Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-01-2020, 22:57   #31
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
12 Martius 816.M41, mostek Błysku

Szmaragdowa poświata wypełniająca obrys ostatniego znanego fragmentu Ekspansji przybrała na intensywności, w magnetyczny sposób przykuwając uwagę oglądających projekcję ludzi. Uśmiech seneszala - niemal nigdy nie goszczący na jego obliczu - dał wszystkim do zrozumienia, że Barca nie powiedział jeszcze najważniejszego.

- Pogańskie Gwiazdy - oznajmił Christo poważniejąc w jednej chwili i pochylając się nad stołem projekcyjnymi - Skupisko czekające od tysięcy lat na nasze przybycie. Zapomniany matecznik skrywający miliony naszych braci i sióstr, żyjących w bezbożnej nieświadomości istnienia Imperium.

Głos seneszala przybrał na mocy, popłynął dźwięczną nutą po mostku. Wsłuchani w jego słowa oficerowie ożywili się zauważalnie, zaczęli pomrukiwać z zauważalną ekscytacją.

- Tak, to prawda - skinął głową Christo - Nigdzie indziej w obrębie Koronusa Wolni Kupcy nie odkryli dotąd populacji ludzkich autochtonów. Pogańskie Gwiazdy są niezwykłym wyjątkiem, przynajmniej do tej pory. Nikt nie ma pojęcia, kiedy zostały pierwotnie skolonizowane, ale żywione są podejrzenia, że miało to miejsce jeszcze przed powstaniem Imperium. Potomkowie tamtych osadników stworzyli planetarne mocarstwa, które utonęły w mroku Długiej Nocy, ale ich potomkowie przetrwali. Żyją w tamtej gromadzie po dziś dzień, na zdatnych do zasiedlenia planetach, egzystując z dala od miłosiernego światła Boga-Imperatora. I są wolni od mutacji, przynajmniej wedle pierwszych spływających z tamtego regionu raportów. Nie mają pojęcia o swoim pochodzeniu, nie wiedzą nic o Świętej Ziemi.

Czcigodny Ahallion sapnął głośno słysząc słowa seneszala, zasępił się i ścisnął palcami krawędź obudowy holoprojektora. Widząc jego poruszenie Barca skłonił głowę w uspokajającym wyrazie.

- Eklezjarchia jest świadoma istnienia tych ogromnych społeczności. Kościół podejmuje śmiałe inicjatywy ewangelizacyjne, ale ogromne odległości dzielące Pogańskie Gwiazdy od Port Wander bardzo utrudniają zbożną pracę misjonarzy. Co więcej, ludność tych światów wytworzyła przez tysiące lat specyficzne kultury, skomplikowane systemy pogańskich wierzeń. Proces ich nawracania będzie trwał całe dekady, całe pokolenia. Głęboko wierzę, że również my możemy przyłożyć do tego rękę. Wierzę, że ród Coraxów może zapisać chlubną kartę w historii ewangelizacji Pogańskich Gwiazd.

Christo pochylił się nad projektorem, dał umówiony znak Garimedesowi. W obrębie zaznaczonego na szmaragdowo podsektora zapaliło się kilka świetlnych punktów.

- Naduesh. Zayth, który przemierzają gigantyczne mobilne miasta. Zaginiona ponownie Raakata. Vaporius rządzony przez tajemniczych Królów-Kapłanów. To pierwsze z odnalezionych kolebek ludzkości w Ekspansji, ale zapewne nie ostatnie.

Seneszal podniósł wzrok znad projekcji, zatrzymał go na obliczu Winter.

- Jeśli zechce pani rozważyć moją radę, milady, po postoju w Przyczółku proponowałbym udać się właśnie tam. Pogańskie Gwiazdy na nas czekają. Jeśli o poziom przygotowań idzie, zgromadziliśmy zapasy żywności i wody pitnej na dziesięć miesięcy, czternaście w przypadku reglamentacji. Medykamentów wystarczy na rok. Magazyny amunicji są pełne, podobnie jak składy rdzeni paliwowych. Na orbitalu przebywa jeszcze czterystu osiemdziesięciu dwóch załogantów, spodziewamy się ich powrotu w ciągu następnych dwudziestu czterech godzin.

Barca oderwał spojrzenie od Winter, zerknął na Alecto Xan’Tai.

- Astroprojekcja dla tranzytu przez Paszczę, Nawigatorko?

- Zatruty ogród jest niespokojny - odparła białowłosa kobieta - Energia kłębi się w nim, rozdziera wszystko, co wpada pomiędzy jej zwoje. To będzie trudna podróż, niebezpieczna. Ale wykonalna. Wydaje mi się, że potrwa około pół miesiąca. Osnowa jest wzbudzona, trudno w niej czytać. Miałam ubiegłej nocy dziwny sen. Przyśniła mi się czarna róża, tracąca po kolei płatki, rozpadająca się w proch. To musi coś znaczyć, ale nie rozumiem tej symboliki. Musimy być czujni.

Christo pokiwał głową przyjmując opinię Alecto do wiadomości, spojrzał na stojącą po przeciwnej stronie stołu Bellittę.

- Pani Chóru, co objawił ci w kartach Święty Imperator?
 
Ketharian jest offline  
Stary 28-01-2020, 21:56   #32
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
12 Martius 816.M41, mostek Błysku

Małomówna astropatka wzdrygnęła się leciutko wyczuwając skupione na sobie spojrzenia towarzyszy. Nigdy nie lubiła tego przytłaczającego wrażenia, nie przepadała za stawaniem się obiektem powszechnej uwagi, jednak rozumiała doskonale powagę sytuacji i ciężar swoich obowiązków.

- Ułożyłam kombinowanego Tarota wspólnie z Samielem i Malechielem. Bóg-Imperator przemówił przez uświęcone karty - powiedziała cichym głosem świadoma tego, że zgromadzeni na mostku ludzie chłoną każde jej słowo. Jej wzrok przesunął się po każdej z postaci, a dziwne, pokryte bielą oczy zatrzymały na chwilę na postaci Corax. Zaniepokoiły ją słowa Alecto. Czarna róża… Zamknęła oczy i odezwała się cichym głosem.

- Pan pokazał mi przyczynę… i były nią siła… bogactwo… przywództwo wyżej urodzonych. Były jednak obarczone degeneracją. - Przemilczała inne cechy karty. O nich powinna porozmawiać na osobności z Corax. Ostrzec ją. - Doprowadziła ona do podróży… niebezpiecznej wędrówki, którą zgubić mogą oszustwa.. Błędy. Przepowiedział też odkrycie, ekspansję. Zobaczyliśmy zorzę Wielkich Burz. To za nią zdawał się być ukryty nasz cel. - Jej powieki otworzyły się i wzrok spoczął na Ramirezie.

- Zatem karty przepowiedziały udany tranzyt na drugą stronę Paszczy? - zapytał Christo Barca - Podejmiemy niebezpieczną wędrówkę, ale mimo ryzyka błędów skończy się ona sukcesem?

