Gdy Morfika przeniesiono do stodoły i położono na ziemi,kątem oka zobaczył,że jego brat został uratowany i leży obok niego.Zdążył wydusić z siebie ciche-Kmil...-zanim stracił przytomność.Obudził się po chwili,wstał szybko co spowodowało ból całego ciała.Pielęgniarki szybko podbiegły do niego i kazały położyć się.On zignorował to co mówiły pielęgniarki i podszedł do Kmila,który leżał nieprzytomny.Morfik uklęknął przy nim-Kmil,obudź się.Kmil.-szeptał Morfik-Co znim?Wyjdzie z tego?-zapytał pielęgniarki.-Jego stan jest ciężki,miał wybity bark oraz połamane nogi,ludzie Ranulusa pomogli wam a potem nastawili złamania.Jego stan jest ciężki ale wyjdzie z tego.Niestety nie będzie przez długi czas chodzić,pracować czy walczyć.Morfik posmutniał.On wyszedł z tego praktycznie bez szwanku a jego brat,którego wciągnął w to wszystko leży nieprzytomny i możliwe,że już nigdy nie będzie mógł normalnie funkcjonować.Za drzwami stodoły Morfik usłyszał okrzyki radości.*Pewnie wygraliśmy.*-pomyślał Morfik.Powoli wyszedł ze stodoły.Zobaczył,że wszyscy rozmawiają z Bradem.Jeszcze troche obolały,podszedł do nich.Brad kazał złożyc im raport.Morfik poczekał aż Ranulus i Moldgard skończą i powiedział-Dwóch moich łuczników zginęło pod gruzami wieży,dwóch ludzi,którzy pomagali Steliosowi również poległo.Mój brat leży w stodole nieprzytomny z połamanymi nogami i wybitym barkiem.Sam jestem troche poobijany.Chciałbym teraz podziękować ludziom Ranulusa,którzy pomogli mnie i mojemu bratu.Trochę czarno widzę naszą podróż do miasta ale cóż pomogłem ci w walce z armią więc pomogę i teraz. |