Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2007, 14:07   #151
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post

Azyl
”Ulica”

Perlisty, przyjazny śmiech oznajmił uszom gnoma, że niziołka miała poczucie humoru. Srebrzysta kaskada rozdarła ciemność, przywodząc na myśl mnóstwo przyjaznych, ogrzewających serce wspomnień... i nie tylko.

Tętnienie w uszach. Uczucie ciepłoty na policzkach. Ucisk w piersi. Dudnienie, które zdawało się niemal wylewać z gnoma... Learion stał, wsłuchany w siebie tak dalece, że niemal w tym zatopiony. Na twarzy ślepca, był wciąż ten sam, rozbrajający i łobuzerski uśmiech i nikt by nie odgadł, że jest on tam utrzymywany siłą.

"Co jest? Co się dzieje? Co to za uczucie? Czy to magia tego miejsca?"

Dwie rzeczy wydarzyły się naraz, które wytrąciły gnoma z tego stanu. Reakcja Airuinath była jedną, drugą zaś było powolne zejście Fialara na ziemię. Wbite w plecy pazurki, odbicie się, gładkie lądowanie na ziemi i spod lazurowego płaszcza wysunął się czarny kot, który idąc powoli, ruszył w stronę wskazaną przez kwiaciarkę.

Gdy Airuinath poczęła oddychać, gdy przemówiła, gnom odetchnął z ulgą. Wciąż pod wrażeniem poprzedniego dziwnego uczucia, Aylinn poczuł się znacznie lepiej wiedząc, że kobieta podniosła się z ponurych rozważań.

Valquar był definitywnie elfem, sądząc po barwie głosu, co oznaczało, że Straszliwa Istota nosiła imię Maygar. Gnom spróbował sobie przypomnieć czy w języku piekielnym to słowo coś znaczyło, ale był na to zbyt rozkojarzony.

Dało się łatwo zauważyć, że kot był swego rodzaju przewodnikiem. Szedł nieustannie przy nodze gnoma, który raczej kończynę przestawiał niż chodził. Sprawiało to wrażenie utykania, lecz dzięki temu ślepiec nieustannie wyczuwał obecność kota przy nodze.

Podążali za Fialarem zatem, a jak w pewnym momencie uświadomił sobie gnom, było coś nie tak.

"Słyszę dużo ludzi. Mnóstwo głosów. Języki mieszają się tak, że nie nadążam z ich rozpoznawaniem. Kopyta, przemieszczające się wraz z głosem? Jeździec? Czy centaur? Pachnie koniem, ale to cecha wspólna dla obu..."

Potem był wielki łopot, cień przesłaniający słońce, i obraz od Fialara, któremu nie po raz pierwszy w ostatnich dniach zjeżyło się całe futro. I ogrom, ogrom stworzenia i zdumienia na jego widok.

Smok. Gnom w milczeniu chłonął majestat stworzenia, trzymając w rękach kota, którego uspokajał.

Gdy podjęli marsz, gnom zauważył coś jeszcze. Poruszali się w tłoku. Ale ani razu nikt na niego nie wpadł, nikt nie krzyknął nad uchem, nikt nawet się nie zbliżył.

"Rozstępują się przed nami?! Dlaczego? Stroje? Pierścienie?"

Rozważając wypływające z tego wnioski, gnom musiał jeszcze dorzucić do listy zagadek jednodniowców, kimkolwiek by nie byli. Z zamyślenia wyrwało go zasłyszane z tyłu, pełne pogardy:

- Z drogi hołoto.

Pierwszy odruch w tym wypadku był nadzwyczaj błędny, gnom miał bowiem ochotę uskoczyć, schować się. Tutaj, przy tym stroju, jedynie wzbudziłoby to podejrzenia. Natomiast mimo tej wiedzy, chęć pozostała, strach bowiem pozostał.

Kopyta z impetem uderzały o bruk ulicy, rżenie, parskanie wierzchowców sugerowało duże rumaki raczej, niż to, co zwykło ciągnąć powozy, choć gnom powątpiewał swoim zmysłom. Wciąż pamiętał o dziwnym wrażeniu niedawno, w dodatku niesamowita ilość głosów, zapachów i istot konfundowała go potwornie.

Dyskretnie wspomógł się obrazem przesyłanym przez kota. Mignęła mu przy okazji twarz Sae, zupełnie wyraźna przy zupełnie niewyraźnych twarzach pozostałych. Kobieta była chyba trochę zirytowana...

Dwoje podróżnych miało podobne im ubrania. Gnom miał ochotę się roześmiać, widząc ich „święte oburzenie”, roześmiać i zbulwersować ich czymś jeszcze. Tylko dla tego by potem śmiać się z ich min.

***

Azyl
”Zając i Smok”

Widząc scenę z wytatuowanym smokowcem, Learion natychmiast zrozumiał, że ma oto okazję na wyjaśnienie fenomenu. Ale z kim? Niewyraźny obraz gnoma z rudymi włosami przewinął się przez głowę Aylinna, który nie myśląc wiele zagadał:

- Karczmarzu, świetnie się składa. Jednodniowcy. Jak ktoś taki jak Ty wyjaśni ten fenomen? - słowo fenomen ociekało sarkazmem, głos gnoma zaś miał charakterystyczny, nosowy akcent i wymowę, którą cieszyła się zwykle przekonana o swej wyższości arystokracja - Harpo, bądź tak dobry i nie sugeruj mu odpowiedzi, rozstrzygniemy w końcu ten zakład raz, a dobrze. Zatem?

Jednocześnie zaś gnom łowił uchem czy mężczyzna łgał, lub czy jego chęć do zatrzymania gości nie była podszyta czymś więcej niż chciwością i zaskoczeniem. Tych emocji należało się spodziewać.

Problemem mogłyby być pozostałe.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 08-08-2007 o 14:08. Powód: brakujący tag
Tammo jest offline