Bel przeniosła wzrok na seneszala.
- Zorze można zobaczyć z wielu miejsc. - Szepnęła cicho.
 
Aiko jest offline  
Stary 29-01-2020, 08:22   #33
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
12 Martius 816.M41, mostek Błysku

Ramirez postąpił krok do przodu dając chwilę audytorium, żeby mogła skupić na nim. Występował w czerwono złotych ceremonialnych szatach z typowym dla siebie odrzuconym w tył kapturze. Leon unosił się za nim. Na oficjalne wystąpienie do czaszki były przytwierdzone święte pieczęcie z rozwiniętym pergaminem pełnym modlitw ku chwale Imperatora w osobie Omnisjasza. Pergamin podwijał się lekko tworząc swoista parodię włosów.

- Błysk Cienia - zaczął Ramirez a jego głos zabrzmiał z głośników na całym mostku. Było to jedno z najciekawszych zastosowań voxowych implantów techkapłanów. Ich kazania miały dzięki temu tę niesamowitą moc. A i w chwilach kryzysowych, gdy inni byli pozbawieni komunikacji to praktycznie każdy Adeptus Mechanicus mógł sięgnąć po ten środek komunikacji.
- Błysk Cienia jest gotów do drogi. Dzięki błogosławieństwu Kongregatorów Omnisjasza z Port Wander Duch Maszyny został ukojony po borykaniu się z wyładowaniami w osnowie. Dzięki kunsztowi nawigatorskiemu udało nam się niewielkim kosztem przebyć Immaterium. Liczę, że i w tej podróży będzie podobnie.
Wzrok cybernetycznego oka powędrował na ich Przewodniczkę w Osnowie. Ramirez pokłonił się na znak szacunku, po czym znów spojrzał przed siebie. Maszynowy Impuls Umysłowy łączył się z holoprojektorem statku. Gwiezdne mapy zastąpił wyświetlany schemat Błysku Cienia.

- Imperator pomaga tym, którzy potrafią sami sobie pomóc. Dlatego właśnie w czasie tych kilku tygodni korpus AdMech dokonał niezbędnych prac konserwacyjnych zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz statku. Zewnętrzne płyty z adamantium nigdzie nie zostały naruszone, lecz mimo tego przeprowadzono stosowną renowację wygrawerowanych nań inskrypcji obronnych. Generator Gellera został uświęcony i okadzony w celu odpędzenia mrocznych bytów Immaterium. Popioły z kadzidła rozsypaliśmy wokół baterii laserów by zapewnić pomyślność w przyszłych walkach. Uzupełniliśmy święte płyny w krwioobiegu Błysku Cienia. Poprawiliśmy wydajność ekstrkatorów prowadzących pokładowy rytuał oczyszczenia o 0,2%. Wymieniliśmy relikwiarze powietrza, poprawiając wydajność oczyszczania powietrza o kolejny 1%.

Holoprojektor z każdym słowem techkapłana rozświetlał stosowne lokacje srebrzystym światłem, tak, aby do wszystkich dotarła skala działań ser

Ta wiadomość zawsze wzbudzała ciekawość. Mimo ciągłych prac i nieustannej poprawy wydajności oczyszczania powietrza na całym statku nadal w każdej z kajut mieszkalnych było czuć zapach maszynowni. Złośliwi mówili, że to namacalny znak władzy Ramireza nad statkiem. On sam nigdy nie zdementował tych plotek. Przynajmniej nie wtedy, gdy dowódcą był ojciec Winter. Wtedy pojawiła się placówka produkująca serwitory. Wtedy pojawiła się też krypta Serwitorów-Morderców.

Ramirez spojrzał na Winter. Potem na Barcę. Nigdy nie myślał o Błysku jak o grze, którą rozgrywał. Wiedział natomiast, że seneszalowi zależy na zredukowaniu wpływów AdMech na okręcie. Im więcej ludzi a mniej servitorów tym większą miał władzę seneszal.

- Załadowaliśmy zapas paliwa dla generatorów na 400 standardowych dni terrańskich ciągłej pracy. Aktualne pracują cztery z sześciu generatorów. Dwa pozostałe są wygaszone, ale jesteśmy w stanie je wzbudzić w ciągu trzydziestu sześciu godzin od rozpoczęcia rytuału przenajświętszego zapłonu. Aktualnie sektory generatora 4 i 3 są zajęte przez naszych gości. Są to przedstawiciele Adeptus Mechanicus z Port Wander z Magosem Karrambolem na czele, oraz podróżnicy odbywający pielgrzymkę ku chwale Imperatora.

Ramirez bardzo dobrze kontrolował swoje emocje, ale przy ostatnim zdaniu dało się wyczuć pewne napięcie. Czy Barca celowo upchał pielgrzymów przy wygaszonym generatorze, żeby pokazać swoje wpływy na Lady Kapitan? Żeby utrzeć nosa Magosowi Ramirezowi? A może za wszystkim stał Ahalion? Tę ostatnią myśl Ramirez szybko odrzucił. Darzył spowiednika zaufaniem. To jego prosił o pilnowanie młodej Corax. To on miał odcinać wszelkie sznurki za jakie miał pociągać Barca. Ale dlaczego misjonarz jest przy niej cały czas? Jak do tego doprowadził? Nawet Gunnar nie zabierał wszędzie swojego spowiednika. Coś wisiało w powietrzu. Jakaś tajemnica pozostająca poza zasięgiem Ramireza. Chyba zbliżał się czas spowiedzi, czy też innego pretekstu do dłuższej rozmowy z Ahalionem.

Obszary obu generatorów były podświetlane na hologramie.
- Nasi goście otrzymali wyznaczone trasy - hologram zaczął rysować linie wzdłuż korytarzy. Żółta do kaplicy i czerwoną do działu serwitorów.
- Pielgrzymi otrzymują całodobowy dostęp do kaplicy. Kapłani AdMech z Port Wander ograniczony dostęp do segmentu konserwacji serwitorów. Tam też wraz z ich pomocą rozpoczniemy pewne święte rytuały, które pozwolą uhonorować wszystkich obecnych tu oficerów specjalnie uświęconymi relikwiami Omnisjasza. Magos Karrambol jako mistrz Elektrokapłanów dostarczył baterie pozwalające ujarzmić moc świętej błyskawicy w waszej broni ręcznej. Po spotkaniu każdy otrzyma wiadomość prywatnym kanałem na umówienie audiencji ze mną w kwestii stosownego uświęcenia broni.

Nikomu nie powinno umknąć, że Ramirez w swym wystąpieniu potraktował niespełna trzydziestu przedstawicieli Adeptus Mechanicus wyżej niż tysiąc pielgrzymów.

- Większość prac usprawniających zostanie zakończona przed naszym wyjściem z Immaterium. W tej chwili Błysk Cienia jest w pełni sprawny i gotów do lotu.

