Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2020, 21:02   #15
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
PORA KOLACJI - NOC PRZED LĄDOWANIEM - MESA

Po zapoznaniu się ze swoimi współpasażerami, Faran ruszył na wieczorny posiłek do mesy. Po dwóch godzinach ponownego wprawiania się na bongu, żołądek dawał o sobie znać. Miał zamiar też przyjrzeć się, kto miał stanowić trzon wyprawy.
W mesie, jak to w mesie, było tłoczno, gwarno i jak na wyprawę z której mogło się nie powrócić, całkiem wesoło. Rozglądając się mógł dostrzec, że na miejscu zebrali się przedstawiciele każdej rasy, włączając to baraka. Wyjątkowo dużo było castaniców, sporo elinek ale i tak dominowali ludzie. Dostrzegł paru współbraci i sióstr, nie tworzyli oni jednak żadnej grupy, a siedzieli lub stali co najwyżej po dwoje. Przedstawiciele poporich zajęli jeden stół tylko dla siebie. Było ich dość sporo ale to akurat nie dziwiło, biorąc pod uwagę ich zdolności w kierunku mechaniki. Co jak co ale takie osoby z pewnością były niezbędne gdy chciało się zaznaczyć swoją obecność na nowym terenie.
Pomimo tłoku, nie brakowało wolnych miejsc. Można się było przysiąść, można było porozmawiać, zapoznać… Możliwości było wiele.
Mistyk nałożył sobie strawy i przysiadł do jednego z mniej zapełnionych stołów, z dala od jakichkolwiek baraka. Co prawda byli w sojuszu, ale niechęć i brak zaufania między rasami były na tyle głęboko zakorzenione, że nie miał ochoty na bliższe z nimi kontakty. Rodakom skinął głową w powitaniu. Popori zakwalifikował jako dość głośne, ale nieszkodliwe obecnie zbiorowisko. Pora była zająć się jedzeniem, po żołniersku.
Niestety jedzenie, a przynajmniej jedzenie w spokoju, nie było mu dane. Nie minęła dłuższa chwila, a na miejscu obok jego własnego, wylądował talerz z jadłem. Talerz ów, o czym aman przekonał się gdy tylko zwrócił swe oblicze w lewo, należał do przedstawicielki rasy elin. Znanej mu już, chociaż tylko z krótkiego widzenia.



Dziewczyna, pomimo tego że była wewnątrz statku, miała na sobie czarny płaszczyk z kapturem. Ten ostatni był częściowo narzucony na głowę, zapewne w celu ukrycia tożsamości właścicielki. Niestety, biorąc pod uwagę to, że nie naciągnęła go głębiej, nie spełniał swej roli zbyt dobrze.
- Można? - zapytała już w trakcie siadania.
- Można panienko Hime.- Skinął głową mistyk, kontynuując jedzenie. Właśnie dlatego zawsze starał się jeść jak wygłodzona larwa, która dopadła świeże liście, dzięki temu mógł zjeść przynajmnej trochę.
Zamarła na chwile, wyraźnie zaskoczona.
- Jak…? Znasz mnie? Skąd? - wyrzuciła z siebie pospieszne pytania, opadając na ławę z impetem sugerującym, że właśnie siły ją opuściły.
- Próbowałaś mnie stratować, kiedy wsiadałem na statek - Wzruszył ramionami. Uszy ci wystają, po tym was najłatwiej rozpoznać. Dodał po chwili, gdyby nie była pewna, w jaki dokładnie sposób ustalił jej tożsamość.
- Wystają? - zdziwiła się tym faktem bardziej niż słowami tyczącymi ich pierwszego spotkania. - O nie… Nie zauważyłam… - jęknęła, szybko poprawiając kaptur, a następnie rozglądając się po mesie. - Będę miała przechlapane jak mnie tu znajdą - wyznała. - I… Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym tratowaniem.
- Mówisz? Za co? Wpadłaś na mnie z rozbiegu, to wszystko, nic co wziąłbym sobie do serca. Nie jesteś wielka, nic mi nie groziło. - Odpowiedział Krut, przerywanymi, urywanymi zdaniami. Prawie już skończył jeść, to robił o wiele szybciej niż mówienie.
