Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2020, 18:26   #14
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację


Po wylądowaniu i przed udaniem się do kwatermistrza
- Cass! Cassira! - ni stąd, ni zowąd Rybka pojawiła się przy castance, zwyczajowo prawie że na nią wpadając - Idziesz też do kwatermistrza? Bo wiesz, tak sobie pomyślałam, może będziemy razem w namiocie. Ty i ja? Będziesz coś ważnego w obozie robić czy puszczać bąki i czekać na wyprawę? Bo ja czekać tylko.
Zasypana pytaniami białowłosa zamarła z półotwartymi ustami. Do kwatermistrza bowiem się nie wybierała. Wszak jak każda doświadczona najemniczka, cały ekwipunek już miała. Może poza jedzeniem i napitkiem.
- Chodźmy. A czego w ogóle potrzebujesz?- zastanawiając się głośno. - Szukać drużyny by się przydało, wiesz… kogoś z kim idzie się na misję i razem nadstawia zadek.
- No tamci, tacy, tacy mówili, że kwatermistrz przydzieli nam namioty - wyjaśniła. - Bo tak to niczego nie potrzebuję.
- No tak. Namioty. Hmm… mogę cię przygarnąć.- dobrodusznie zgodziła się castanka.
- Masz już swój namiot? - zdziwiła się elinka.
- Eeee… nie… - przyznała się pogromczyni wstydliwie.
- Aha… rozuuuuumiem - powiedziała różowowłosa, chociaż tonem jakby nie do końca rozumiała. - No to zobaczmy co tam będzie wolne. Myślisz, że znów będziemy z Okuri, Tyrusem i tym Miłym eee…
- Myślę, że nie…- ucięła tę kwestię Cassira. Castanka wolała mieć odrobinę prywatności, więc duży namiot ją nie interesował.
- Pewnie to byłoby dziwne tak znów na nich trafić - odpowiedziała Lavida. - O jest. Chyba już widzę tego całego kwatermistrza. O tam przed nami. - Elinka nie pokazała palcem.
- Bogowie bywają dowcipni w tych kwestiach.- stwierdziła ironicznie białowłosa, podała dłoń elince i rzekła.- Chodźmy.
Rybka ucieszona z obecnego stanu rzeczy podała castance dłoń i podążyła razem z nią.
Namiot kwatermistrza był nieco większy od pozostałych i bardziej okazały. Gdy podeszły bliżej, przez odsłonięte poły ujrzały że we wnętrzu przebywa starszy człowiek, stojący za stołem. Zapisywał coś właśnie w grubej i nieco podniszczonej księdze, gdy jednak zbliżyły się bardziej, uniósł głowę i przerwał ową czynność.
- Słucham? - zapytał, mierząc obie nieco zmęczonym spojrzeniem.
- Potrzebny jest namiot. Cassira jestem, pogromczyni.- kciukiem castanka wskazała na rękojeść swojego miecza. - A to… Rybka.
- Kapłanka, jeśli to ma znaczenie - dodała elinka - chcemy być razem. W sensie w jednym namiocie.
- Właśnie.- odparła Cass.
- Pogromczyni i kapłanka - mruknął, coś znowu notując. - No dobrze, dobrze, w takim razie… Co my tu mamy… Obawiam się że pojedyncze już zajęte ale… Pomyślmy - mruczał dalej, wodząc palcem raz po księdze, to znowu po mapie. - Wolicie towarzystwo samych pań czy nie przeszkadza wam mieszane? - zapytał uprzejmie, chociaż sprawiał wrażenie jakby już zdecydował gdzie je umieścić.
- Samych pań. Mniej kłopotów wtedy - stwierdziła castanka kierując się swoimi doświadczeniami.
- W takim razie będzie ten - wskazał palcem na mapę. Namiot znajdował się bliżej końca jednego z rzędów. Widniała przy nim cyfra cztery i jedna gwiazdka. - Przy wejściu będzie miał trzy szafirowe szarfy, zdejmijcie dwie. W środku już jest jedna panna ale póki co nie ma żadnego mężczyzny - poinformował.
Pogromczyni przyjrzała się podejrzliwie kwatermistrzowi i spytała ponuro.- Póki… co?
- Tak, dokładnie - skinął głową na potwierdzenie. - Wszak jeszcze jeden statek ma dolecieć, a miejsca mamy limitowane. Może się zdarzyć tak, że jakiś wojownik stanie przed wizją spania pod gołym niebem podczas gdy w waszym namiocie nadal wolna prycz będzie. Wtedy, z oczywistych względów przydzielę go właśnie tam.