Dla wielu ludzi na statku skok w Immaterium oznaczał odpoczynek. Ramirez zaś miał przed sobą wiele pracy. Nie tylko w kwestiach usprawnień, ale przede wszystkim w kwestii ich pasażerów.

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 29-01-2020, 20:54   #34
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Przy współpracy z MiRaaz

12 Martius 816.M41, mostek Błysku

Bell po zakończeniu swojej wypowiedzi wycofała się w tył. Nie lubiła być w centrum uwagi. Zaprzeczało to temu kim była i do czego została wyszkolona. W ciszy przysłuchiwała się wypowiedzi Ramireza, czując się coraz mniej pewnie. Wiedziała jednak, że musi mu powiedzieć… to tylko chwila. On… on nie był taki jak Lady.. jak szlachta. Rozumiał maszyny.

Gdy tylko zakończyła się odprawa a techkapłan ruszył w tylko sobie znanym kierunku puściła się za nim szybkim krokiem. Czuła jak jej serce wali…. tak bardzo nie lubiła rozmawiać. To nie był jej świat. Ten statek.. ci ludzie. Ona była stworzona przez kosmos.. miała służyć Panu.. więc.. więc czemu…

- Techkapłanie. - Powiedziała nietypowo jak na siebie lekko podniesionym głosem. Była kilka kroków za mężczyzną i nie chciała by jej uciekł. Bała się udać do jego sanktuarium. Pozwoliła więc by jej melodyjny głos poniósł się po korytarzu.

Pierwsza obróciła się serwoczaszka, która przyozdobiona modlitwami na pergaminie unosiła się za ramieniem techkaplana. Ramirez zatrzymał się w pół kroku. Jednak nie odwrócił się od razu. Czaszka zaś zdawała się lustrować astropatkę.
- Tak, milady? - powiedział w końcu Ramirez i powoli odwrócił się w stronę kobiety

Bell podeszła szybkim krokiem i odezwała się teraz już w typowy dla siebie sposób. Cicho.
- Czy mogłabym ci zająć chwilę. - Zawahała się. - Na osobności.

Ramirez zdawał się być bardzo spiętym.
- „Chwilka” jest bardzo niewymierną jednostką czasu. - Ramirez patrzył przed siebie nieobecnym wzrokiem. Być może weryfikował coś wyświetlanego tylko dla niego przez któryś z implantów.
- Kontynuując marsz w stronę rufy za sześć minut i dwadzieścia osiem sekund będziemy na obszarze pokojów relaksu. W teorii możemy tam rozmawiać swobodnie. W praktyce istnieje zaś niezerowe prawdopodobieństwo istnienia tam podsłuchu zainstalowanego przez lojalistów seneszala.

- Tak długo jak zachowa to dla siebie… to chyba obojętne. - Powiedziała cicho podążając za wzrokiem techkapłana.

Pokoje relaksu były ni mniej ni więcej jak pokojami wynajmowanymi na godziny w wiadomym celu. W teorii dawały one dyskrecję. Były bardzo popularne, co wcale nie znaczyło, że na okręcie panowała rozwiązłość. Często w kajutach zajmowanych przez pięcio czy nawet sześcioosobowe rodziny ciężko było znaleźć chwile dla siebie. I tu pomocą były właśnie „pokoje relaksu”

Trudno było sobie wyobrazić Ramirez korzystającego z takich pomieszczeń zgodnie z ich przeznaczeniem. Pewnie dlatego nie odnotował żadnego nietaktu w swej propozycji.
- Możemy też poświęcić na rozmowę owe sześć minut spaceru, przy założeniu, że mieszczą się one w definicji „chwili”.

Serwoczaszka jak na komendę zawróciła w powietrzu i poleciała dalej w stronę rufy zostawiając parę oficerów w pustym korytarzu.

- Nie lubię mówić gdy idę. Ten statek cały czas szepcze. - Bell przymknęła oczy wsłuchując się w trzaski i kroki wypełniające otaczającą ją przestrzeń. Jeśli w propozycji było coś nieodpowiedniego, to Bell wyraźnie tego nie odnotowała. - Pokoje wypoczynku są dobrą propozycją.. to neutralny grunt

Szli w milczeniu. Dość szybkim krokiem. Czas każdego z nich był cenny. Ramirez prawdopodobnie wszelkie formalności związane z dostępem do kwatery zorganizował z użyciem swoich kapłańskich wszczepów, ponieważ gdy dotarli na miejsce od razu podszedł do drzwi z oznaczeniem 266. Wprowadził tymczasowy kod, co potwierdzało fakt, iż cały proces „wynajmu” przebiegał w czasie marszu w milczeniu. Techkapłan przepuścił astropatkę w drzwiach. Pomieszczenie było schludne i przygotowane na ich przybycie. W jego centrum znajdowało się sporej wielkości łóżko. Lampy emitowały czerwone światło o niewielkim natężeniu. Z głośników dobiegała muzyka pobudzająca zmysły.
Na łóżku paliły się dwie zapachowe świece, których celem było wypędzenie z tego miejsca zapachu maszynowni. Zapachu, który niósł się za Ramirezem równie mocno, co za niemal każdym AdMech na tym statku.

- Przepraszam - odezwał się w końcu Ramirez - za niedogodność związaną z brakiem stosownych siedzisk. Obawiam się, że nie przewidziano zastosowania tego pomieszczenia do rozmów. W pomieszczeniu relaksu grupowego są według planu trzy łóżka, ale on w tej chwili jest zajęty. Proszę - ręką wskazał dominujący w kajucie mebel - niech milady zechce zająć miejsce. Ja postoję.

Bell zsunęła z głowy kaptur odsłaniając pokrytą tatuażami głowę i usiadła na łożu. W jej oczach widać było delikatny niepokój gdy spoglądała na techkapłana z dołu. Nie miała jednak czasu na ustalanie kto ma siedzieć, kto stać.
- Zwiastunem podróży jest karta odkrywcy. - Powiedziała cicho, spoglądając na górującego nad nią mężczyznę. - Zwiastuje on też nieznane… odkrycia. Widniejąca za nim zorza może wskazywać na to, że uda nam się przedostać… jednak… był element, który zaniepokoił mnie bardziej.

Ramirez patrzył z uwagą na kobietę. Jego spojrzenie nie wyrażało kompletnie niczego. Nie odważył się też niczego wtrącić w kwestii Imperialnego Tarota.

- Ten odkrywca wyglądał jak ty. Mam przeczucie, że jeśli uda nam się przedostać - Bell zawahała się. - To dzięki tobie. Istnieje też szansa że może się to udać tylko tobie.

- My, Kapłani Marsa preferujemy raczej klarowne wyjaśnienia. To o czym milady mówi jest dla mnie niezrozumiałe. Może w obliczu zebranych danych mógłbym przeprowadzić stosowną symulację. Jednak tych danych najwyraźniej brakuje.
- Patrzył na kobietę badawczo.

- Rozumiem. Wiem, że potrzebujecie więcej informacji… bardziej konkretnych. Niestety Pan Imperator, wiele pozostawia dla nas niejasnych. - Bell uśmiechnęła się do górującego nad nią mężczyzny. - Widząc jednak twoją twarz na karcie byłam pewna iż muszę ci to przekazać osobiście. Wierzę, że gdy przyjdzie odpowiedni czas, ta dziwna wizja stanie się danymi, których potrzebujesz…

Bell zawahała się na chwilę.
- Za twoją postacią był lądownik… za nim masyw górski i dalej Zorza Wielkich Burz. - Opisała dokładnie swoją wizję i odetchnęła. Po astropatce widać było ile wysiłku ją to kosztowało.

- Jakie karty były przed odkrywcą? Jakie jest ich znaczenie? - Ramirez dopytywał. I o dziwo wyraz jego twarzy złagodniał. - Jeżeli istnieje klucz określania znaczeń kart, to daje nam skończoną ilość kombinacji dla znaczeń.
Techkapłan zrobił krok do przodu w stronę siedzącej Bellity.
- Martwi… - przez sekundę analizował kwestie protokołu przechodząc do porządku dziennego nad tym, że główny Astropata rozmawia z nim tak swobodnie. - Ta wizja martwi cię, czy cieszy?

Na twarzy astropatki na chwilę odmalowało się zdziwienie, ale już po chwili uśmiechnęła się.
- Arystokrata i immaterium…. - Odpowiedziała spokojnie - Tak… karty mają swoje znaczenia, ale ich układ też na nie wpływa….

Westchnęła i oparła dłoń na piersi wyraźnie coś analizując.
- Martwi mnie… zbyt wiele znaków jest niepewnych… złowrogich.

Ramirez pokiwał głową przytakująco.
- Obawiam się, że nie umiem pomóc. Ilość zebranych danych nie prognozuje skutecznej ekstrapolacji. Nie ma nade mną łaski Imperatora. Nie wróżę z kart. Czy można jakoś uczynić znaki pewniejszymi? Czy mogę zrobić cokolwiek zanim przeznaczenie się wypełni?

Bell chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią przyglądając się swemu rozmówcy.
Powoli podniosła się i nieco niepewnie ułożyła dłoń na dłoni techkapłana.
- Wierzę, że robisz najwięcej z nas wszystkich by ta podróż zakończyła się powodzeniem. - Odparła spokojnie. - Po prostu pamiętaj tą wizję. Gdy przyjdzie czas wierzę, że cię poprowadzi.

Ramirez patrzył na ich stykające się dłonie. Delikatnie rozchylił usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale głos utknął mu w gardle.

- Wybacz, że zajęłam ci aż tyle czasu. - Bell dygnęła delikatnie. - Ta rozmowa była dla mnie bardzo ważna.

Skinął głową.
- Jeżeli zatem była ważna, to czas ten nie został stracony.
Cały czas patrzył na ich dłonie.
- Czy jakoś jeszcze mogę pomóc?

Astropatka pokręciła przecząco głową. Sama także spoglądała na ich dłonie nad czymś się zastanawiając.
- Nie… muszę jeszczę udać się na audiencję do lady Corax. - Powstrzymała ciężkie westchnienie. - Dziękuję.

Światła rozjaśniły się. Muzyka ucichła. Drzwi do pokoju relaksu zostały podświetlone, lecz się nie rozchyliły. Jedyne czego mogła domyślić się astropatka, to to, że Ramirez przy użyciu swej niezwykłej więzi z duchami maszyn właśnie zwolnił ich pokój.

Sam techkapłan skłonił się lekko. Cofnął najpierw dłoń, potem resztę ciała.
- Dziękuję za to spotkanie… - zawahał się przed ostatnim słowem. Jakby pękała jakaś bariera w jego umyśle - Bellito.

Po tych słowach odwrócił się i wyszedł przez rozsuwające się z sykiem drzwi.


Bell odczekała chwilę i ruszyła w kierunku pokoi Lady Winter. Niestety tej rozmowy obawiała się bardziej. Zdegenerowana szlachta... przedstawienie kobiety.. upadku... rozpadająca się róża. Wiele niewiadomych, a ona przez skórę czuła, że Winter uczyniła coś czego nie powinna, że ściągnęła na siebie i na nich zagrożenie. Co gorsza będzie musiała o tym jej opowiedzieć.

Pozwoliła sobie na ciche westchnienie gdy na korytarzu akurat nikogo nie było. Do tego to Immaterium. Przez skórę czuła, że czeka ich ciężka wędrówka.

Podczas ewentualnego spotkania Bell opowie dokładnie corax jak wyglądała karta arystokracji, oraz że w ręku jej przedstawicielki była czarna róża.

 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 10-02-2020 o 10:46.
Aiko jest offline  
Stary 30-01-2020, 11:02   #35
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
13 Martius 816.M41, Błysk Cieni

Pięćdziesiąt dwie godziny do oficjalnie zadeklarowanego w Bastionie terminu odlotu z Port Wander. Poddawane wielokrotnym testom układy zasilania, napędu, recyklingu odpadów i podtrzymywania życia Błysku działały bez zarzutu. Ukontentowany Duch Okrętu emitował swe zadowolenie z rychłej podróży zieloną poświatą monitorów, śpiewał bezdźwięcznie w binarycznej nusferze. Systemy uzbrojenia okazały się całkowicie sprawne, zasobniki amunicyjne pełne po brzegi. Na pokład nie wróciło jeszcze osiemdziesięciu dwóch załogantów, ale do czasu wygaśnięcia ostatnich ich przepustek pozostawały nadal dwadzieścia cztery godziny. Zaokrętowani na pokładzie Tempesta przedstawiciele kultu Omnisjasza pozostawali w swoich kwaterach ograniczając do minimum kontakty z załogą.

Półtora tysiąca pielgrzymów nastręczyło adeptom seneszala oraz żołnierzom Amelii de Vries nieco więcej kłopotu, podejrzliwy do przesady Christo postanowił bowiem sporządzić pełny spis ich tożsamości wraz ze skanami biometrycznymi oraz podstawowymi oględzinami medycznymi. Idąc na kompromis pomiędzy dbałością o szczegóły, a restrykcjami czasowymi, seneszal zaangażował w ten proces blisko ośmiuset służbitów, a kiedy załadunek pasażerów dobiegł końca, wszystkie korytarze łącznikowe spinające śluzy fregaty z orbitalem złożyły się symultanicznie w procesie dehermetyzacji.

Wciąż unieruchomiony przy portowym pirsie gigantycznymi magnetycznymi wysięgnikami, Błysk Cieni stał się w jednej chwili metalową twierdzą, szczelnie zamkniętą i monitorowaną przez miriady czujników odpowiadających za to, aby na jego pokład nie przedostał się w ostatniej chwili żaden pasażer na gapę.