- Nie pamiętam - mruknęła pod nosem, zabierając się za jedzenie. - Nie powinnam sama zwiedzać statku - wyznała po chwili, pochylając się nisko nad talerzem. - Tyle że siedzenie w kajucie jest takie nuuudne - jęknęła z impetem odkładając widelec. - Nie po to wyruszyłam na tą wyprawę żeby siedzieć zamknięta i nie zobaczyć niczego poza wnętrzem przydzielonych mi pomieszczeń. To głupie!
- Jeśli będziesz krzyczeć, szybciej cię znajdą. Tylko po to się wybierasz na wyprawę? Na wyspie na pewno nie będziesz zamknięta w kajucie. Cel siedzący w miejscu łatwiej trafić. - Powiedział przechylając głowę i przyglądając się dziewczynie.
- Raczej łatwiej kontrolować - odburknęła zniżając głos. - Na wyspę z kolei szybko nie zejdę bo niebezpiecznie więc… Coś robić muszę - dodała z wyraźnie brzmiącym w głosie buntem. - Tobie też by się nie podobało jakbyś musiał siedzieć cały czas w kajucie i wychodzić tylko w towarzystwie ochrony. Ale nie, możesz sobie chodzić gdzie chcesz. Ja też tak chcę… O! Wiem! - nagle się ożywiła, wbijając w amana pełne radosnej nadziei spojrzenie. - Może będę się mogła schować w twojej kajucie, a jak im się znudzi szukanie to razem wybierzemy się na zwiedzanie wyspy! - zaproponowała, niemal podskakując na siedzeniu.
- Po to lecisz na wyspę, zwiedzać? Ja lecę szukać brata. Był w pierwszej ekspedycji. Oczy amana zwęziły się lekko, jakby nie był zbytnio zadowolony powodem, dla którego elinka pakuje się w niebezpieczną wyprawę. - W mojej kajucie jest już dwoje współlokatorów, ale można ich zapytać, czy nie będziesz im przeszkadzać. Odparł po chwili zastanowienia, w końcu dziewczyna pragnęła odrobiny wolności, to akurat mógł bardzo dobrze zrozumieć.
- Naprawdę?! - pisnęła z radości, na tyle głośno że w ich kierunku odwróciło się parę głów. - Wspaniale! Idziemy? Gdzie jest twoja kajuta? I dlaczego tam już ktoś jest? To twoi przyjaciele? - zalała go lawiną pytań, najwyraźniej całkiem ignorując osobiste wynurzenie amana.
- Bo to kajuta wieloosobowa. - Odparł krótko Faran i wstał dopiwszy piwo. Gestem zasugerował dziewczynie by też wstała i ruszyła za nim, po czym skierował się w stronę kajuty.
- Wieloosobowa? To takie są? Muszą być ogrooomne - stwierdziła z wyraźną fascynacją, szybko podążając za Faranem. - Czyli ile ma pomieszczeń? Cztery? Pięć? Trzy? - zaczęłą dopytywać, drepcząc za nim. Spod płaszcza wystawał jej koniuszek ogona, poruszający się w rytm zadawanych pytań.
Jedną. - Odparł mistyk mniej więcej w połowie drogi do kajuty, oglądając się za siebie, czy dziewczyna nadąża za jego krokami, chociaż było to zbyteczne, wystarczyło jej posłuchać i wiedziało się, gdzie jest. Był niemal pewien, że ochrona dziewczyny, a może kobiety, bo z nimi nigdy nie było wiadomo, właśnie w taki sposób zwykle ją znajdowała.
- Jedną? - przystanęła na chwilkę zaskoczona. - To niemożliwe. W jednej byłoby za mało miejsca. A gdzie salon? Łazienka? Musi być więcej pomieszczeń. Nie mówisz chyba że będziesz spał razem z jeszcze dwoma osobnikami i to w jednym pokoju?! - niedowierzanie wyrażone było dość głośno, tak że kilka głów ponownie zwróciło się w ich kierunku, a jedna para nawet przystanęła by na nich popatrzeć.
Faran przystanął i obrócił się w stronę Hime i pochylił by spojrzeć jej prosto w oczy. Nie ma salonu, łazienka jest wspólna na korytarzu, tak w tym samym pomieszczeniu, piętrowe łóżka. Nadal zainteresowana? - Powiedział cicho i ruszył ponownie w kierunku kajuty.
- To okropne! - wykrzyknęła po chwili. Widać musiała się otrząsnąć z szoku, w jaki ją wprawił. - Tak nie można! To… Czekaj, czekaj, idę - i jak rzekła tak zrobiła, powracając do boku amana, czy raczej do podążania gdzieś za jego plecami. - To okropne ale ciekawe, a to już wystarczy - oświadczyła.
Do kajuty dotarli bez niespodzianek. Nigdzie nie było widać ochroniarzy szukających małej podopiecznej. Wewnątrz Faran zastał tylko jednego ze współlokatorów, wysokiego i szczupłego człowieka o wygolonej głowie i dwuręcznym mieczu opartym o wezgłowie jego łóżka.
- Znajoma? - zapytał. Miał bardzo cichy i chrapliwy głos.
- Znajoma.- Potwierdził Faran i rozejrzał się po kajucie. -Została nam jakaś wolna koja? - Powiedział cicho. Zaczynał dochodzić do wniosku, że dziewczyna potrzebowała małego wstępu do życia niebogaczy. Wyspa z tego co wiedział, była bardzo niebezpieczna, a to oznaczało, że kilka rewolucyjnych myśli, łamiących standardy myślenia elinki, mogło uratować jej życie na dłuższą metę.
Mężczyzna wskazał na tą, nad łóżkiem Farana.
- Jeszcze nikt się nie zgłosił a to oznacza, że już się nie zgłosi - poinformował. Było go nieco trudno zrozumieć bowiem wraz z kolejnymi słowami chrapliwość głosu się zwiększała. - Silas - przedstawił się, zwracając do elinki. Ta jednak stała jak rażona piorunem. Jej wzrok błądził po nagich ścianach, po prostych posłaniach, po niczym nie przysłoniętym oknie i równie nagiej co ściany, podłodze.
- O jejku - westchnęła. - Nie żartowałeś… Jedno pomieszczenie… - mówiła, jakby wciąż nie mogła uwierzyć. - O jejku...
- Wszystko z nią w porządku? - zapytał Silas, nieco zaniepokojony.
Taaaak. Ma problem ze zmianą spojrzenia na świat. Prawda Himajo? Powiedział, odtstnie słowa kierując do Hime, miał nadzieję, że zrozumie, że nie warto zdradzać prawdziwego imienia, jeśli jej szukają. -Co się dzieje z twoim gardłem, wszystko w porządku? Mogę jakoś pomóc? - Spytał mężczyznę.
Ten w odpowiedzi machnął ręką zbywając sprawę.
- Stara przypadłość, nie przejmuj się - dodał, po czym przeniósł spojrzenie na elinkę. - To trochę zły czas sobie wybrałaś - skomentował, nadal wykazujący pewne oznaki obawy, chociaż znacznie mniejsze.
- To… To gdzie będę spać? - zapytała Hime, powoli widać otrząsając się z szoku. Istniała spora szansa na to że nie zauważyła że Faran użył nieco innego imienia zwracając się do niej.
- Tu na górze. - Wskazał dziewczynie wolną pryczę nad sobą. - Jak wolisz, masz pod ręką mistyka, który chwilowo nie ma żadnych niedobitków do składania do kupy. Więc jeśli zmienisz zdanie, daj znać. - Aman zaśmiał się ponuro.
- Zapamiętam, chociaż raczej na przyszłość - dodał mężczyzna, siadając na łóżku. - To twoja pierwsza wyprawa, Himajo? - zapytał elinkę, najwyraźniej uznając że Faran jest bardziej doświadczony.
Hime w odpowiedzi pokiwała głową. Zdawało się że gdzieś zgubiła swoją wcześniejszą żywiołowość.
- Nigdy jeszcze nie wybrałam się na taką wyprawę. Co najwyżej gościnne odwiedziny w zamkach czy posiadłościach - wyznała, podchodząc do łóżka. Przez chwilę przyglądała się drabince, która prowadziła na górę po czym ostrożnie zaczęła się wspinać na górę.
- Zamkach? - Silas uniósł brwi zdziwiony.
- Dziewczyna cierpi na koneksje, co poradzić. - Rzucił Faran, sadowiąc się na swojej koi. Czego się ostatnio nauczyłaś i co chcesz robić na wyspie? Zapytał, kierując głowę w górę, ku dziewczynie.
Akurat w chwili, w której przechodziła z drabinki na łóżko przez co dojrzał nieco więcej niż wypadało.
- Cały czas uczę się czegoś nowego - wyznała, sadowiąc się w końcu wygodnie. - Na wyspie zaś będę przebywać jako oficjalna przedstawicielka Pory Elinu - poinformowała, ostrożnie badając wytrzymałość posłania. Zapewne, gdyby sufit był wyżej, zaczęłaby w tym celu skakać.
Silas zagwizdał głośno.
- Jasne, koneksje - skomentował, z coraz większym zainteresowaniem spoglądając na Hime.
Faran milczał przez chwilę, zastanawiał się czy celowo podminowywała jego wysiłki, żeby dać jej chwilę spokoju, czy jedynie była faktycznie nieświadoma. -Taaaak, koneksje jak wspominałem, co poradzić. A ty Silasie, co cię ciągnie na wyspę? - Zaciekawił się mistyk.
Mężczyzna odchrząknął wyraźnie nie przekonany słowami amana.
- Złoto, a cóż innego - odpowiedział. - Za coś żyć trzeba, a ta ekspedycja wydaje się być dobrym sposobem na zarobek - dodał, opierając plecy o ścianę.
- To nie wystarczy poprosić żeby ci złoto przynieśli? - zapytała jak najbardziej poważnie, Hime. - Albo żeby ci przynieśli to czego potrzebujesz. Wyprawa na wyspę to… To zabawa, a nie praca - elinka zdawała się kompletnie nie rozumieć o co chodzi.
- Ech, to tak działa tylko dla ciebie. My, zwykli śmiertelnicy, musimy na nie zapracować, albo wywalczyć. Kiedy ostatnio rozmawiałaś z kimś nie ze swojej świty lub rodziny? Poza dzisiejszym wieczorem. - Zapytał bez ogródek Krut. Nie był pewien, czy dziewczyna do tej pory faktycznie żyła jak w innym świecie, czy była trzymana pod kloszem, jak rzadka roślina, czy ptak.
- Kiedy? - Pytanie to wyraźnie ją zdziwiło ale i zmusiło do zastanowienia. Usiadła, opierając stopy o szczeble drabinki. - Dziś rozmawiałam z Titusem - poinformowała. - Zanim statek wyruszył. Był na mnie strasznie zły, że wybiegłam na pokład. Powiedział, że to było nierozsądne - poskarżyła się. - I spotkałam Sejanusa! Nie widziałam go od bardzo dawna - kolejna skarga towarzyszyła tym słowom. - Titus nie przepada za nim, chociaż nigdy mi nie powiedział dlaczego. Podsłuchałam kiedyś jak pokojówki ze sobą rozmawiały i wydaje mi się że chodzi o coś związanego z córką Titusa ale nie udało mi się usłyszeć wystarczająco dużo bo mnie Lestrin nakryła i przepłoszyła pokojówki - i jeszcze jedna skarga.
- Powiedział ci może, czemu to było tak nierozsądne? Poza obowiązkami, które masz pełnić na wyspie. - Zastanawiał się w jak duże kłopoty się pakował, pomagając dziewczynie zdobyć odrobinę wolności. Czy była rozkapryszoną księżniczką w zbyt ciasnej klatce, czy członkinią jakiegoś rodu, którą ktoś na przekór jej samej próbował uszczęśliwić. Obie opcje nie wydawały mu się właściwe, ale w końcu był amanem, dla nich wolność była potrzebna do życia jak innym tlen. Z innej strony, chronienie pewnych osób było konieczne, czy tego chciały, czy nie, ich śmierć albo porwanie mogły wprowadzić zbyt wiele zamieszania.
- Ponieważ zrobiłam to bez ochrony i do tego przed odlotem - wyjaśniła. - Miałam się nie pokazywać ale… W kajucie było taaaaak nuuudno - jęknęła. - Siedziałam tam już drugi dzień. Ile można? No to w końcu się wymknęłam - dodała butnie, jakby oczekując nagany.
- Z tym brakiem ochrony się nawet mogę zgodzić, zwłaszcza, jeśli twoja obecność tu miała byc tajemnicą, tu raczej nikt cię nie będzie szukać póki co. - Mruknął głośnawo.
- Dokładnie taką mam nadzieję - wyznała.
- Gorzej jak jednak zaczną - ponuro zauważył Silas. - I ją znajdą. Nie wiem jak ty ale mnie oskarżenie o porwanie jakoś nie interesuje.
Ucieczka, może, ale porwanie, nieszczególnie. Dajmy jej uciec na jedną noc z pozłacanej klatki, przed lądowaniem się zobaczy co dalej. - Powiedział Faran, zaczynało wychodzić na to, że dziewczyna jednak nie znajdzie spokojnego schronienia na noc, ale to się jeszcze miało okazać.

I faktycznie, przez jakiś czas było cicho i Hime bawiła się w najlepsze wypytując Silasa, Farana, a później także Zika, trzeciego z lokatorów. Pytania były najróżniejsze. A to o życie, to znów o walkę, trochę o rodzinę. Każda odpowiedź zdawała się ją dziwić. Niemal każdą trzeba było dodatkowo tłumaczyć. Wydawało się, że elinka pochodzi z kompletnie innego świata, w którym nawet tak proste rzeczy jak słanie łóżka, zdobywanie jedzenia czy chociażby ubieranie się, robiono w zupełnie inny sposób.

W końcu jednak rozległo się pukanie do drzwi.
- O nie… - jęknęła Hime i szybciej niżby ją o to podejrzewać można było, zeskoczyła z łóżka i skryła się w kącie.
- Teraz będzie wesoło - wychrypiał Silas, a Zik potwierdził skinieniem głowy.
Aman kiwnął głową i wstał by otworzyć drzwi. Uśmiechnął się ponuro i otworzył. - Tak? - Zapytał po prostu i zerknął kogo tam niesie.
Na korytarzu stała złotowłosa elfka odziana w ciężką, białą zbroję zdobioną złoceniami. Z jej ramion zwisał biały płaszcz. Była to piękną kobieta i zapewne gdyby się uśmiechnęła wyglądałaby jeszcze piękniej. Niestety, sądząc po minie, na uśmiech nie było co liczyć.
- Poszukuję młodej panny z rodu elin. Złote włosy, lisie uszy i ogon, odziana w białą szatę i być może mająca na sobie czarny płaszcz z kapturem. Czy mogę wejść i sprawdzić tą kajutę? - Mimo iż było to pytanie, to jednak ton głosu sugerował że nim jednak nie było.
-Nie mam nic przeciwko, a kto jej szuka i czemu? - Zapytał aman, nie ruszając się z miejsca i zasłaniając swoją postacią drzwi. -Ta lisiousza ma jakieś imię, lub ty? - Dodał powoli, jakby po chwili namysłu. Jego wzrok prześlizgnął się po figurze elfki wyłącznie w poszukiwaniu oręża.
Orężu widać nigdzie nie było za to nie miał on problemu z dostrzeżeniem niezadowolenia na twarzy kobiety.
- Jej ochrona - poinformowała, odpowiadając na pierwsze pytanie. - Jej imię to Hime, mojego nie musisz znać. Mogę wejść teraz lub przyjść później wraz resztą towarzyszy i kapitanem - ostrzegła.
-Chcesz mi powiedzieć, że spuściłaś powierzoną ci w ochronę osobę z oka i nawet nie chcesz powiedzieć, kto o nią pytał, jakbyś była porywaczką, która nie chce pozostawić po sobie śladu choćby fałszywego imienia? Powiedziałem, że nie ma problemu, żebyś weszła, ale chcę wiedzieć kim jesteś. - Odparł Aman powoli jak zawsze, nie śpiesząc się. Domyślał się, że elfka była tym, za kogo się podawała, ale zawsze lepiej było mieć wątpliwości.
- Jestem Lestrin Allevere z rodu Vellinerów - odpowiedziała, chociaż po chwili i z wyraźną niechęcią. - Oficjalnie przydzielona do ochrony księżniczki Hime z Pory Elinu. Czy to wystarczy bym mogła sprawdzić to pomieszczenie? - dodała z nutą sarkazmu.
- Tak. - Całkowicie poważnie odpowiedział mistyk i odsunął się na tyle, by wpuścić elfkę do pokoju.
- Dziękuję - odpowiedziała, chociaż wdzięczności w tym słowie nie było żadnej. Zaraz też wkroczyła do kajuty i ignorując pozostałych lokatorów, zaczęła wzrokiem przeczesywać pomieszczenie.
- Hime, wiem że tu jesteś - powiedziała w końcu twardym głosem w którym pobrzmiewała groźba. - Jeżeli wyjdziesz teraz to może zapomnę o tym incydencie.
