Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2020, 17:18   #2
theandrzej
 
theandrzej's Avatar
 
Reputacja: 1 theandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputację
Stary zarządca wbiegł niemalże z hukiem do jadalni dla zbrojnych. Z wywieszonym językiem łapał hausty powietrza podwędzając z najbliższego stołu wolno stojący kufel. Wlał zawartość do gardła, opróżniając naczynie tak szybko jak się zjawił. Kiedy już ostygł i zwrócił wszystkich uwagę tym niecodziennym wejściem, obwieścił, że hrabia potrzebuje ochotnika do ważnej misji na peryferiach jego włości. Odzewem był gromki śmiech i wszyscy zebrani po krótkiej chwili wrócili do swoich posiłków, odwracając wzrok od czerwieniejącego się Richtera.
-Ty w czepcu - zakrzyknął niemalże piszcząc - Widzę, że już jeteś po posiłku, więc zacznij się pakować. Za godzinę widzę Cię pod bramą w mundurze i rynsztunku. To rozkaz! - Po czym wyszedł trzaskając za sobą drzwiami.

Adelbert dokończył piwo, rozegrał ostatnią partię kościanego pokera i udał się do swojej pryczy wspólnej sali. Przy jej końcu stała skrzynia z jego rzeczami, niewiele tego było. Miska, kufel i sztućce jeszcze z czasów poboru, koc który dostał od matki tuż przed opuszczeniem Klaukendorfu i worek w którym trzymał kostkę mydła, igłę, nici i napoczętą plecionkę od kolczugi, którą od kilku miesięcy obiecywał sobie dokończyć.

Spakował wszystko do marynarskiego tobołka, który leżał na dnie. Poprawił przyduży mundur w barwach hrabiego, oplótł trzykrotnie pas i odpowiednio umieścił saczek. Sztylet w pochwie zawiesił po swojej prawicy, zaś porządną lagę zaczepił rzemieniem o specjalną klamrę którą zmajstrował przy wizycie u kowala. Poszedł do zbrojowni upewniając się po drodze, że wszystko zabrał i zgarnął ze stoajaka halabardę.

Wyszedł na dziedziniec i udał się pod bramę rozmyślając nad zaistniałą sytuacją. W końcu los się do niego uśmiechnął na pewien sposób. Zawsze to coś innego niż służba wartownicza czy siedzenie w mesie i granie w kości. Najgorsze jednak to, że nie wiadomo o co staremu zarządcy mogło chodzić po głowie. Jeżeli będzie to kolejne nudne zajęcie, to Ranald mu świadkiem, że zabierze ostatni żołd i wróci do Klaukendorfu pleść kolczugi dla starego krasnoluda, przynajmniej lepszy miał z tego pieniądz.

Dotarł pod bramę i oparł się o nią, podparł się halabardą i poprawiał zwisający mundur. Był średniego wzrostu, chudy, żylasty i barczysty. Na jego szorstkiej twarzy wymalowane było znudzenie, ciemno niebieskie oczy wodziły od niechcenie po dziedzińcu. Pod czepcem skrywał krótkie ciemno brązowe włosy, których było coraz mniej przez poszerzające się zakola, które skrzętnie ukrywał pod czapką. Jakże byłby szczęśliwy gdyby zdobył działającą miksturę na porost włosów.

Zarządca w końcu pojawił się na placu wraz z kilkoma osobami. Komu w drogę, temu Ranald uszczupla sakiewkę, pomyślał i ruszył im naprzeciw poprawiając czepiec.
 

Ostatnio edytowane przez theandrzej : 05-02-2020 o 17:55. Powód: poprawiam, bo nie umiem
theandrzej jest offline