Christo Barca wcale nie sprawiał wrażenia uspokojonego podjętymi dotąd środkami bezpieczeństwa. Plotki sugerowały, że wciąż pozostawał rozgniewany na swoich zauszników, którzy bez konsultacji z seneszalem umieścili pielgrzymów z Venerisa w auli tymczasowo wyłączonego z użytku plazmowego generatora. Ile w tym było prawdy, nie wiadomo, ale kilku pomocników Barcy zostało podobno odwiedzonych przez Dalię Amosis i z przerażeniem przyjęło wręczone przez nią dymisje.

Bellitta rejestrowała te przynoszone przez służbitów plotki bez większego zainteresowania, bardziej z poczucia obowiązku niż chęci wniknięcia w matnię pełnego intryg pokładowego życia. Pamiętna umowy z Kaspianem, zaraz po odprawionej przez Samiela porannej modlitwie zgłosiła Nadsternikowi rezerwację jednego z lądowników.

W niewielkim hangarze fregaty oprócz robiącej słuszne wrażenie kapitańskiej kanonierki stacjonowała też względnie wygodna w podróży Aquila, ale Mistrzyni Chóru z przyzwyczajenia poprosiła o zapewniającego większą dyskrecję Arvusa. Malutki wahadłowiec nie zwracał uwagi i zapewniał dyskrecję, jakiej astropatka tak gorąco pożądała.

Gotowa na spotkanie z Kaspianem i kandydatami na osobistych konkordialistów, była w połowie drogi do hangaru, kiedy dotarła do niej nieoczekiwana wiadomość.

Nieoczekiwana, ale niecierpliwie wyczekiwana. Niewielki zwitek papieru wydarty z obudowy dekodera radiowego, włożony do zapieczętowanej koperty przez jednego z podoficerów sekcji komunikacyjnej.

Wiadomość wysłano z Chóru Astrotelepathica w Bastionie.

Astropata przydzielony do Maurice’a de Coraxa nadał w końcu swój komunikat.
 
Ketharian jest offline  
Stary 30-01-2020, 21:48   #36
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
13 Martius 816.M41, gdzieś na Błysku

Bellitta w skupieniu wpatrywała się we wręczoną kopertę i odprawiła mężczyznę, który ją przyniósł ruchem dłoni. NIepewnie otworzyła list by sprawdzić jego zawartość.

Maurice… ile to już czasu minęło od kiedy opuścił Błysk. W zamyśleniu zamarła po środku korytarza, pozwalając przepływać służbie wzdłuż jego ścian. Dłoń zacisnęła się na adamantytowej lasce. Teraz zdawała się być filarem, który jako jedyny utrzymywał astropatkę w pionie.

Emocje są wrogiem. Czas płynie niezależnie od nas tonąc w pustce kosmosu. Powoli ruszyła dalej, chowając kopertę w kieszonce ukrytej za pasem przytrzymującym jej szaty. Nie bez powodu wiadomości przekazywano astropatom. Ich szkolenie uczyło ich pokory i spokoju, a nazbyt już dobrze znała gorącą krew szlachty. Przekaże wieści Lady Corax gdy powróci na Błysk.

Kilkunastominutowy lot na stację nie nastręczył Bell żadnych problemów. Podróżująca samotnie w przedziale pasażerskim lądownika, pogrążyła się w rozmyślaniach, które przerwał dopiero wstrząs lądującej maszyny i padające z interkomu suche słowa pilota. Bell przez całą podróż wpatrywała się w zawartość koperty. Wieści… obawiała się ich, szczególnie po ostatnich wizjach.

Blisko godzinę później znalazła się przed wejściem do sanktuarium orbitalnego chóru, czekając z rosnącą niecierpliwością na wieści, po które przybyła, a które przez wzgląd na swoją powagę odsuwały w cień kwestie zatrudnienia konkordialisty.

Kaspian nie kazał jej długo czekać, przybył do poczekalni w zauważalnym pośpiechu. Wiedziona przez niego do jednej z wewnętrznych sal kompleksu, nie mogła nie dostrzec, że starszy Chóru sprawiał wrażenie niezwyczajnie spiętego.

- Czy coś cię niepokoi, bracie? - Spytała cicho, idąc o krok za Kaspianem.

- Mieliśmy niespokojną noc - odrzekł nieco niechętnym tomem starszy Chóru - Współdzielone sny z motywem umierającego kwiatu. Pracujemy nad interpretacją ich znaczenia.

- Czarnej róży? - Bell była szczerze zaskoczona. - Pan pokazał mi ją podczas wróżenia, objawił też we śnie naszej nawigatorce… Czarny kwiat gubiący płatki.

Kaspian spojrzał na towarzyszkę z ukosa, ściągnął w wyrazie rozterki usta, po czym wzruszył pospiesznie ramionami.

- To wskazuje na szczególne znaczenie przesłania - odparł - Chętnie powrócę do tego tematu po przekazaniu wiadomości dla twej pryncypałki.

Dwaj strzegący wejścia do Sali Ślepców strażnicy pochylili głowy na widok nadchodzących astropatów, potem zaś pociągnęli równocześnie za skrzydła zdobionych z pietyzmem mosiężnych wrót. Obaj nosili na głowach zakrywające całą twarz hełmy, zaopatrzone w przyciemnione wizjery i wytłumiacze psionicznych sygnatur. Zwyczajni ludzie nie posiadali daru wyczuwania psykerów, ale sprawy miały się inaczej ze strzegącymi bezpieczeństwa chóru zaprzysiężonymi przybocznymi. Śmiertelnicy przebywający w miejscu, gdzie eteryczny śpiew pochodzący z jaźni blisko setki astropatów nie cichł nawet na sekundę bywali podani na utratę zdrowych zmysłów, fobie i nagłe zmiany emocji, chociaż większość z nich nawet nie podejrzewała rzeczywistych przyczyn swojego stanu zdrowia. Rzadkie i cenne wytłumiacze wbudowane w hełmy strażników pozwalały im zachować rozum i nie ulegać niepożądanej psionicznej manipulacji ze strony swych podopiecznych... zwłaszcza, że w efekcie splotu najbardziej niepożądanych wypadków mogli się przeistoczyć z opiekunów astropatów w ich przymusowych egzekutorów.

W rozświetlonej dziesiątkami świeczników Sali Ślepców czekał jakiś człowiek.

- Witaj - Bell skłoniła delikatnie, po czym odsłoniła głowę, spoglądając na astropatę.

Psionik odpowiedział jej skinieniem głowy, a potem wyciągnął dłoń. Ujęła ją bez śladu wahania wiedząc, co zaraz nastąpi.
 
Aiko jest offline  
Stary 04-02-2020, 16:42   #37
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
13 Martius 816.M41, warsztat Kaplicy Omnisjasza

Pomniejszy rangą techadept zgiął się w pokornym ukłonie, złożył wpół wręczone mu wydruki technicznych schematów i wycofał rakiem z osobistego warsztatu prezbitera. Ramirez stłumił ukłucie irytacji, doskonale świadomy faktu jak wielkim dobrodziejstwem były implanty umożliwiające korzystanie z nusfery i Manifoldu i jak wielu neofitów kultu - nawet tych wyjątkowo uzdolnionych w swoich specjalizacjach - musiało funkcjonować bez dostępu do zapewnianych przez te niezwykłe cyborgizacje ułatwień.

<Oczekuję precyzji wykonania wszystkich elementów co do jednego mikrona> wyemitował na pożegnanie wiązkę radiowego sygnału <Nie spełniające standardów podzespoły muszą być sfabrykowane na nowo. Chwała Maszynie>.

Pozostawiony samemu sobie, magos pochylił się nad wyjętymi z hermetycznego pojemnika kartami kodowymi należącymi do zestawu specjalistycznych podzespołów stosowanych w konstrukcjach serwitorów wielozadaniowych. Karty tego rodzaju należały do rzadkości, ponieważ większość serwitorów programowano z naciskiem na monozadaniowość. Umieszczane wewnątrz mózgu konkretnej jednostki, karty pozwalające na wielotorowość działania cyborga ogromnie zwiększały jego wydajność, chociaż jednocześnie podnosiły ryzyko konfliktu sprzętowego.

Lecz to nie potencjalny konflikt sprzętowy zaprzątał uwagę prezbitera, a integralność oprogramowania wgranego w karty sterowników. Poddane wnikliwym oględzinom kodu źródłowego, wydawało się całkowicie poprawne, lecz Ramirez dałby bez wahania głowę, że Orrundar i Karrambol ukryli w nich miniaturowego konia trojańskiego: programy szpiegowskie bądź tylną furtkę umożliwiającą potencjalne przejęcie kontroli nad serwitorem.

Ramirez nie czuł z tytułu tego podejrzenia żadnego dyskomfortu, sam bowiem postąpiłby najpewniej tak samo. Wzajemna inwigilacja i monitorowanie poczynań współbraci były w strukturach Kultu Omnisjasza czymś zupełnie normalnym i usankcjonowanym tysiącletnimi tradycjami. Jego problemem w bieżącej chwili było zlokalizowanie i wykasowanie fragmentów konia trojańskiego, ale nie zmieniało to faktu, że był zadowolony z dokonanej transakcji. Karty sterujące, neuralne interpretatory bodźców, wzmacniacze impulsów myślowych oraz sloty domózgowe były najwyższej jakości i warte swej ceny.

Znaczące chrząknięcie oderwało jego uwagę zarówno od cyberelektroniki jak i wyświetlanych wokół głowy nusferycznych projekcji informujących o statusie uruchamianych krok po kroku systemów okrętu.

W progu warsztatu stała Amelia de Vries, świeżo upieczona arcymilitantka rodu Coraxów. Ubrana w dopasowany czarny uniform i elementy kompozytowego pancerza osobistego, generowała wrażenie pełnego profesjonalizmu i tylko jej ledwie zauważalnie przyspieszony oddech zdradzał, że mogła czuć pewien dyskomfort wchodząc do serca dominium prezbitera.

-Chwała Maszynie - oznajmiła dźwięcznym głosem. Ramirez przyglądał jej się uważnie, analizując z naukowego punktu widzenia anatomię kobiety. Dzięki dobremu profilowi talii oraz proporcjonalnym piersiom wciąż zachowywała wizualne atuty swej płci, ale Ramirezowi jej prokreacyjna cielesność wcale nie przeszkadzała - Amelia nadrabiała to masywnymi ramionami i udami, gdzie utalentowani genetorzy wszczepili jej swego czasu dodatkowe sploty mięśniowe. Dzięki temu pomimo wciąż zachowanej kobiecości cieszyła oko techkapłana kształtami przywodzącymi na myśl doskonale zaprojektowanego serwitora bojowego.

Wszystkie te spostrzeżenia przemknęły przez myśli prezbitera w ciągu półtorej sekundy zużytej na analizę wyglądu niespodziewanego gościa.

-Przepraszam za przeszkadzanie w realizacji obowiązków - oznajmiła Amelia - Chciałabym coś z techminencją skonsultować.

- Nie było mi dane pogratulować awansu na pierwszego oficera madam. Niniejszym gratuluję.

Techkapłan stał pomiędzy trzema roboczymi blatami. Jego narzędziowy mechadendryt zdawał się na jednym z nich segregować kolejne elementy zupełnie bez udziału jego woli. Przed samym Ramirezem poza kilkoma tabletami było też sporo kartek papieru. W większości nie zapisanych.

-Dziękuję, techminencjo - odparła arcymilitantka tonem sugerującym, że nie zamierza rozwijać tematu swojej promocji - Chciałam porozmawiać o preceptorze Alderiksie.

Ramirez zaprzestał wielozadaniowej pracy, skupił całą swą uwagę na osobie Amelii. Alderiks, jeden z najbardziej uzdolnionych programatorów kart serwitorskich na pokładzie Błysku, był jednym z najbardziej obiecujących podopiecznych prezbitera.

-On… zaginął - przyznała niechętnie de Vries.

Ramirez zamarł na moment. Przeglądał zapisy z nusfery. Informacje o ostatnich kontaktach z Alderkisem. Połączył się z systemami statku weryfikując tygodniowy plan pracy przedstawicieli AdMech. I choć sam właśnie zbierał szereg danych powiedział w końcu:

- Proszę o więcej informacji. Czas i miejsce zaginięcia. Jakie kroki już podjęto?

-Ostatni raz widziano go na orbitalu - Amelia założyła ręce za plecy, wyprostowała się przemawiając rzeczowym tonem - Zszedł z pokładu okrętu sześć godzin temu, godzinę przed zamknięciem śluz. Otrzymał informację o tym, że grupa techadeptów nie powróciła na Błysk przed upływem ważności ich przepustek. Moi ludzie potwierdzili jego zejście, ustaliliśmy też miejsce jego ostatniego potwierdzonego pobytu. Zachodnia Podstacja. Jakiś rozrywkowy lokal z muzyką binaryczną. Tam podobno po raz ostatni byli widziani techadepci, których szukał.

Główny Wizjoner Silnika zastanawiał się czy mówiąc „rozrywkowy lokal z muzyką binaryczną” Amelia chciała w inteligentny sposób zażartować. W kilka sekund Ramirez podjął decyzje i rozesłał dyspozycje do serwitorów. W kolejnej sekundzie przyszły informacje zwrotne. Nastąpił czas, żeby to co w nusferze było już oczywiste zakomunikować Pierwszej.

- Madam, mój pancerz będzie na pokładzie promu za siedem minut. W czasie lotu do do Port Wander dwa serwitory pomogą mi w ceremonii przywdziania. Na ile prawdopodobne jest udostępnienie nam augerów stacji? Jest możliwość namierzenia Alderkisa. Mogę do tego wykorzystać implant AdMech. Jeżeli uzyskamy zgodę zarządu stacji, to - Ramirez postukał skroń - mój implant może zwiększyć zasięg namierzania.

Dłonie techkapłana w tym momencie zwijały dokumentację ze stołu. Umieszczał ją w tubach, a tuby w pancernej skrzynce. Wszystko zabezpieczał zamkiem genetycznym.

- Do hangaru wysłałem informację, żeby przygotować prom. Aby wszystko zorganizować w czasie musimy ruszać teraz. Dysponuję bardzo ograniczonymi zasobami czasowymi, mogę wydzielić dla celów tej operacji cztery i trzy czwarte godziny, z marginesem błędu rzędu trzydziestu minut.

Bez dalszych konwenansów Ramirez ruszył w stronę wyjścia z sektora odzysku załogi, ale po wykonaniu kilku kroków zatrzymał się i spojrzał ponownie na Amelię.

-Myślę, że dodatkowe zasoby mogłyby przyspieszyć poszukiwania. Potrzebny nam przewodnik.

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 05-02-2020, 23:43   #38
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
13 Martius 816.M41, mostek Błysku

Rzęsiście oświetlony mostek fregaty rozbrzmiewał ściszonymi głosami załogantów, popiskiwaniem kogitatorów, mamrotaniem sprzęgniętych ze stacjami roboczymi serwitorów i basowego pomruku przekaźników mocy. Siedzący w swoim fotelu Tytus Garlik poruszył palcami lewej dłoni, zmienił wychylenie drążka sterującego projektorem.

Przygasająca rytmicznie zielonkawa holoprojekcja tworzyła sferę o metrowej średnicy płonącą w powietrzu nad konsoletą kontrolera mostka, prezentując jego skupionemu wzrokowi obraz przestrzeni wokół Błysku Cieni.

- Panie Garlik, wszystkie holowniki zajęły wyznaczone pozycje - oznajmiła siedząca w fotelu stanowisko dalej Marra Korte, pierwszy podsternik Tempesta. Jej fioletowe oczy podchwyciły spojrzenie Tytusa, odnotowały jego skinięcie głową.
- Nie ma co zwlekać. Do dzieła!- rzucił tylko swoim luźnym tonem.

- Panie Styrre, potwierdzenie - sterniczka odwróciła głowę w kierunku oficera radiowego. Theodore Styrre pochylił się nad modułem łączności zewnętrznej.

- Tu Błysk Cieni, proszę potwierdzić gotowość do holowania.

Tytus Garlik stężał nieznacznie nie mogąc się oprzeć wrażeniu przyjemnej ekscytacji. Po długich tygodniach bezczynnego tkwienia przy pirsie jego ukochany okręt ponownie ruszał w przestrzeń kosmosu, doprowadzony do stanu pełnej użyteczności i gotowy na wszystkie przeciwności losu. Pobyt w bezpiecznej przystani był przyjemny, ale prawdziwy kosmiczny wilk żyje i umiera przebywając w próżni. Zbyt długi okres bezczynności zabija ostrożność i pozwala zgnuśnieć, a tam gdzie mieli się udać przeczuwał spore kłopoty, ale nie po to Tytus żył by chować się w bezpiecznym miejscu. Im bliżej zagrożenia tym bliżej zbogacanie rzekł sobie mawiać w momentach zwątpienia. Tak sobie myślał i tym razem. W końcu mieli lecieć tam na spotkanie z czymś co sam tylko Imperator raczył wiedzieć.

Osiem niewielkich holowników orbitalnych zajęło pozycje opodal kadłuba fregaty. Łączące je z okrętem magnetyczne cumy zostały usztywnione w jednej sekundzie elektromagnetycznym impulsem, a potężne sekcje napędowe zajmujące ponad połowę kadłuba każdego holownika rozjarzyły się jaskrawą niebieską poświatą.

- Gotowość potwierdzona, Nadsterniku - zameldował Styrre.

Dwa tuziny mężczyzn i kobiet w czarnych uniformach dynastii Coraxów nie zdołało utrzymać na wodzy kamiennego wyrazu twarzy, większość z nich pochyliła się z uśmiechem nad konsoletami pulpitów sterowniczych.

-Powiem krótko. Udajemy w niebezpieczną podróż w nieznane, ale wiedzcie, że stary dobry "Błysk Cieni" robił to już nie raz i nigdy nie zawiódł. Wierzcie w jego ducha i dziękujcie mu za opiekę, a na pewno się uda. Nasz sukces jest gwarantowany, a kto wie jak Imperator da<krótka efektowna pauza> to będziemy mieć okazje rozwalić trochę xeno-śmiecia i pomnożyć profity.- mówiąc to wybuchł krótkim radosnym śmiechem, a na koniec dorzucił.
- Z fartem i Imperatorem ludzie! Do roboty!
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 08-02-2020, 09:33   #39
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Post pisany wspólnie z Mi Raazem

13 Martius 816.M41, bar w Zachodniej Podstacji

Wnętrze złożonego z kilku połączonych sal kompleksu migotało stroboskopowymi światłami o różnej częstotliwości błysków, dopasowanych do rytmu cyfrowej muzyki bijącej z wiszących pod sufitem głośników. Wypełniany sale tłum ludzi stanowił mieszaninę profesji i klanowych przynależności - portowi robotnicy, załoganci kosmicznej floty, techadepci o różnym stopniu cyborgizacji, dilerzy używek, prostytutki obojga płci. Gwarny kolorowy tłum wprawiał się w stan ekstazy za pomocą legalnych narkotyków i oddziaływującej na podświadomość muzyki. Kolejni goście wchodzili lub wychodzili nie zwracając na siebie wzajemnie uwagi, przynajmniej do pewnego momentu.

Bez względu bowiem na stopień upojenia alkoholem lub skrętami lho, każdy zdrowy na umyśle człowiek tracił pewność siebie i poczucie bezpieczeństwa, kiedy znienacka stawał twarzą w twarz z czcicielem Omnisjasza w syczącej hydraulicznymi serwomechanizmami zbroi wspomaganej. Na widok taki w jednej chwili trunki parowały z głów, a nogi miękły w kolanach.

W ślad za prezbiterem do baru weszła Amelia de Vries oraz pięciu towarzyszących jej żołnierzy pokładowych. Wszyscy mieli matowoczarne pancerze osobiste i ciężkie lasery, ale uwagę przestraszonych klientów baru i tak skupiał na sobie wyłącznie Ramirez.

Ktoś ściszył graną w głównej sali muzykę i do uszu techkapłana dotarły ściszone pomruki mnóstwa ludzkich głosów.

Techkapłan przeglądał szybko dostępne wokół informacje jakim przesycona była nusfera. W większości propozycje matrymnialne jakimi otaczali się ci, którzy mieli do niej dostęp. Wiele osób dosięgał kryzys w tym momencie rozwoju. Zanim doszczętnie poświęci się swoje ciało Bogu-Maszynie. Niektórzy pragnęli ostatni raz zasmakować uciech cielesnych. Trudno było ich o to winić.

Wyświetlacz siatkówkowy zintegrowany z czujnikiem detekcji Alderkisa pokrył się rzędami miniaturowych komunikatów.

