund, żeby osiągnął pełną sztywność.
- Podciągnij ją - poprosił Arthur.
Thomas po chwili to zrobił.
- Będziesz grzecznie leżeć? - zapytał ją. - Jeśli cię puszczę?
Jego brat zastygł na chwilę w wyczekiwaniu na nową pozycję.
Abigail westchnęła i otworzyła oczy.
- Oczywiście, że nie… Ja nie jestem grzeczna - powiedziała Roux, ale w jej głosie wyczuć można było zaproszenie do droczenia i drażnienia. Zdawała się zmęczona siłowaniem sama ze sobą i powoli szala w jej głowie zaczęła się przechylać. Chciała ich obu, ale chciała też więcej zabawy i chciała przestać myśleć, bo to myślenie przeszkadzało jej najbardziej.
- Uhm… rozumiem - powiedział Thomas.
Wyszedł zza niej. Jednocześnie pociągnął ją głębiej, tak że już tylko jej łydki i stopy wystawały poza łóżko. Wtem jednak wszedł na nie Arthur. Zgiął jej nogi w kolanach i rozszerzył. Wszedł w nią znowu. Poruszał teraz szybko biodrami.
Thomas natomiast poczuł ulgę, wyzwalając się spod Abby. Przełożył nogę i delikatnie usiadł na jej brzuchu. Zdecydowany ciężar jego ciała opierał się jednak na nogach po obu jej stronach.
- Teraz nie uciekniesz - powiedział.
Patrzył na kobietę pod nim. Wnet jego penis znów był w pełnej erekcji. Thomas splunął na jej piersi i zaczął je masować. Po czym znowu splunął… Zaczął błądzić biodrami… Jego penis wnet przesuwał się po prawej piersi kobiety. Douglas spróbował je obie złączyć, pragnąc miłości hiszpańskiej.
Tego Abby się nie spodziewała. Z jednej strony czuła jak Arthur penetrował jej kobiecość, a z drugiej tuż nad sobą miała Thomasa, który znalazł nowe zastosowanie dla jej biustu, ściskając go i masturbując nim. Roux obserwowała go kilka chwil, a w jej ciele wzrosło przeświadczenie, że to będzie dziwnie satsfakcjonujące, kiedy obaj dojdą od tego, że dobrze im było z nią w łóżku. Zamknęła oczy i po prostu doświadczała. Podniosła ręce nad głowę i ułożyła się wygodniej. Trochę ciężko jej się oddychało, ale to jedynie podkręcało ekscytację. Posapywała zadowolona. Rozchyliła nawet nieco bardziej uda dla Arthura, nie stawiając mu się już tak. Po prostu chciała, żeby wszystkim było dobrze.
Arthur kontynuował. Szybciej i szybciej… Oddychał przez usta. Musiał trochę zwolnić. Jego ręce szukały jakiejś dobre podpory… aż znalazły bardzo nieoczekiwaną. Położył obie dłonie na barkach Thomas, popychając go nieco do przodu swoim ciężarem. Tymczasem jego biodra pracowały zawzięcie, a penis czerpał rozkosz z wnętrza Abby.
Thomas w pierwszej chwili miał ochotę mu uciec, ale uznał, że wczoraj Arthur został dużo bardziej doświadczony, smakując jego nasienia oraz męskości. Niech mu będzie wygodnie. Sam poruszał się delikatnie między piersiami Abby. Spoglądał na swoją męskość pomiędzy jej ściśniętymi sutkami. Następnie na jej twarz. Jak posapywała, jak układała się wygodniej. Nawet podniosła ręce nad głowę…
Wnet lewa ręka Arthura zbłądziła na materac, natomiast prawą wciąż opierał się na Thomasie. Pchnął trzy razy i doszedł wgłąb Abby. Jęknął przeciągle i przymknął oczy, doświadczając orgazmu.
Abigail poczuła jak w jej wnętrzu zrobiło się cieplej i bardziej mokro. Wiedziała, że Arthur doszedł w niej. Jej umysł zaczął na kilka sekund szarżować, ale nie miała na to zbytnio czasu, bowiem Thomas dalej wisiał nad nią i ocierał się o jej klatkę piersiową. Czy on też dojdzie? I ubarwi jej szyją i twarz? Sapnęła na taką myśl, ale wciąż nie otwierała oczu. Czuła się wciąż podniecona, w końcu sama potrzebowała trochę innego rodzaju pieszczot by osiągnąć szczyt. Czuła jednak psychiczną satysfakcję. W życiu by się o nią do tej pory nie podejrzewała.
Arthur głośno oddychał, patrząc na wypływającą z niej jego spermę. Podniósł dłoń i zaczął ją wcierać w srom Abby. Podniecało go to. Nie było to jego intencją, ale sprawiał jej też bezpośrednią przyjemność, wmasowując własne nasienie w łechtaczkę i okolice.
- Dzięki za nawilżenie, bracie - mruknął Thomas cicho. Drżał z chęci osiągnięcia erotycznej satysfakcji. - Ale teraz zejdź na bok.
Arthur wszedł na łóżko. Nie do końca wiedział, co teraz robić, więc zaczął wycierać penisa o części piersi Abby, które nie były pokryte śliną brata. Tymczasem Thomas spojrzał na rozgrzany srom Roux. Oraz na biel spermy Arthura. Wsunął się wgłąb… A następnie opadł całym ciałem na Abigail, przyduszając ją mocno i agresywnie do materaca. Zaczął brać ją dużo mocniej i brutalniej od brata. Miał też więcej sił, niż poprzedniego wieczora, kiedy kręcili film. Mocno ścisnął jej ramię.
Tak jak wcześniej się nad tym zastanawiała, tak teraz doskonale widziała i czuła różnicę. Thomas był bardziej gwałtowny i zaborczy. Może nadal odgrywał się na niej za Bee? Abigail nie była pewna, bo nie mogła się skoncentrować, kiedy brał ją tak szybko, mocno i intensywnie. Do tego wszystkiego jeszcze sam fakt, że obaj ją obserwowali. Że byli braćmi, że tak lubieżnie przyjmowała ich obu w siebie. To wszystko razem podniecało ją i doprowadzało do drżenia. Jedną z dłoni złapała nadgarstek ręki Arthura. Pociągnęła ją do swoich ust i zaczęła ssać jego kciuk, jakby mogła się napić, a tak naprawdę po prostu miała potrzebę odruchu ssania. Zdawało jej się to kompletnie nielogiczne i zabawne, ale nie mogła się powstrzymać i skupienie na tym, pozwalało jej czerpać więcej przyjemności z pchnięć Thomasa. Jej wzrok był pełen błogości i rozkoszy. Była zarumieniona. Było jej z nimi dobrze. ‘Za dobrze’, jak to wcześniej ujęła.
Arthur opadł na bok. Oparł głowę o dłoń. Pozwolił Abigail ssać swój kciuk. Teraz, kiedy zeszło z niego podniecenie, zaczął mieć zalążki wyrzutów sumienia. W żadnym wypadku nie był przyzwyczajony do takich lubieżnych wyskoków. Uznał to za zabawne. W tej chwili nie miał już prawa się wahać. Nie miał pojęcia, jak to możliwe, że podniecenie było w stanie tak bardzo zasnuć umysł… kompletnie zahipnotyzować i popchnąć do niemożliwych czynów. Teraz, kiedy już w niej doszedł, zaczął patrzeć na wszystko racjonalnie. Może to był jakiś mechanizm ewolucyjny, mający na celu stworzenie kolejnego pokolenia. Człowiek tracił nad sobą kontrolę. Jego system wartości i światopogląd nie miały najmniejszego znaczenia. Liczyło się tylko to, żeby dojść w kobiecie. Dopiero potem patrzyło się na wszystko dużo chłodniej. Przecież ona nie była chętna. Może teraz… ale wcześniej na pewno nie. Thomas był jego bratem. Taki trójkąt był okropnie zboczony i lubieżny.
Z drugiej strony Arthur wnet uspokoił się. Obserwował, jak Abby ssała jego kciuk i jak Thomas zagłębiał się w kobiecie. Mijały sekundy i z każdą kolejną oswajał się z tym widokiem i wydawał mu się coraz mniej szokujący. Czy naprawdę był w stanie przywyknąć do czegoś takiego? To właśnie się działo. Doszedł do wniosku, że rzeczywiście nikt na tym nic nie tracił. Ewentualnie Abigail mogła tracić dobre imię, ale film już został nagrany wczoraj i mleko się wylało. Poza tym Roux nie była już częścią normalnego społeczeństwa, w którym mogłaby myśleć o takich standardowych rzeczach, jak opinia przyszłego męża lub sąsiadów. Była Konsumentką. Oni też byli Konsumentami. Często żyli z dnia na dzień i mogli umrzeć choćby za minutę lub godzinę. To było ekstremalne życie. Czy pasowały do niego śluby czystości i pas cnoty? Oczywiście, mogliby spróbować żyć bez seksu, papierosów, alkoholu, może nawet telewizji i pasjansa, ale jaki to miało sens?
Nachylił się i pocałował ją w policzek, jakby dopiero teraz zaczął dbać o komfort psychiczny Roux.
Abigail spojrzała na niego. Wysunęła z ust jego palec, kiedy nachylał się jeszcze nad jej policzkiem i przechyliła głowę, by pocałować go w usta. Złapała go zębami za dolną wargę, lekko. Po czym jej głowa opadła na łóżko i kobieta wydała kolejny jęk z tytułu pchnięć Thomasa. Raz na jakiś czas ocierał się o taki dobry punkt, ale było to za rzadko, żeby dać jej całkowicie satysfakcjonującą rozkosz. Było jej jednak dobrze. Czuła, że zrobiła dla nich coś dobrego. To jej wystarczyło.
Arthur pocałował ją po tym, kiedy złapała jego wargę. Zaczął delikatnie ugniatać jej pierś. Nie dla swojej przyjemności, ale jej. Nawet zastanowił się, czy wsunąć dłoń i zacząć pieścić jej łechtaczkę, ale uznał, że nie będzie przeszkadzał Thomasowi. Ten zresztą i tak przykrywał prawie całkowicie jej ciało. Dopiero po chwili odgiął się. Teraz poruszał się w niej powoli i jakby od niechcenia. Arthur wziął poduszkę i starł nią pot z brzucha Abby oraz wilgoć z jej piersi. Thomas jeszcze kilka razy poruszył się w niej. Następnie znieruchomiał. Roux poczuła kolejną falę ciepła i wilgoci. Sperma obydwu braci zmieszała się w jej wnętrzu…
Abigail była tego całkowicie świadoma. Leżała, czekając aż Thomas się z niej wysunie. Chciała się zaspokoić, choćby palcami. Oddychała nieco szybciej, nadal podniecona i nieco zdyszana tempem, które po rytmicznym Arthurze nadał jej Thomas. Otworzyła oczy i obserwowała to jednego mężczyznę, to drugiego. Czy podobało im się? Czy byli usatysfakcjonowani? Próbowała odczytać to z wyrazów ich twarzy.
Arthur rozmyślał nad czymś, delikatnie i czule głaszcząc jej pierś. Tymczasem Thomas oddychał przez usta, wyprostowany pomiędzy jej nogami. Jego mina przypomniała jej wojownika, który wciąż odczuwał żądzę krwi po zejściu z pola bitwy. Wciąż nie uspokoił się, choć rozkosz orgazmu skutecznie zmywała stres i gniew z jego ciała. Zaczął delikatnie masować płeć Abby, spoglądając na to jak zaróżowiona i wilgotna była.
- Jak się czujesz? - zapytał Arthur. Spojrzał na nią z lekko niepewnym uśmiechem. Jakby spodziewał się, że w każdej chwili Roux wybuchnie płaczem.
Abby westchnęła na dotyk Thomasa, była nadwrażliwa i naprawdę potrzebowała swojego orgazmu.
- Dobrze… Nadal mi gorąco… Ale nie jest mi źle… - powiedziała w odpowiedzi na pytanie Arthura. Nawet przez myśl jej nie przeszedł płacz. Świadomość tego, że właściwie, gdyby naprawdę się opierała, to byłby gwałt, w ogóle do niej jakoś nie docierała. Nie obawiała się ich. Obaj byli przystojni, każdy na swój sposób. Obu lubiła, każdego na swój sposób. Mogła trafić gorzej… A jej zdaniem, trafiła całkiem dobrze.
Arthur nachylił się i pocałował ją w usta. Zauważył, że Abby nie przeżyła orgazmu, choć nie miał kompletnej pewności. To nie było tak, że w każdej chwili bacznie obserwował jej reakcje. Przesunął się w dół, po czym odsunął delikatnie dłoń Thomasa. Nachylił się i musnął końcówką języka łechtaczkę Abby. Poczuł słony smak, jednak prędko przełknął ślinę i zignorował fakt, że pewnie znowu spróbował spermy Thomasa lub swojej własnej. Najpewniej obu. Po tym całym ciężkim doświadczeniu zasponsorowanym przez jego brata mogła chcieć nieco delikatności…
- Mmmm wow… - westchnęła Abigail. Rzeczywiście język Arthura był dobry. Bardzo dobry. Roux rozchyliła uda i odrobinę nakierowała lepiej swoje biodra, by doznawać jak najlepszych pieszczot. Dzięki temu dojdzie szybciej, a zdecydowanie wiedziała, że jeśli będzie ją tak pieścił jeszcze trochę, to to nastąpi. Poddała się więc i pojękiwała, im bliżej była szczytu, tym jej mięśnie napinały się bardziej, a jej jęki stawały westchnięciami o nieco wyższej nucie.
Thomas również przybliżył się, a Arthur ustąpił mu miejsca. Również spróbował jej płci językiem. Wnet obydwoje mężczyźni zaczęli razem pieścić ją na zmianę...

Kiedy wreszcie doznała orgazmu, lekko jej zaświeciło przed oczami i westchnęła z rozkoszy, opuszczając biodra całkiem swobodnie w dół. Uda jej nieco drżały, ale leżała i uspokajała oddech, powoli dochodząc do siebie. W ten sposób, każde z nich, w formie nieoczekiwanego ‘śniadania’ doszło po razie. Oni w niej, a ona dzięki nim. To było dziwne, ale przyjemne. Nie chciało jej się ruszać, choć czuła, że powinna iść się umyć i wypłukać ich nasienie, by nie kusić losu. Była jednak tak przyjemnie rozleniwiona, no i wzięła tamtą tabletkę… Uznała, że może poleżeć jeszcze parę minut. Nawet jej się nie chciało złączać nóg. Po prostu leżała, jak ją pozostawili.
Arthur położył się z jednej strony, a Thomas z drugiej.
- Mam teraz ochotę na porządne śniadanie - powiedział starszy z braci i zaśmiał się.
- Jakbyśmy byli w ekskluzywnym hotelu sci-fi, co nie? - zapytał drugi. - Pójdziemy prosto do Zairy i zażądamy kawę, dżem i croissanty…
- Mówił, że jest tu kuchnia, pewnie mamy do niej dostęp - zauważyła Abby.
- Mam ochotę na jajecznicę, taką na maśle… może z pieczarkami… I świeże pieczywo posmarowane masłem…
- Masz ochotę na masło, co nie? - Thomas jakby zaszydził, ale nie w szczególnie złośliwy sposób.
- Albo sałatkę caprese. Z pomidorami i mozzarellą… czarnymi oliwkami i oliwą z oliwek…
- Robicie mi apetyt tym mówieniem i jedzeniu… - jęknęła i przekręciła się na brzuch. Czuła się teraz dużo swobodniej z prezentowaniem im swojej nagości. Popatrzyła to w lewo na jednego, to w prawo na drugiego mężczyznę.
- Czuję się surrealistycznie, ale dobrze… Podoba mi się… Nie przeszkadza wam to? Że robimy to w taki sposób, we trójkę? - zapytała, chcąc upewnić się, czy to było w porządku. Obawiała się trochę, że komuś się nie podobało, a może po prostu potrzebowała zapewnienia, że wszystko było w porządku i mogli kontynuować to co miało miejsce.
- Nagle myślenie o mojej górskiej chatce sprawia, że się czerwienię… - walnęła, zasłaniając dłońmi twarz. Teraz była świadoma jak wiele sytuacji podczas ich treningu mogło być dwuznacznych i końcowo doprowadzić do stosunku.
Thomas zerknął na nich. Zamyślił się.
- Jesteśmy bliskimi współpracownikami. Wszystkie moje związki nie wypaliły lub zostały zduszone w zarodku. Mam dopiero trzydzieści trzy lata… ale to wydaje mi się ostatnio… “aż” trzydzieści trzy. Nie chcę żyć w celibacie. Dla mnie to chyba najzdrowsze i najbardziej satysfakcjonujące rozwiązanie, jakie istnieje. To, że Arthur jest tego częścią kompletnie mi nie przeszkadza.
Nie chciał powiedzieć, że nawet go podnieca. Jego brat go nie pociągał. Kręciła go jednak myśl, że obydwoje mieli tę samą kobietę jednocześnie. Jakby znowu byli rodzeństwem dzielącym się zabawkami.
- Jesteśmy dorosłymi ludźmi - westchnął Arthur. - Mamy prawo, żeby cieszyć się życiem. Zwłaszcza że w każdej dosłownie chwili możemy umrzeć. Jeśli żyjemy pośrodku fantazji - rozejrzał się po sypialni rodem z filmu science fiction. - To czy nie możemy do tego dołączyć też fantazji seksualnej? - uśmiechnął się lekko. - Jest mi bardzo dobrze. Już przeżyłem małżeństwo i nie poszukuję żony. Mam też dziecko i nie chcę następnych. Przygodne związki uważam za obrzydliwe… ale to nie musi być wcale przygodna relacja…
Abigail leżała chwilę i zastanawiała się nad słowami Arthura.
- Mm… Jeśli stąd wyjdziemy… Jeśli wyjdziemy z tego cali… To możemy… A nawet musimy to jeszcze powtórzyć… - powiedziała poważnym tonem, po czym przeciągnęła się i wreszcie zdecydowała wstać z łóżka. Zerknęła na obu Douglasów i uśmiechnęła się kręcąc głową, po czym ruszyła do łazienki, zmyć z siebie pot, ślinę i ich nasienie. Miała ochotę na ogromne śniadanie i zdecydowanie nie chciała spotkać Zoli Zairy. Oby o nich w ogóle zapomniał.
- To było… bardzo sexy… - mruknął Arthur, patrząc na Thomasa.
Byli już sami.
- Plusy bycia Konsumentem? Piękne dziewczyny? - Thomas szepnął i spojrzał na niego z uśmiechem. - Kto wie, może dołączymy do nas jeszcze Bee?
Arthur nie był taki pewny.
- Uspokój się. Wyhamuj. Ciesz się z tego, co masz. Inaczej twój apetyt cię pochłonie i nigdy nie będzie ci dość. Więcej i więcej… widziałem ludzi, którzy im więcej dostawali, tym byli bardziej nieszczęśliwi.
Thomas w pierwszej chwili chciał mruknąć, żeby przestał mu truć, ale uznał, że tak właściwie Arthur miał rację.
- Mamy się czym cieszyć obydwoje - powiedział i uśmiechnął się lekko.
- Dobra, dość - mruknął mu Arthur. - Teraz natomiast wyglądasz jak ci rybacy z obrazków, którzy złowili metrową rybę. Uważaj, bo jeszcze trochę i zrobisz się na serio obrzydliwy - zaśmiał się.

Czekali, aż Abby wyjdzie z łazienki.

Abigail nie kąpała się krytycznie długo. Ubrała się w rzeczy, które wczoraj zostawili w łazience i w ten sposób była gotowa do podróżowania po budynku. Chciała się przejść po pomieszczeniach, rozejrzeć. Kiedy wyszła, związując gumką mokre włosy zaczęła mówić.
- Tak sobie myślałam, że po śniadaniu powinniśmy przejść się po pomieszczeniach do których mamy dostęp. Włącznie z naszymi pokojami, żeby się rozejrzeć, czy czegoś tam nie wstaw… - zawiesiła głos, spoglądając na obu Douglasów, którzy czekali jej powrotu. Popatrzyła to na Thomasa, to na Arthura.
- No… Wstawił… Czy nie… - zmarszczyła brwi próbując przypomnieć sobie o czym mówiła. Odwróciła wzrok na bok.
- Tak, ja nadal jestem nagi - rzucił Arthur. - A Thomas jest nadal brzydki. Nie masz się co dziwić - rzekł i ruszył pod prysznic.
- Jaki zabawny się zrobił! - Thomas rzucił za nim. Następnie spojrzał na Abby. - Wiedziałaś, że Arthur jest taki zabawny? Ja nie wiedziałem.
 
Ombrose jest offline