- Jakoś nie sądzę, by w kolejnym statku byli tylko mężczyźni.- sarknęła gniewnie castanka i wzruszyła ramionami. A następnie zwróciła się do Rybki.-To idziemy? A potem możemy poszukać Okuri i Tyrusa… i elfa jeśli chcesz.
- Jasne. Chodźmy. Może pan zapisać sobie, że w tym namiocie są same panie a w następnym statku może będzie znów ktoś kto woli tak. Nie ma co, nic jeszcze nie jest przecież przesądzone więc spokojnie - Rybka podjęła próbę pocieszenia castianki i załagodzenia jej gniewnego tonu wobec mężczyzny. Jej doświadczenie mówiło, że lepiej być miłym. Nieżyczliwość często odpłacana jest nieżyczliwością.

- A ten elf, to tylko jeśli ja chcę? Taki ci przeszkadza? - zapytała Rybka, gdy tylko oddaliły się od kwatermistrza.
- Eee… nie… nie przeszkadza. Ni trochę. Nie zapamiętałam jego imienia.- stwierdziła castanka wzruszając ramionami, gdy szły do ich namiotu.- Był miły, ale mężczyźni często są przy mnie mili.
Zerkając dwa skarby uwięzione w jej napierśniku można było zgadnąć czemu… ale castanka wydała się albo tego nieświadoma, albo nie zwracająca na to uwagi.
- To chyba miło, że są mili? Czy niezbyt? W sensie, lubisz chyba jak są mili? - dopytywała się elinka.
- No chyba że stają się namolni, wtedy nie ma znaczenia że są mili.- odparła Cassira i wzruszyła ramionami.- Ten elf, którego poznałyśmy po prostu… nie przypominam sobie, by wyróżniał się na tle innych miłych mężczyzn. Tyrus miał swoją Okuri, więc łatwo było go zapamiętać. I swoje wino. I swoje smuteczki. Elf był… miły i tyle.

Namiot, tak jak kwatermistrz powiedział, miał przy wejściu zawieszone trzy szarfy. Po przekroczeniu jego progu ujrzały cztery prycze, tyleż samo skrzyń stojących w nogach oraz stojaki na broń i zbroję. Jedna z pryczy była już ewidentnie zajęta, chociaż osoby, która ją zajęła nie było nigdzie widać.
Cass zerwała dwie wstążki i jedną podała Rybce.- Ty wybieraj pierwsza, ja po tobie.
Rybce było wszystko jedno która prycza będzie jej. Wybrała pierwszą po prawej stronie. Od razu podchodząc do skrzyni by umieścić tam swoje rzeczy.
Cassira wybrała pryczę naprzeciw i zaczęła tam układać swoje rzeczy. Ostrożnie i z pietyzmem.
- No to… co teraz? Szukamy Okuri? Pewnie się o ciebie martwi.- zapytała.
- Szczerze wątpię - odpowiedziała Lavida - ale nie ma co tu siedzieć, wolałabym się rozejrzeć po okolicy. Może ich przy okazji spotkamy - dodała z uśmiechem.
- Miałam wrażenie, że jesteście bardzo bliskie… Okuri wydawała się bardzo opiekuńcza wobec ciebie.- mruknęła pod nosem castanka poprawiając nadal zapieczętowany miecz na plecach. I dodała głośniej.- No dobrze… możemy się rozejrzeć. Ty prowadzisz teraz.
Rybka skinęła głową z wyrazem zamyślenia na twarzy. Sama zabrała ze sobą nierozłączną z nią laskę kapłańską.
- Zaczęłabym od sprawdzenia gdzie tu można się wysikać, a później gdzie tu można coś zjeść.
- Oraz rozejrzeć się za grupami awanturników, którym przyda się dodatkowy miecz i magia
- dodała swoje pragnienia Cass.
Nie uszły jednak zbyt daleko bowiem gdy tylko wyłoniły się z namiotu o mały włos nie zderzyły się ze znajomą parą, której towarzyszyła także nieznana im kobieta.
- Cycata! Rybka! Tu się ukrywacie - powitała ich Okuri po czym trzepnęła Tyrusa w ramię. - Widzisz, mówiłam że ich znajdę.
- Skoro nazywasz to znalezieniem kogoś…
- skomentował aman, witając obie towarzyszki podróży miłym uśmiechem.
