03-02-2020, 10:49
|
#183 |
Administrator | Pchanie się z kamieniem przed oczy kompanów zdało się Gharthowi czynnością niezbyt rozsądną, ale w zaciszu swej komnaty obejrzał dokładnie kamień i przeprowadził parę eksperymentów, jednak ani z tego pierwszego, ani z tego drugiego nie był zadowolony. Najwyraźniej wycieczka do jaskini nie wyszła kamyczkowi na zdrowie. Z drugiej strony... Gharth był przekonany, że gdyby nie kamień, to spotkanie w jaskini zakończyłoby się całkiem inaczej.
Na rozważania jednak nie warto było tracić czasu, bowiem byłoby to przelewanie z pustego w próżne.
Przeprowadził jeszcze kilka prób, a potem przebrał się i wyszedł z pokoju, zabierając kamień ze sobą. Pierścień dziewczyny przepadł, a Gharth nie chciał, by ten sam los spotkał kryształ.
Jak się okazało, książę chciał nie tylko pogratulować im szczęśliwego powrotu z jaskini. Mieli zostać sędziami, co - przy nieznajomości tutejszych praw - mogło się różnie skończyć.
- Prawo jest prawem - powiedział zaklinacz, nie do końca zgadzając się ze swymi słowami - a wasza wysokość powinien stać na jego straży. Ale przed wydaniem wyroku trzeba by się dowiedzieć, co było motywem jego działań.
- Czyn tego człowieka związany jest z problemem, który chciałem poruszyć - mówił dalej. - Dziewczynie, która z nami była, zginął pierścień. Ale to pewnie już wiesz, wasza wysokość, od niej samej. Z tego powodu chciałem z pewną informacją poczekać i przekazać osobiście...
- Otóż w nasze ręce wpadł pewien drobiazg... - Wyciągnął kamień. Nie podał go jednak księciu tylko skupił się na krysztale, usiłując za jego pomocą znaleźć źródło wyczuwanych przez niego wibracji. - Chciałem to oddać, ale byłeś nieobecny, wasza wysokość, a nie chciałem go oddawać nikomu innemu.
- Poza tym... Nie wiem, czy tej klejnot jest przeznaczony dla ciebie, wasza wysokość, ale mam wrażenie, że może być niebezpieczny. Może to jakaś pułapka, zastawiona na ciebie, książę? - uprzedził, dzieląc się z księciem tym, co odkrył. |
| |