Amelia de Vries wysunęła się przed prezbitera, przeciągnęła po tłumie ludzi wzrokiem przywodzącym na myśl laserowe celowniki megabolterów. Imponująca w swoim czarnym karapaksie i pod bronią, robiła na klientach klubu wrażenie równie szokujące, co tkwiący w pancerzu wspomaganym techkapłan.

- Był tutaj - Ramirez potwierdził odczyt skanera bardzo ściszonym głosem, ale arcymilitantka słyszała każde jego słowo dzięki wciśniętej w ucho słuchawce komunikatora - Echo jego logowań wciąż jest czytelne w nusferze rekreacyjnej. Opuścił ten obiekt trzy godziny i siedemnaście minut temu.

- Jestem Amelia de Vries, zaprzysiężona rodowi Corax. To jego techminencja prezbiter Ramirez, błogosławiony sługa Omnisjasza - oświadczyła kobieta, głosem podniesionym dość wysoko, by wszyscy usłyszeli ją pomimo grającej wciąż w sąsiednich salach muzyki - Poszukujemy tego człowieka.

Na dany ręką znak jeden z żołnierzy wystąpił krok do przodu prezentując rozłożoną w rękach fotografię Alderkisa.

- Poszukiwany to sługa Boga-Maszyny i wierny sługa rodu Coraxów. Podejrzewamy, że grozi mu niebezpieczeństwo. Ktokolwiek wie o jego losie i miejscu pobytu, zostanie wynagrodzony za informacje. Ktokolwiek je zatai, zostanie uznany za wroga Domu Corax i surowo ukarany. Niechaj ci, którzy mają coś do powiedzenia wystąpią.



Wykonałem rzut 1k100 na Zastraszanie w wykonaniu Amelii, ale nie przyniósł on skutku, wręcz przeciwnie - jej wezwanie natrafiło na litą ścianę milczenia. Być może Ramirez zdoła osiągnąć lepszy rezultat?
 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 08-02-2020 o 09:36.
Ketharian jest offline  
Stary 08-02-2020, 19:30   #40
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
13 Martius 816.M41, mostek Błysku

Podsternik Marra Korte skontrolowała status systemów kierowania fregatą i upewniła się, że obaj wykonujący jej bezpośrednie polecenia serwitorzy potwierdzili gotowość do przyjęcia komend. Dziewczyna odchyliła się w dopasowanym do ciała fotelu obserwując zmrużonymi oczami wskazania licznych instrumentów. Jej dziewczęcy wygląd mógł wprowadzić w błąd niejednego mężczyznę. Doceniający talent sterniczki Gunnar Corax nie odmawiał łożenia pieniędzy na farmakologiczny prolong kobiety, która w potocznej opinii wielu młodszych oficerów była też jego sekretną kochanką. Tytus wiedział, że każdy obcy na mostku nie dałby jej więcej niż trzydzieści lat, z wielkim zaś trudem uwierzyłby w to, że kobieta świętowała krótko przed śmiercią Gunnara swą siedemdziesiątkę. Tak znaczący wiek szedł w parze z doświadczeniem, którego nie sposób było zakwestionować. Za to jak najbardziej można kwestionować jej moralność. Chłop pełen nadziei miło zagaduje, a tu taka niespodzianka co by mogła nawet nie matką, a kurde babką twoją być. Jak ufać kobiecie w 41 milenium? Pyta się. Tytus łapiąc za głowę.

- Sekcja sterowania gotowa na polecenia - rzuciła krótko Korte skinąwszy głową w kierunku siedzącego na podwyższeniu Garlika.

Zazwyczaj tak standardowe operacje jak dokowanie, przybijanie do pirsu czy wyprowadzanie jednostki na orbitę należały do obowiązków podsternika, który przyjmował jedynie ogólne polecenie dotyczące manewru; tym razem jednak Garlik postanowił uczynić to własnoręcznie. Chciał wszystkiego dopilnować. Nie wiadomo czy dalej ktoś nie chce dokończyć roboty dokańczając Panią Kapitan. Krótkim skinieniem głowy potwierdził meldunek sterniczki i wziął się do roboty.

- Maszynownia, poziom mocy? - rzucił w interkom modułu łączności poprawiając się z uczuciem podekscytowania w fotelu.

- Reaktory Ventro I i II przebudzone - w eterze zatrzeszczał suchy nieludzki głos dyżurnego techkapłana z obsady nadzorczej maszynowni. Ceremonialne namaszczenie przycisku startera wykonane. Rdzenie opuszczone, mantry odmówione. Poziom mocy dwadzieścia koma siedemset czternaście i rośnie. Silniki korekcyjne gotowe do uruchomienia. Chwała Maszynie.

- Chwała Maszynie - powtórzył Tytus. Na hologramie przed jego twarzą pojawiły się dodatkowe opisy otaczające trójwymiarowy model fregaty, raportujące status reaktorów oraz inne parametry transmitowane kilometrami światłowodów z maszynowni Błydku na jego mostek. Na hologramie widać było również najbliższe otoczenie fregaty i zbliżające się do niej holowniki.

Sterowanie tej wielkości okrętem nie przypominało w niczym sterowania małym promem czy choćby kanonierką. Nie było tu wolantu ani bezpośredniego przełożenia sterów na wartość i wektor ciągu silników. Kierowanie taką jednostką przypominało raczej wydawanie komend batalionowi piechoty, w którym każdy żołnierz musiał wykonać precyzyjnie i we właściwym momencie swoje zadanie, by całość osiągnęła zamierzony cel. Odpowiednio powolna była też reakcja olbrzymiej masy metalu i wydający komendy musiał uwzględniać dużą bezwładność i opóźniony czas reakcji.

Z głośników sekcji łączności płynęły zniekształcone radiowymi szumami dialogi kapitanów holowników przygotowujących się do pierwszej fazy manewru opuszczania doku. Słysząc ich głosy Tytus uśmiechnął się leciutko pod nosem, po czym pstryknął przełącznikiem wokalizatora rozpoczynając wydawanie komend.

- Silniki korekcyjne w trybie jałowym. Zapłon!

- Jest zapłon - dobiegła odpowiedź podsterniczki kilka sekund później.

- Maszynownia potwierdza status, silniki sprawne, charakterystyka mocy poprawna - dobiegło z głośnika brzęczące potwierdzenie dyżurnego magosa.

Dwieście masywnych silników korekcyjnych rozmieszczonych na obu burtach fregaty rozjarzyło się niemal jednocześnie błękitną poświatą oznajmiając gotowość do pracy, ale wciąż jeszcze nie generując ciągu. Teraz zaczynał się najtrudniejszy moment. Należało wydać rozkaz składający się z sekwencji komend wyznaczających moc, czas i wektor dla każdej z sekcji silników korekcyjnych tak by odsunąć okręt od magnetycznych wysięgników pirsu.

Tak o to "Błysk Cieni" wyruszał na kolejną wyprawę.


/Edyta w sprawie mechaniki:
10/70

 

Ostatnio edytowane przez Lynx Lynx : 08-02-2020 o 19:33.
Lynx Lynx jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172