- Hej… wcale nie ukrywamy się.- odparła wesoło Cass i spojrzała znacząco na Lavenę. Bo ta sytuacja tylko potwierdzała jej podejrzenia co do opiekuńczych uczuć Okuri względem Rybki.
Lisia elinka pomachała wesoło do Okuri i Tyrusa.
- Właśnie miałyśmy szukać, wcale nie zgadniesz czego - powiedziała do Okuri. - O, macie nową towarzyszkę?
- Znowu się zsikałaś? - zapytała Okuri, mierząc Rybkę wzrokiem z nieco złośliwym uśmieszkiem na ustach.
- Nawet jeżeli, to nie jest to twoją sprawą - skarcił ją za owe słowa aman, po czym wskazał dłonią na towarzyszącą im kobietę. - Pozwólcie że przedstawię wam Mirin. Mieliśmy już okazję uczestniczyć razem w jednej wyprawie zatem z oczywistych powodów zaprosiliśmy ją, by wraz z nami stworzyła drużynę. A jak z wami? - zapytał, podczas gdy Mirin skinęła im głową na powitanie.
- Nie zsikałam się- odpowiedziała spokojnie Rybka - tylko szukam słodyczy, żeby ci je postawić pod nos i patrzeć jak ci pupa rośnie. - Do słów Tyrusa nie odniosła się, a Mirian skinęła głową.
- Ja jeszcze nie spotkałam nikogo znajomego - odparła z uśmiechem castanka i spojrzała na Mirin wyciągając dłoń w kierunku niej.- Cassira jestem. Jak poznałaś tych dwoje?
- Razem braliśmy udział w ochronie karawany kupca Sejanusa - wyjaśniła Mirin, odpowiadając uśmiechem i podając dłoń.
- Tak, nieźle wtedy dostaliśmy po dupie - przyznała Okuri, najpierw jednak wystawiła język w kierunku Rybki.
- Jednak to była dobra misja. Wiele się wtedy dowiedzieliśmy, a i zapłata była niczego sobie. Oby obecna wyprawa także była udana - wyraził swoje życzenie aman.
- Tak, tak, było minęło - prychnęła Okuri. - To wasz namiot? - wskazała na ten, z którego dopiero wyszły.
- Tak. A wasz gdzie?- potwierdziła i zarazem spytała castanka.
- Tam - Okuri wskazała na namiot stojący między ich, a tym przy którym wisiały dwie purpurowe wstęgi. I z którego właśnie wyłonił się znany im już elf w towarzystwie castaniczki.
Gravaren na widok znajomych twarzy skinął głową, po czym odezwał się do swej towarzyszki, na tyle jednak cicho, by tamta grupka nie mogła go usłyszeć.
- Współpodróżnicy ze statku. Przynajmniej część - sprecyzował.
- W takim razie chodźmy się przywitać - zaproponowała jego towarzyszka i od razu słowa swe w czym wprawiła.
- Witaj Gravarenie - pozdrowił go aman. Okuri ograniczyła się do uniesienia dłoni, natomiast towarzysząca im ludzka kobieta tylko się temu przyglądała, stojąc jakby nieco z boku. Jej uwagę zdawał się przyciągać elf, chociaż i jego towarzyszka została przez nią obrzucona szybkim spojrzeniem.
- Macie już lokum? - spytał Gravaren, po czym przedstawił swych 'pokładowych' znajomych towarzyszącej mu castance. - Tanelia - dokończył prezentację.
- Niezwykle miło mi poznać - Tyrus wyciągnął dłoń, którą to Tanelia ujęła. - Oto zaś są Okuri - wskazywał po kolei swoje towarzyszki. - Lavida, którą także zwią Rybką, Cassira oraz Mirin. Mnie zaś zwą Tyrus - skłonił lekko głowę.
- Całkiem niezła grupa - podsumowała wesoło Tanelia. - Macie jeszcze w niej miejsce na chętnych do dołączenia? - zapytała od razu, puszczając do elfa oczko.
Ten uśmiechnął się do niej w odpowiedzi, jakby sugerował, iż znajomość z nią jest bliższa niż zwykła.
- Nie wiem. Chyba… tak? - stwierdziła Cass. W sumie nie byli jeszcze awanturniczą grupą, choć castance było akurat wszystko jedno w tej kwestii.
- Chyba? - Gravaren z lekkim rozbawieniem spojrzał na Tyrusa, który zdał mu się najrozsądniejszą osobą z całej tamtej grupy. A Cass tylko wzruszyła ramionami w odpowiedzi, bo w sumie… jeszcze nikt nie wyszedł z inicjatywą formowania grupy awanturników.
- To może od razu zdecydujemy, czy możemy razem podziałać? Jako jedna grupa? - zaproponował elf. - Dysponujemy magią i mieczem... znaczy łukiem - poprawił się, przepraszającym uśmiechem obdarzając Tanelię.
- A myślicie, że możemy sami o tym decydować i nie będzie przydziału? Takiego wiecie odgórnego? I chcielibyście… - Rybka zawahała się.[ - Mnie też w takiej grupie?]
- Z pewnością, kapłani są bardzo cennymi członkami drużyny.- pocieszyła ją Cassira.
- Jeśli stworzymy swoją grupę - powiedział Gravaren - to nikt nie powinien się w to wtrącać. Mam wrażenie, że już na statku tworzyły się jakieś grupy. A kapłan, jak mówiła Cassira, jest cenniejszy niż skrzynka mikstur.
- Oczywiście, że nie będzie problemu z tym żeby uznali naszą drużynę - zapewniła Tanelia. - I jak nic zgadzam się z Gravarenem w kwestii kapłana. Mikstury są dobre ale nic nie zastąpi natychmiastowego leczenia bez konieczności robienia przerwy w walce. Tym bardziej, że czasami zwyczajnie takiej przerwy nie da się zrobić.
- Jeżeli zgłosimy ów fakt dowódcy obozu, nie powinni nam robić problemów - potwierdziła Mirin.
- W takim razie postanowione - podsumował sprawę Tyrus. - Teraz tylko pytanie czy chcecie tam iść razem czy wolicie żebym sam załatwił sprawę?
- Chyba nie musimy się tam pchać wszyscy razem - powiedział Gravaren. - Poza tym są jeszcze inne sprawy do załatwienia. Pobraliście już ekwipunek i mikstury?
- Ja mogę pójść z tobą, by załatwić tę sprawę.- odparła Cass zwracając się do Tyrusa.
- Wymyślcie jakąś ładną nazwę - powiedział elf, zanim aman zdążył odpowiedzieć na propozycję Cassiry.
- Nie jestem pewien czy nazwa będzie konieczna - roześmiał się Tyrus. - I oczywiście, z chęcią przyjmę twoje towarzystwo Cassiro - zwrócił się do castaniczki.
- No tak, od zawsze wiedziałam że wolisz cycate - prychnęła Okuri, zakładając rękę na rękę i spoglądając na amana z wyraźnym wyrzutem w oczach.
- Nie zaczynaj - ostrzegł w odpowiedzi, chociaż się uśmiechnął, tyle że najpierw odwrócił głowę by elinka nie była w stanie tego uśmiechu dostrzec.
- Możesz iść z nami Okuri.- stwierdziła beznamiętnie Cassira.- Jeśli się boisz o jego... bezpieczeństwo.
- Phi… nie mam zamiaru, może sobie robić co chce - prychnęła, unosząc nosek o kilka centymetrów w górę.
- Nie zwracaj na nią uwagi Cassiro, przejdzie jej jak tylko dostanie coś słodkiego - poradził Tyrus, mierzwiąc przy tym włosy elince, która odskoczyła jakby ją jadowity wąż zaatakował.
- To zabierz, Tyrusie, obie panie do dowódcy obozu - zaproponował Gravaren - a my się zajmiemy Rybką i Mirin. Co wy na to? - Spojrzał na wymienione panie.
- Mi tam obojętnie, nie muszę iść do dowódcy. Wolę odwiedzić toaletę - powiedziała Rybka. Szkoda było jej się rozstawać z Cassirą, miała wcześniej nadzieję, że razem rozejrzą się po obozie, jednak załatwianie jakiś formalności u dowódcy było poza jej zainteresowaniami.
- Tanelia ma talent do wynajdywania różnych pożytecznych miejsc. Pomożemy ci w poszukiwaniach - zaproponował elf.
- Pewnie, nawet wiem już gdzie takowe są - zapewniła Tanelii, puszczając oczko do Rybki.
- No dobrze, w takim razie chodźmy Cassiro - Tyrus zwrócił się do castaniczki, ignorując prychania Okuri, która najwyraźniej poczuła się zignorowana.
- No to… Chodźmy poszukać tych łazienek. Może przy okazji znajdziemy i łaźnię - dodała Tanelia, ruszając w stronę przeciwną do tej, w którą ruszyła pozostała trójka.
- Łaźnia? Popieram... - stwierdził elf, podążając za Tanelią.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline