Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2020, 16:42   #37
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
13 Martius 816.M41, warsztat Kaplicy Omnisjasza

Pomniejszy rangą techadept zgiął się w pokornym ukłonie, złożył wpół wręczone mu wydruki technicznych schematów i wycofał rakiem z osobistego warsztatu prezbitera. Ramirez stłumił ukłucie irytacji, doskonale świadomy faktu jak wielkim dobrodziejstwem były implanty umożliwiające korzystanie z nusfery i Manifoldu i jak wielu neofitów kultu - nawet tych wyjątkowo uzdolnionych w swoich specjalizacjach - musiało funkcjonować bez dostępu do zapewnianych przez te niezwykłe cyborgizacje ułatwień.

<Oczekuję precyzji wykonania wszystkich elementów co do jednego mikrona> wyemitował na pożegnanie wiązkę radiowego sygnału <Nie spełniające standardów podzespoły muszą być sfabrykowane na nowo. Chwała Maszynie>.

Pozostawiony samemu sobie, magos pochylił się nad wyjętymi z hermetycznego pojemnika kartami kodowymi należącymi do zestawu specjalistycznych podzespołów stosowanych w konstrukcjach serwitorów wielozadaniowych. Karty tego rodzaju należały do rzadkości, ponieważ większość serwitorów programowano z naciskiem na monozadaniowość. Umieszczane wewnątrz mózgu konkretnej jednostki, karty pozwalające na wielotorowość działania cyborga ogromnie zwiększały jego wydajność, chociaż jednocześnie podnosiły ryzyko konfliktu sprzętowego.

Lecz to nie potencjalny konflikt sprzętowy zaprzątał uwagę prezbitera, a integralność oprogramowania wgranego w karty sterowników. Poddane wnikliwym oględzinom kodu źródłowego, wydawało się całkowicie poprawne, lecz Ramirez dałby bez wahania głowę, że Orrundar i Karrambol ukryli w nich miniaturowego konia trojańskiego: programy szpiegowskie bądź tylną furtkę umożliwiającą potencjalne przejęcie kontroli nad serwitorem.

Ramirez nie czuł z tytułu tego podejrzenia żadnego dyskomfortu, sam bowiem postąpiłby najpewniej tak samo. Wzajemna inwigilacja i monitorowanie poczynań współbraci były w strukturach Kultu Omnisjasza czymś zupełnie normalnym i usankcjonowanym tysiącletnimi tradycjami. Jego problemem w bieżącej chwili było zlokalizowanie i wykasowanie fragmentów konia trojańskiego, ale nie zmieniało to faktu, że był zadowolony z dokonanej transakcji. Karty sterujące, neuralne interpretatory bodźców, wzmacniacze impulsów myślowych oraz sloty domózgowe były najwyższej jakości i warte swej ceny.

Znaczące chrząknięcie oderwało jego uwagę zarówno od cyberelektroniki jak i wyświetlanych wokół głowy nusferycznych projekcji informujących o statusie uruchamianych krok po kroku systemów okrętu.

W progu warsztatu stała Amelia de Vries, świeżo upieczona arcymilitantka rodu Coraxów. Ubrana w dopasowany czarny uniform i elementy kompozytowego pancerza osobistego, generowała wrażenie pełnego profesjonalizmu i tylko jej ledwie zauważalnie przyspieszony oddech zdradzał, że mogła czuć pewien dyskomfort wchodząc do serca dominium prezbitera.

-Chwała Maszynie - oznajmiła dźwięcznym głosem. Ramirez przyglądał jej się uważnie, analizując z naukowego punktu widzenia anatomię kobiety. Dzięki dobremu profilowi talii oraz proporcjonalnym piersiom wciąż zachowywała wizualne atuty swej płci, ale Ramirezowi jej prokreacyjna cielesność wcale nie przeszkadzała - Amelia nadrabiała to masywnymi ramionami i udami, gdzie utalentowani genetorzy wszczepili jej swego czasu dodatkowe sploty mięśniowe. Dzięki temu pomimo wciąż zachowanej kobiecości cieszyła oko techkapłana kształtami przywodzącymi na myśl doskonale zaprojektowanego serwitora bojowego.