- Aaaaleee Leeestrin… - rozbrzmiał pełen rozpaczy jęk dobiegający z kąta kajuty. - To taaaakie nuuudne - jękliwy głosik kontynuował. - No i Faran pozwolił już mi tu zostać. Przecież chyba nic się…
- Wystarczy tego młoda damo - elfka dość brutalnie przerwała owe jęki i stanowczym krokiem ruszyła w stronę, z której dobiegały. - Przynosisz wstyd swoim siostrom. Takie zachowanie nie przystoi osobie o twojej pozycji. Gdyby nie to, że wyraźnie zabroniono mi używać siły to przez najbliższy tydzień nie byłabyś w stanie usiedzieć na tyłku - kontynuowała, jednocześnie łapiąc za płaszcz i podnosząc do góry odzianą w niego elinkę. - Teraz przeprosisz za kłopoty, podziękujesz za gościnę i grzecznie udasz się do swojej kajuty - rozkazała.
- Aleee…
- Żadnego ale - przerwała jej elfka, z wyraźną wprawą doprowadzając odzienie Hime do odpowiedniego stanu i stawiając ją przodem do zebranych w kajucie mężczyzn.
- Przepraszam - jęknęła elinka głosem wyraźnie wskazującym na to, że jest bliska płaczu. - I dziękuję… za gościnę - dodała, mnąc w dłoniach lisi ogon.
W czasie, gdy elfka prowadziła swoją tyradę, Faran zamknął drzwi i oparł się o nie plecami, zakładając ramiona na szerokiej klacie. - Ja mam kilka ale. Która to kajuta z rzędu, w której szukasz? Ile osób wie, jak wygląda Hime, poza jej zwykłymi towarzyszami, na tyle, żeby rozpoznać ją po samym opisie? Czy uważasz, że ktoś realnie chce jej zaszkodzić na okręcie? - Głos mistyka był powolny i monotonny. - Jeśli na pierwsze pytanie odpowiedziałaś tak… to ktoś może jej szukać twoim tropem, skoro jest w stanie ci umknąć tak łatwo, to ty jesteś tą, która się wyróżnia. Kontynuuj swoją szopkę wzdłuż korytarza, pytając dalej, jakby jej jednak tutaj nie było. Potem przyjdź sama, albo przyślij kogoś innego. I zapukaj pięć razy, wpuścimy tą osobę od razu, bez żadnego dodatkowego hałasu. Jeśli koniecznie chcesz ją przetransportować do jej kajuty. Możesz też zostać do rana. - Aman w końcu zamilkł, chociaż chwilę zajęło wyłapanie, że nie ma już nic do dodania chwilowo.
Przez chwilę wyglądało na to, że elfka ma bardzo dużą ochotę na to by amana zaatakować. Opanowanie gniewu zajęło jej trochę czasu, w którym to Hime w najlepsze się rozpłakała. Kobieta zdawała się jednak nie zwracać na to uwagi.
- Nie jestem jedyną, która jej szuka. Są inni, a to, że akurat mi się poszczęściło oznacza jedynie, że znam jej zwyczaje lepiej. Księżniczka nie może zostać tu przez noc. Jej obowiązki wymagają tego by znalazła się w kajucie, moim zaś obowiązkiem jest ją tam dostarczyć. Nie wiemy czy i jakie niebezpieczeństwo grozi jej na okręcie, jednak biorąc pod uwagę zróżnicowanie przebywających na nim osób, nie mamy zamiaru ryzykować. Teraz pozwól że opuszczę to pomieszczenie. Wraz z Hime - dodała, na wypadek gdyby nie było to wystarczająco jasne.
- Przynajmniej minimum rozsądku. Uważaj na siebie na wyspie Hime, a wy jeśli macie jej zapewnić bezpieczeństwo i jej pilnować, to to zróbcie, albo znajdźcie kogoś, kto da radę. - Ostatnie słowa były bardziej podobne do warknięcia i skierowane w kierunku elfki. Dopiero po nich otworzył drzwi na korytarz, sprawdzając najpierw, czy nikogo na nim nie ma.
- Na szczęście to już nie będzie ode mnie zależeć - odpowiedziała elfka, poganiając Hime, która wyraźnie chciała jeszcze się pożegnać z pozostałymi.
- Jak to…? - pisnęła elinka, wyraźnie sama zdziwiona tym faktem.
- Później - syknęła Lestrin, wyraźnie tracąc resztki cierpliwości.
- Paapaaa - księżniczka zdołała tylko pomachać Faranowi. Elfka pożegnałą się milczeniem.

- Niezła szopka - mruknął Silas, kręcąc głową.
- Widać faceta jej brakuje - podsumował Zik, wyciągając z torby flaszkę. - To kto ma ochotę na przepłukanie gardła?
Niedopieprzone arystokratyczne elfki… z przyjemnością się napiję. Prawdopodobnie za dzisiejszy wybryk poleciała ze stanowiska, dlatego nie chciała zostać. - Sarknął Faran i sięgnął po flaszkę, żeby solidnie golnąć. Po czym złapał się na chwilę za rogi i sięgnął do plecaka, wyciągając dwie fiolki i dając po jednej każdemu ze współpasażerów po jednej. - [i]Lecznicze, wyczarowane na pokładzie, więc potraktujcie to jako zdrowy toast/i] - Uściślił, gdyby nie byli pewni, co jest w środku i sam sięgnął po jedną.
- Będzie dobre by uniknąć kaca - roześmiał się Zik i skinął głową w ramach podziękowania.
- No, to jak nic dobry sposób - zgodził się z nim Silas i także przyjął ofiarowaną miksturę. - Zatem tym się parasz… Dobrze wiedzieć jakby się nam trafiło w jednej grupie ruszyć - dodał, samemu też sięgając do torby. Najwyraźniej każdy z nich przede wszystkim wyposażył się w alkohol.
- Gotowaniem też jak trzeba, ale na froncie woleli mnie bardziej za to, że potrafię czasem kogoś poskładać. - Odparł mistyk, zastanawiając się po co sięgnie kolejny towarzysz podróży.
Tajemnica została dość szybko odkryta. Silas bowiem wyciągnął niewielką baryłkę. Jakim cudem zmieściła się w jego torbie nadal jednak pozostawało pytaniem bez odpowiedzi.
- Nie patrzcie tak na mnie - odburknął. - To co można wyłudzić z magazynu to szczyny, a to co dobre pewnie będzie fortunę kosztować więc się sam zaopatrzyłem. Dobre, domowe - poinformował wyjmując do tego wkręt zakończony kranikiem. - Mój ojciec się tym zajmuje,a wcześniej jego ojciec i tak dalej. Ja do destylacji talentu nie mam więc ruszyłem na wojaczkę - zakończył tłumaczenie, przede wszystkim dlatego że mu głos całkiem już posłuszeństwa odmówił.
- Ja tam narzekać nie mam zamiaru - Zik uniósł dłonie w górę, w obronnym geście. Widać było że mu się oczy zaświeciły na widok baryłki i że nie mógł się już doczekać by spróbować trunku, który wewnątrz siebie kryła.
Aman skinął głową i wyciągnął swój osobisty kufel. -Masz rację, chociaż istnieje szansa, że znajdziemy pozostałości po poprzedniej wyprawie. Chociaż wolałbym, gdybyśmy znaleźli tych, którzy brali w niej udział. - Powiedział aman i wzniósł kuflem toast.
- Plotki głoszą, że wszyscy zginęli - podzielił się swą wiedzą Zik, także nadstawiając kufel.
- No, podobno nawet Elleon padł trupem i teraz będą szukać jego ciała - dodał Silas. - Chociaż wszystkim wiadomo, że to czego naprawdę szukają to magia, zwoje i cóż, ziemię którą można zawłaszczyć - dodał, rozlewając złoty trunek do kufli.
- Jeśli poprzednią wyprawę zdziesiątkowano, to pomysły o zagrabieniu ziemi są mżonką. Ale… - Aman przez chwilę się zastanawiał, czy się podzielić swoimi dość poszlakowymi wieściami. -Powiedzmy, że miałem sen, że niektórzy przeżyli. W tym mój brat. Czy nadal żyją, nie wiem, ale to zdaje się bardzo zdradliwe miejsce. - Powiedział w końcu Faran.
- Że zdradliwe to chyba wszyscy wiedzą - podsumował Zik. - Wiesz, poprzednia to chyba byli głównie uczeni i tylko paru wojaków do ochrony. Nie wiem dokładnie bo nie informowali otwarcie, tak tylko słyszałem - wyjaśnił, upijając solidny łyk.
- Tak, tak wieści głoszą - potwierdził Silas i już miał coś dodać, gdy rozległo się delikatne pukanie do drzwi.
- Mój… - Faran miał zamiar coś powiedzieć, ale przerwał gdy usłyszał pukanie. Odstawił kufel i wstał by otworzyć drzwi. [i]- Tak?[i/] - Powiedział otwierając drzwi.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...

Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 04-02-2020 o 21:08.
Plomiennoluski jest offline