Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2020, 21:04   #16
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację

Najwyraźniej miał szczęście do elinek, oto bowiem kolejna stanęła przed nim. Tym razem była to białowłosa, białoucha i białoogoniasta panna z rodzaju wilkopodobnych. Odziana w czarno-białą szatę skłoniła się lekko po czym przemówiła.
- Proszę wybaczyć najście. Nie widział panicz przypadkiem jednej z moich sióstr? Ma złote włosy i należy do rodzaju lisowych. Może sprawiać wrażenie delikatnie nadpobudliwej - dodała, unosząc głowę ku górze by przynajmniej spróbować spojrzeć swojemu rozmówcy w twarz.
Niestety, porwała ją stąd Lestrin Allevere z rodu Vellinerów, ale tak, była tu. - Powiedział westchnieniem aman. - jest po prostu jak zamknięta w klatce, jak małe dziecko głoda wiedzy nie nadpobudliwa. A jeśli faktycznie porwała, a nie została jej przydzielona do ochrony, to rozszarpię tą elfkę na strzępy. - Odpowiedział aman, starając się zapamiętać szczegóły wyglądu elinki.
- Proszę się nie denerwować, paniczu - odpowiedziała, na wszelki wypadek robiąc krok w tył. - Panienka Lestrin została przydzielona mojej siostrze do ochrony jej osoby w trakcie podróży statkiem - wyjaśniła uprzejmie. - Niestety, moja siostra lubi czasem płatać figle, przez co wyprowadza nieszczęsną panienkę Lestrin z równowagi. Nie rozumiem jednak co panicz ma na myśli mówiąc o zamknięciu w klatce - dodała, a jej wilcze uszy pochyliły się nieco do przodu, jakby chciała mieć pewność że dobrze wszystko usłyszy.
- Chcesz wejść? Nie ma co rozmawiać w drzwiach. - powiedział Faran, odsuwając się i zapraszając elinkę do środka gestem. - Nie paniczu, jestem Faran, możesz mi mówić po imieniu i patrzeć prosto w oczy. - Dodał męzczyzna.
- Dziękuję paniczu - odparła, wbrew temu co jej zaproponował, a następnie wkroczyła do kajuty, rozglądając się z ciekawością. Gdy dostrzegła pozostałych lokatorów, dygnęła wdzięcznie.
- Miło mi paniczów poznać. Mam nadzieję, że wieczór mija wam w przyjemnej atmosferze. Jestem Rils - przedstawiła się, tym razem łapiąc za dół szaty i wykonując pełny ukłon.
- Miło poznać. To Silas i Zik. Odnośnie twojej siostry, chodziło mi głównie o brak rozeznania w tym, co dzieje się na zewnątrz, wśród zwykłych obywwteli sojuszu. To wszystko, mam nadzieję, że jej to nie zaszkodzi w przyszłości. Proszę siadać, mamy jeszcze jakiś kubek na ten zacny produkt twojego ojca? - Rzucił Aman, sadowiąc się na skraju swojej koi, tak, by było miejsce usiąść.
- Tak, tak - odpowiedział Silas, zdając się być nieco zaskoczony i zaraz zaczął grzebać w swojej torbie.
- Dziękuję paniczu Silasie. To będzie dla mnie zaszczyt móc spróbować wyrobów twego ojca - zwróciła się do łysego wojaka, a następnie podeszła by usiąść obok Farana. Poprawiła szatę tak, by zlikwidować fałdy i przysłonić kolana.
- Tego także nie rozumiem, paniczu Faran. Jej wysokość Hime jest przedstawicielką Pory Elinu, jedną z naszych księżniczek. Z tego także powodu jej znajomość świata sięga znacznie dalej niż którejkolwiek z nas. Jako nasza reprezentantka miała już okazję bywać zarówno na dworach szlacheckich jak i na froncie. Jest także doświadczoną kapłanką - dodała, odbierając od Silasa kubek. - Dziękuję, paniczu Silasie - pochyliła głowę po czym grzecznie upiła drobny łyczek.
-Może tylko udawała, może zaś to, że ograniczała się do dworów i frontu, sprawiło, że poza tym czuje się jak w klatce, albo jest jak kocie, które jest ciekawskie wszystkiego, albo… ktoś ją kontroluje zbyt mocno, na co powinnaś zwrócić uwagę. Nie wiem, jestem tylko prostym wojakiem, no, prawie prostym. Za zdrowie twoje, i waszej księżniczki. - Powiedział aman wznosząc ponownie swój kufel.
Zarówno elinka jak i pozostali spełnili ów toast.
- Moim zadaniem jest jedynie strzec jej osoby w trakcie tej wyprawy. Jeżeli ktoś narzuca księżniczce coś, czego nie powinien… Obawiam się paniczu, że nie będę w stanie zbyt wiele zdziałać. Przekażę jednak tą informację pozostałym członkom drużyny. Być może nasz dowódca będzie chciał się tym zainteresować - obiecała.
- No, szkoda by było bo dziewczyna jak nic pełna życia - wtrącił się Zik, który najwyraźniej zdążył już odzyskać język.
- O ile nie udawała - dopowiedział swoje Silas, powtarzając za amanem.
-O ile… ale miejmy nadzieję w niewiniewinność, są takie momenty, gdzie tylko ona może nas obronić. Kto jest waszym dowódcą? - Zapytał żywo zainteresowany mistyk.
- Panicz Narsh - poinformowała, ruchem głowy odmawiając Silasowi, który chciał dolać jej trunku. [i]- On i panienka Sintri dowodzą naszą grupą.
- Hmm, a jaka będzie twoja rola na wyspie? I co się stanie z elfką? Stwierdziła, że Hime, to już nie jej problem.[/] -Zapytał Faran.- Panienka Lestrin pozostanie w obozie i przejmie dowodzenia ochroną jednego z kupców - wyjaśniła uprzejmie. - Moją zaś rolą jest i pozostanie ochrona panienki Hime. Chyba że panicz Narsh zdecyduje inaczej - dokończyła wyjaśnianie, po czym upiła drobny łyczek.- Zatem nie jesteś jedną z jej pokojówek? - zapytał Zik.- Nie, paniczu - potwierdziła Rils. - Hmm przekonamy się, jakie będą efekty. Widzicie, miałem rację, straciła fuchę, temu taka oziębła była - zaśmiał się delikatnie wstawiony aman. -Może to wyjdzie jej na zdrowie. - Powiedział mistyk, nie wiadomo czy o księżniczce, czy elfce.Rils sprawiała wrażenie nieco zaskoczonej tym komentarzem.- Panienka Lestrin jest doświadczoną wojowniczką i z pewnością doskonale się spisze - poinformowała, upijając kolejny łyk. Na jej policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.- Nie wątpimy, nie wątpimy - pokiwał głową Zik, chociaż nic nie wskazywało na to by dawał wiarę własnym słowom. - Może po prostu trafiła na godną przeciwniczkę - Silas stanął, aczkolwiek w niezbyt gorliwej obronie Lestrin.- Doświadczenie w boju, to coś innego niż ochrona danej osoby. Natomiast, ile macie lat, ty i księżniczka się znaczy. - Zapytał Faran.- Hej, to niegrzecznie tak pytać o wiek - zwrócił mu uwagę Zik, któremu najwyrażniej napitek uderzył już do głowy.- Ależ nie widzę nic złego w chęci zdobycia takiej informacji - odezwała się Rils. - Ja jestem jeszcze bardzo młoda, mam jedyne dwadzieścia pięć lat. Księżniczka jest o wiele ode mnie starsza, ma sto dwadzieścia - poinformowała, ponownie przykładając usta do brzegu kubka. Ze zdziwieniem jednak stwierdziła, że naczynie jest puste. - Oj… - cofnęła dłonie, czerwieniąc się bardziej.- Się panienka nie martwi, mamy dość zapasów - poinformował ją Silas, dolewając zanim zdołała go powstrzymać.- Dziękuję paniczu - skinęła mu głową, chociaż nie uniosłą kubka ponownie do ust, a jedynie trzymała go na podołku. Aman zagwizdał z wrażenia słysząc o wieku lisiouchej. -No, to ciekawa różnica wieku. Może w takim razie, to znudzenie dworskim życiem? - Filozoficznie zapytał Faran, dumając nad tym, czy Hime faktycznie mogła mieć tyle lat.- Nie mnie to oceniać, paniczu - odpowiedziała, skromnie pochylając głowę. - Moim zadaniem jest tylko dbanie o bezpieczeństwo i likwidacja zagrożeń - wyjaśniła. Ogon, biały i puchaty stwór, raz po raz miział siedzącego obok amana zdradzając dobry nastrój jego właścicielki. - Jakbym ja żył tyle lat to też bym się już chyba zaczął nudzić - stwierdził Zik, spoglądając na Rils z nowym zainteresowaniem.- No, po takim czasie to już tylko takie atrakcje jak ta wyspa do której lecimy mają jakiś urok - zgodził się Silas. Aman zastanowił się przez chwilę nad słowami elinki oraz pozostałych. Musiał się do pewnego stopnia zgodzić. - Więc skoro jest w takim wieku, to kto jest ją w stanie ograniczać lub kontrolować? Jeśli jesteś jej ochroną, to akurat tobie oceniać i ją poznać, żebyś zawsze wiedziała, do czego jest zdolna i od czego ją należy chronić, a od czego w zasadzie nie trzeba, a czasem sie nie powinno. - Powiedział z wolna Faran.- Tą wiedzę posiada panienka Sintri - wyjaśniła Rils. - Jeżeli ona dojrzy niebezpieczeństwo wtedy ja się nim zajmę. Chyba że będzie bezpośrednie, jak na przykład atak potworów. Wtedy nie będę potrzebować instrukcji. To nie jest moja pierwsza misja tego typu - dodała, po czym nieco ciszej zdradziła - Tylko druga. -Uczymy się całe życie, a i tak wszystkiego się nie dowiadujemy, nie jesteśmy bogami, nawet oni wszystkiego nie wiedzą, inaczej nie byłoby wojen między nimi, bo wiedzieliby jaki, będzie wynik. - Powiedział z uśmiechem mistyk.- Nie mnie to osądzać - stwierdziła Rils, powracając do picia drobnymi łyczkami.- Nikt nie jest doskonały - podsumował Silas. - Trzeba po prostu radzić sobie z tym co się ma akurat pod ręką i liczyć, że to wystarczy.- Dokładnie - zgodził się Zik, chociaż sądząc po kierunku, w którym wędrowało jego spojrzenie, zdecydowanie nie o sprawy filozoficzne mu chodziło. Widząc spojrzenie Zika aman wyszczerzył się ordynarnie na chwilę, był w stanie zrozumieć jego zapędy i potrzeby. - Zgadzam się, a co ci osądzać Rils? - Zapytał elinkę.
- Poziom zagrożenia, poziom umiejętności, szanse na powodzenie akcji - wymieniła, odhaczając kolejne palce. - Tak mnie szkolono - dodała, uśmiechając się szeroko.
- Tylko w tym cię szkolono? - odważył się na dość dwuznaczne pytanie Zik.
- No… To znaczy nie, nie tylko w tym paniczu Zik - odpowiedziała, sprawiając wrażenie nieco wystraszonej tym, że rozpoczęła odpowiedź w sposób niewłaściwy. - Szkolono mnie także we wszystkim co powinna wiedzieć osoba będąca osobistym ochroniarzem przedstawicieli wyższych sfer.
- I to widać - potwierdził Silas. - Wystarczy cię posłuchać, co nie? - zwrócił się z pytaniem do pozostałych, nie omieszkując rzucić karcącego spojrzenia Zikowi.
-Zdecydowanie tak. Podejrzewam, że Hime, nie miałaby nic przeciwko temu, żebyś przez chwilę chociaż, korzystała z życia. Sama lubi, kiedy tylko ma okazję, z tego co zauważyłem. Bez tego stajemy się martwymi duszami, a tego nikomu nie życzę, zbyt łatwo można się zatracić. - Mędrkował przez chwilę mistyk, zastanawiając się jak pozytywne słowa odbierze wilczoucha.
- Nie powinnam - zwiesiła głowę. - Chociaż faktycznie, słyszałam już taką opinię to jednak ciężko wyzbyć się tego, czego się uczyło przez lata. Czasami jednak… - zanim dokończyła, umykające z ust słowa zostały zatrzymane przez dłoń. - Nie powinnam tak mówić. Proszę o wybaczenie, paniczu, zapomniałam się - pochyliła głowę jeszcze niżej, tym razem wyraźnie składając ukłon, chociaż nie wstała.
- Oj nie przesadzaj Rils - machnął dłonią Silas. - Jesteś wśród przyjaciół, nie masz się czego obawiać.
- Właśnie. Czasem po prostu trzeba sobie pofolgować bo inaczej się pęknie, a wtedy i tak nic dobrego z człowieka nie ma - potwierdził Zik.
-Czasem trzeba odnaleźć kim się tak naprawdę jest, a potem się tego trzymać, bez tego bywa ciężko. To, czego nas uczą, to jedno, ale jeśli zabija to w nas to, kim lub czym jesteśmy, to już niewybaczalne. Jesteś sobą, nieskończenie perfekcyjnym snem tytanów, jak cała Arborea, jeśli twoje podstawowe ja nie karmi się złem, krzywdą bliźnich czy ich cierpieniem. Dlaczego miałabyś się sprzeciwiać woli bogów i być kimś innym niż jesteś? Obowiązki to jedno, własne życie, to coś zupełnie innego.- Wyrzucił z siebie Faran niczym natchniony, zupełnie jakby to nie on mówił.
- Ja… - pokręciłą jednak głową, przerywając. - Jestem tym, kim mam być - zapewniła, spoglądając na amana z uśmiechem. - Jest mi z tym dobrze. W ochranianiu, w służeniu znajduję spokój, paniczu. Znajduję go także w walce. Nie potrzebuję więcej - zapewniła, upijając łyk. - Przyznaję, że niekiedy nieco zbyt mocno ograniczam swoją naturę jednak nie uważam tego za coś złego. I niestety, nie potrafię przekazać o co mi chodzi w sposób tak dostojny jak panicz. Jestem tylko narzędziem w rękach tych, którzy swobodnie pływają wśród tajników tego świata.
- No, jak to nie było dobre przedstawienie myśli to nie wiem co miałoby być. Jesteś pewna że nie masz w sobie, poza duszą wojownika, także i duszy poety? - zapytał Silas, uśmiechając się do niej przyjaźnie i popijając z kubka.
- Pewnie, pewnie… Wszystko dobrze ale bawić też się trzeba - upierał się przy swoim Zik, ewidentnie mając w tym własny interes.

- Jeśli jest ci z tym dobrze, niech będzie, ale czasami nie można się ograniczać. Tylko tyle powiem w tym temacie. - Rzucił aman po wypowiedzi elinki. Chwilowo nie wiedział, co mógłby powiedzieć więcej, więc jedynie upił nieco trunku z kufla.
- Właśnie! - z ochotą zgodził się Zik, korzystając z tego że znalazł poparcie. - Życiem trzeba się cieszyć bo w dzisiejszych czasach nie wiadomo kiedy się może skończyć. A już z pewnością powinna się nim cieszyć taka śliczna panienka jak ty - dodał, biorąc jedno z krzeseł stojących przy stole i stawiając je obok łóżka amana, tak by móc usiąść z drugiej strony elinki.
- Wcale nie uważam żebym była jakoś szczególnie ładna - odpowiedziała, rumieniąc się aż po koniuszki uszu.
- Ależ wręcz przeciwnie - zaprzeczył, sięgając dłonią do ogona dziewczyny.
- Oh… - jęknęła, cofając się w stronę Farana i rozlewając nieco alkoholu na swoją szatę.
Zik prowadził końskie zaloty, do których dziewczyna zdecydowanie nie była przyzwyczajona, ale atmosfera była już zdecydowanie rozluźniona. Odstawił więc swój kufel i postanowił wyciągnąć bongo, żeby dodać lekkiego akompaniamentu mijającemu wieczorowi. - Każdy ma swoje własne odczucia i punkt widzenia, niekoniecznie zgodny z twoim, ale to, że niekoniecznie zgodny z twoim, nie oznacza, że jest zły. Najczęściej trzeba się po prostu zastanowić. - Tak jak chwilowo się zastanawiał, czy nie zaproponować Silasowi małego spaceru, ale dziewczyna chyba nie była gotowa, lub chętna, na takie harce.
- Tak… Zapewne panicz ma rację - wyjąkała, poprawiając się na łóżku, w widoczny sposób przybliżając do amana kosztem rozochoconego wojaka.
- Oj no nie uciekaj - nie ustępował Zik, ponownie próbując pochwycić ogon. - Zawsze chciałem zobaczyć czy faktycznie są tak miękkie na jakie wyglądają.
- Daj panience spokój, Zik - wtrącił się Silas. - Gołym okiem widać, że nie ma na takie zabawy ochoty. Poza tym najpierw byś poprosił. I może nie zapominał że ta dama zajmuje się likwidowaniem celów i raczej zdjęcie kogoś takiego jak ty nie sprawi jej większego problemu - dodał ostrzeżenie.
- Jasne, jasne - parsknął Zik. - Przecież to dziewczę nawet broni przy sobie nie ma. Poza tym bez jaj, jeszcze żadna mi się nie oparła - wypiął dumnie pierś.
- Bo im za to płaciłeś - zwrócił mu złośliwie uwagę Silas, śmiejąc się w najlepsze.
-Panowie, bez takich wycieczek, bo się Rils spłoszy, zamiast cieszyć się odrobiną swobody. - Powiedział mistyk uśmiechając się lekko i wybijając leniwy rytm prawą dłonią. -Zazwyczaj wypada najpierw pytać o takie rzeczy, to prawie tak, jakby ciebie ktoś za ogon złapał, tylko nie z tej strony, bez pytania i z nagła. - Faran nie był do końca pewien, czy to porównanie podziała.
- O ile jest to śliczna panienka to jakoś nie mam nic przeciwko - niestety, najwyraźniej nie zadziałało, a jak już to odwrotnie od tego co zamierzał osiągnąć. Zik ani myślał sobie odpuścić. Alkohol szumiał mu w głowie w sposób nader widoczny. Po prawdzie to żadne z zebranych nie było już w pełni trzeźwości umysłu, Rils w to włączając.
- Nie powinno się dotykać ogona bez pozwolenia, paniczu Zik - poinformowała Rils, wtulając się już i to dosłownie, w Farana i łapiąc w dłonie ogon dla jego ochrony. - To… To nie jest odpowiednie zachowanie. Ogony są… One są… Są bardzo czułe - wydukała w końcu.
- Słyszałeś? Odpuść panience - Silas pofatygował się do tego by wstać, chociaż nieco chwiejnie.
- A jak nie odpuszczę to co? - zapytał zadziornie Zik.
- No to wtedy pójdziesz grzecznie spać - wychrypiał Silas, uśmiechając się niezbyt przyjaźnie.
Aman pokiwał głową z lekką wesołością. - Ale nie przejmuj się, gdyby ci się to przydarzyło, zadbałbym rano o twój ból głowy. Jednak dopiero rano. - Jego palce zaczęły wybijać nieco szybszy rytm na bongu. Zdawało się, że zbliżała się pora, by odprowadzić Rils do jej kajuty, mimo, że nie było wcale tak późno.
- Nie wtrącaj się - warknął Zik, nad którym alkohol w pełni już przejął panowanie. - Nikt mi nie będzie mówił co mam robić - warknął do Silasa.
- To nie mówienie co masz robić tylko próba przywrócenia ci zdrowego rozsądku - wyjaśnił spokojnie pogromca, zaciskając pięści.
- Proszę przestać - próbowała ich powstrzymać Rils. - Tak nie wypada. Towarzysze broni nie powinni stawać naprzeciw siebie.
- Ty siedź cicho - syknął w odpowiedzi młodzik, także zaciskając pięści i ewidentnie szykując się do walki.
- Mam go uciszyć? - zapytała szeptem elinka, słowa te kierując do Farana.
Aman skinął głową, mówiąc tylko jedno słowo. - Tak. - Reszta była zbyteczna. Miał nadzieję, że obędzie się bez ciężkich obrażeń, ale był swiadom, że istniały sposoby uśpienia kogoś, bez krzywdzenia go na dłuższą metę. Podejrzewał, że Zik był tak pijany, że rano nawet by nie pamiętał co się stało, gdyby oberwał kułakiem między oczy.
Ledwo skończył mówić, a już było po wszystkim. Rils jakimś sposobem w jednej chwili znalazła się na plecach Zika i korzystając z kubka uderzyła go w bok głowy, a następnie odbijając się od niego wykonała obrót w powietrzu i wylądowała na czworaka przy drzwiach. Zik jeszcze przez chwilę stał, po czym zwalił się z hukiem na podłogę.
-Głupiec. - Powiedział tylko mistyk, podnosząc nieprzytomnego Zika i próbując ułożyć go na koi, oraz przykryć kocem. -Szkoda, że alkohol tak na niego działa. Przepraszam za niego. - Powiedział w zamyśleniu Faran, wracając na koję i biorąc ponownie bongo do ręki. -Dziś przynajmniej dowiedzieliśmy się, by nie folgować sobie z ogonami elinek i nie pleść głupot. - Dodał z ponurym półuśmiechem.
- Przepraszam, to nie powinno mieć miejsca - z westchnieniem odezwała się Rils, wstając i otrzepując szatę. - Mam nadzieję, że nic mu nie będzie. Co prawda to nie było ostrze ale i tak możliwe jest, że doznał obrażeń które będą wymagać pomocy ze strony kapłana - wyznała z wyraźną skruchą.
- Nie przejmuj się nim, to on powinien przepraszać - Silas pokręcił głową. - I fakt, to dobra nauczka na przyszłość. Lepiej nie folgować sobie bez pytania, szczególnie z młodymi pannami, które dorosłego faceta są w stanie powalić jednym ciosem - dodał, siadając i wracając do sączenia napitku ze swojego kubka.
-Silas ma rację, powinien się cieszyć, że ma wszystko na miejscu. Jeśli będzie trzeba, poskładam go rano do kupy. Niekoniecznie bezboleśnie. - Mężczyzna wzruszył ramionami. -Nie rozumiem, czemu uważasz, że powinnaś za to przepraszać. - Rzucił w miarę spokojnie mistyk, wracając do wybijania swobodnego rytmu.
- Nie był moim wrogiem ani nie stanowił zagrożenia dla nikogo, kogo ochraniam. Nie powinnam w ten sposób atakować innych. Niestety, wcale nie czuję się z tym źle - wyznałą, wracając na swoje miejsce przy Faranie. - Ładnie grasz, paniczu - pochwaliła, zmieniając temat.
- No, nie zgorzej - pokiwał głową Silas, dopełniając kubek elince. Tym razem nawet chyba nie zwróciła na to uwagi.
-Staram się wrócić do formy, ale dziękuję. A jemu się akurat w tym stanie należało. - Powiedział Faran, nie przestając grać. -Przy muzyce można medytować, lub się relaksować, tym razem proponuję to drugie. - Dodał
- Właściwie to powinnam już wracać - wyznała, jednak nie sprawiała chętnej do tego by wstać i wyjść.
- Przecież dopiero co panienka przyszła - zdziwił się Silas, chociaż jego poczucie czasu bez dwóch zdań dyktowane już było wypitym trunkiem.
- Mimo to lepiej będzie gdy wrócę - upierała się elinka, tym razem wstając.
- Nie zatrzymujemy oczywiście, chociaż miło by było, gdybyś mogła nam jeszcze dotrzymać towarzystwa. - Fakt, że szumiało mu lekko w głowie, że w zasadzie najlepiej by było, gdyby się położył spać, ale czasem trudno było sobie odmówić dobrego towarzystwa.
- Niestety, nie powinnam - odpowiedziała z żalem. - Jeżeli zbyt długo mnie nie będzie, może się okazać, że moi towarzysze zaczną mnie szukać. Nie chcę im sprawiać problemu. Dodatkowo powinnam także sprawdzić co z księżniczką - poinformowała, a następnie złożyła głęboki ukłon najpierw Faranowi, a następnie Silasowi. - To była prawdziwa przyjemność móc spędzić z wami te chwile. Mam nadzieję, że wkrótce podobna okazja się powtórzy. Życzę wam spokojnej nocy - dodała, prostując się.
- Wzajemnie, panienko, wzajemnie - odpowiedział Silas, wstając nawet przy tym i pochylając głowę. Był to jednak ruch dość sztywny, jakby jego ciało dopiero musiało przypomnieć sobie coś, co kiedyś pamiętało.
- Szkoda, ale spokojnej nocy. - Powiedział aman i wstał, pochylając głowę. Zdawało się, że wypadałoby podsumować wieczór i pójść spać, chociaż niechętnie się żegnał z wilczouchą, to jednak był świadom, że nie jest w najlepszym stanie.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline