240.830.M41, godz. 16:09, sekcja Magenta 85
Metalus Lyrdion powrócił do czarnej twierdzy półtorej godziny później, z niewielkim hermetycznym pudełkiem, którego zawartość położył na stole tuż przed psioniczką.
- Popatrzcie na te bransolety – mruknęła Ariel, niepotrzebnie zresztą, bo jej towarzysze nie odrywali wzroku od zdjętej z nadgarstków mumii biżuterii. Wykonane ze złota i brązu łuskowate obręcze zdawały się hipnotyzować swym połyskiem, bo w przeciwieństwie do nadgryzionego zębem czasu ciała Artrigida oraz jego rozsypującego się ubrania bransolety sprawiały wrażenie nowiutkich.
- Kobieto, słuchaj uważnie – odezwał się cichym tonem Graig Fenoff – Mówiłaś, że zwłoki można znaleźć, jeśli szuka się konkretnego przedmiotu. Co powiesz o tych bransoletach?
Psioniczka pochyliła się nad stołem, dotknęła palcami jego powierzchni, ponownie przymknęła oczy. Micha cofnęła się na ten widok o krok, mimowolnie, wciąż nie ufając pełnej samokontroli mentatki.
- One są puste – oświadczyła Ommein otwierając ponownie oczy – Nie wytwarzają żadnego echa, żadnego rezonansu.
- Znaczy się? – uniósł pytająco brwi Hansetus – Jak mamy to rozumieć? Nie da się ich wyczuć?
- Złoto i brąz to chyba tylko wierzchnia powłoka – wzruszyła ramionami zauważalnie zdezorientowana Ariel – Wydaje mi się, że wykonano je z jakiegoś tworzywa obojętnego na skan psioniczny. To rzadkość, ale istnieją takie surowce, niektóre potrafią nawet ekranować oddziaływanie talentu.
- Więc co? – syknęła z nagłym rozczarowaniem Micha – Twierdzisz, że one nie mogą służyć za sygnalizator dla sprawcy?
Ariel ponownie wzruszyła ramionami, spojrzała bezradnie na Fenoffa, później na albinosa.
- Nie wiem – oświadczyła niechętnym tonem – Jeśli tak, to emitują tak słabiutkie echo, że musiałabym chyba którąś w usta wsadzić, żeby to poczuć. Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby mentat w randze omegi zdołał je wyczuć na odległość, ale oczywiście mogę się mylić. Tyle wam tylko mogę powiedzieć: ja nic nie czuję.