Wszystkie te spostrzeżenia przemknęły przez myśli prezbitera w ciągu półtorej sekundy zużytej na analizę wyglądu niespodziewanego gościa.

-Przepraszam za przeszkadzanie w realizacji obowiązków - oznajmiła Amelia - Chciałabym coś z techminencją skonsultować.

- Nie było mi dane pogratulować awansu na pierwszego oficera madam. Niniejszym gratuluję.

Techkapłan stał pomiędzy trzema roboczymi blatami. Jego narzędziowy mechadendryt zdawał się na jednym z nich segregować kolejne elementy zupełnie bez udziału jego woli. Przed samym Ramirezem poza kilkoma tabletami było też sporo kartek papieru. W większości nie zapisanych.

-Dziękuję, techminencjo - odparła arcymilitantka tonem sugerującym, że nie zamierza rozwijać tematu swojej promocji - Chciałam porozmawiać o preceptorze Alderiksie.

Ramirez zaprzestał wielozadaniowej pracy, skupił całą swą uwagę na osobie Amelii. Alderiks, jeden z najbardziej uzdolnionych programatorów kart serwitorskich na pokładzie Błysku, był jednym z najbardziej obiecujących podopiecznych prezbitera.

-On… zaginął - przyznała niechętnie de Vries.

Ramirez zamarł na moment. Przeglądał zapisy z nusfery. Informacje o ostatnich kontaktach z Alderkisem. Połączył się z systemami statku weryfikując tygodniowy plan pracy przedstawicieli AdMech. I choć sam właśnie zbierał szereg danych powiedział w końcu:

- Proszę o więcej informacji. Czas i miejsce zaginięcia. Jakie kroki już podjęto?

-Ostatni raz widziano go na orbitalu - Amelia założyła ręce za plecy, wyprostowała się przemawiając rzeczowym tonem - Zszedł z pokładu okrętu sześć godzin temu, godzinę przed zamknięciem śluz. Otrzymał informację o tym, że grupa techadeptów nie powróciła na Błysk przed upływem ważności ich przepustek. Moi ludzie potwierdzili jego zejście, ustaliliśmy też miejsce jego ostatniego potwierdzonego pobytu. Zachodnia Podstacja. Jakiś rozrywkowy lokal z muzyką binaryczną. Tam podobno po raz ostatni byli widziani techadepci, których szukał.

Główny Wizjoner Silnika zastanawiał się czy mówiąc „rozrywkowy lokal z muzyką binaryczną” Amelia chciała w inteligentny sposób zażartować. W kilka sekund Ramirez podjął decyzje i rozesłał dyspozycje do serwitorów. W kolejnej sekundzie przyszły informacje zwrotne. Nastąpił czas, żeby to co w nusferze było już oczywiste zakomunikować Pierwszej.

- Madam, mój pancerz będzie na pokładzie promu za siedem minut. W czasie lotu do do Port Wander dwa serwitory pomogą mi w ceremonii przywdziania. Na ile prawdopodobne jest udostępnienie nam augerów stacji? Jest możliwość namierzenia Alderkisa. Mogę do tego wykorzystać implant AdMech. Jeżeli uzyskamy zgodę zarządu stacji, to - Ramirez postukał skroń - mój implant może zwiększyć zasięg namierzania.

Dłonie techkapłana w tym momencie zwijały dokumentację ze stołu. Umieszczał ją w tubach, a tuby w pancernej skrzynce. Wszystko zabezpieczał zamkiem genetycznym.

- Do hangaru wysłałem informację, żeby przygotować prom. Aby wszystko zorganizować w czasie musimy ruszać teraz. Dysponuję bardzo ograniczonymi zasobami czasowymi, mogę wydzielić dla celów tej operacji cztery i trzy czwarte godziny, z marginesem błędu rzędu trzydziestu minut.

Bez dalszych konwenansów Ramirez ruszył w stronę wyjścia z sektora odzysku załogi, ale po wykonaniu kilku kroków zatrzymał się i spojrzał ponownie na Amelię.

-Myślę, że dodatkowe zasoby mogłyby przyspieszyć poszukiwania. Potrzebny nam przewodnik.

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline